wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 11.

-Cholera, Liam miałeś racje. Jestem idiotom, wiem to. Kurwa.. Byłem z Perrie u lekarza. To nie jest moje dziecko. Nie mogę uwierzyć, że byłem tak ślepy. Przepraszam, że Cię nie słuchałem, że was nie słuchałem. To fałszywa szmata. Szkoda, że dopiero teraz to zauważyłem. Przepraszam Liam. Zadzwoń do Kim, powiedz by dziewczyny nie leciały do Londynu, ślubu nie będzie. Wszystko się spierdoliło. Na całe szczęście dowiedziałem się tego, zanim popełniłem największy błąd w swoim życiu. Przepraszam Liam. A najgorsze jest to, że Isabell jest w Nowym Yorku z tym pieprzonym, idealnym Nicholas'em, którego naprawdę kocha i nie mam już najmniejszych szans. Jestem na siebie tak cholernie wściekły, że odrzuciłem ją wtedy, że nie pomogłem, kiedy dowiedziałem się, że ona będzie miała ze mną dziecko. Teraz pewnie nawet nie chce mnie widzieć, nienawidzi mnie. Po prostu spierdoliłem sobie całe życie. Przepraszam Liam. Od samego początku miałeś racje, wszyscy mieliście, jestem idiotom.-siedzieliśmy w ciszy i słuchaliśmy tego, co Malik mówi z zapartym tchem. A jednak. Przyłożyłam rękę do ust i zaczęłam płakać jak małe dziecko. Jesteś idiotom Malik, ale i tak cholernie Cię kocham !-Wiem, że to słyszycie, przepraszam was wszystkich-dodał po chwili.
-W porządku Zayn, spotkajmy się wszyscy wieczorem w naszym domu-Liam jako jedyny mógł cokolwiek z siebie wydusić, a po chwili schował telefon z powrotem do kieszeni. Ja, jak i Eleanor i Danielle byłyśmy zaskoczone tym, co powiedział. Niall jak ja, również zaczął płakać, a Harry, Liam i Louis zaczęli się głupio cieszyć. Wszystko od początku wmawiali mu, że Perrie to szmata. Wreszcie go olśniło. Trochę mu to zajęło. Ale .. te wszystkie słowa. Cholera, Malik ! Gdybyś powiedział mi wcześniej, że żałujesz, że mnie zostawiłeś i nie pomogłeś, dlatego, że byłam z Tobą w ciąży, to bym nie usuwała tego jebanego dziecka ! Ty pierdolony chuju !
-Is ..-Harry dotknął mnie delikatnie. Zabrałam jego rękę z ramienia i wyszłam z kawiarnii. Cholera. Musiałam się z nim jak najszybciej zobaczyć. Złapałam taksówkę i podjechałam pod jego dom. Mam nadzieję, że był właśnie tam. Stojąc przed drzwiami chwilę się trzęsłam. Westchnęłam głęboko i zapukałam. Po chwili drzwi otworzył mi nie kto inny, jak Zayn.
-Is-rozszerzył oczy i stał jak kamień. Nie spodziewał się mnie tutaj.
-Widziałam się z Liam'em-nie wiedziałam tak naprawdę od czego zacząć naszą rozmowę. Stwierdziłam, że to będzie najlepsze rozwiązanie.-Słyszałam wszystko-powiedziałam patrząc na niego z uwagą. Puścił klamkę od drzwi i wszedł wgłąb mieszkania. Zamknęłam drzwi wejściowe i poszłam za nim.
-Wszystko ?-odwrócił się i spojrzał na mnie. Kiwnęłam twierdząco głową. Podszedł bliżej, energicznie złapał mnie w talii i namiętnie pocałował. Tak mi tego brakowało.-Nie obchodzi mnie to, czy Ty i Nicholas jesteście szczęśliwi. Nigdy nie przestanę Cię kochać-szepnął. Cholera.
-Tyle, że ja i Nicholas nie jesteśmy już razem-przygryzłam dolną wargę i spojrzałam w górę.
-Ale Is ..
-Zamknij się skurwielu-przymknęłam na sekundę oczy, a mój głos był stanowczy.-Nie chce o tym rozmawiać. Rozstaliśmy się, a ja tu jestem kurwa chyba dla Ciebie, jeszcze nie dotarło ? Musisz wiedzieć, że Cię kocham, musisz wiedzieć, że kocham Nicholas'a, ciągle mam wątpliwości, ale do cholery jasnej nie mogę przestać o Tobie myśleć.
-Is ..
-Po prostu zamknij się i mnie pocałuj-zaśmiałam się i oplotłam swoje ręce na jego ramionach, po chwili składając na jego ustach delikatny pocałunek.
-Jak się czujesz ?-zapytał dotykając mojego brzucha.-Coś mi się wydaje, że założymy szczęśliwą rodzinkę-posłał mi ciepły uśmiech.-Byłaś ostatnio na badaniach ? Ile to już ? To będzie chłopczyk, czy dziewczynka ? Wybrałaś już imię ?
-Zayn, przestań!-krzyknęłam stanowczo i odeszłam od niego. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Wszystko przez Ciebie pierdolony kutasie. Gdybyś był mądrzejszy i wcześniej zerwał z tą sztuczną barbie, mielibyśmy się z czego cieszyć i małbyś to cholerne dziecko !-Usunęłam ciąże-przez chwilę zawachałam się, ale jednak zdobyłam się na odwagę, by spojrzeć na niego. Był lekko zakłopotany i usiadł obok mnie.
-Dlaczego ?-zapytał. Serio kurwa, serio !? Musiałeś się popisywać i wywierać na mnie zazdrość związując się z Perrie, odtrąciłeś mnie, kiedy Ci powiedziałam, że jestem z Tobą w ciąży, a teraz masz kurwa do mnie żal, że usunęłam dziecko ? Myślisz trzeźwo !?
-Nie chciałeś go-odpowiedziałam. Nie mogłam mu przecież wyrzucić wszystkich moich myśli.
-Nie mówiłem tego.
-Powiedziałeś, że każde z nas pójdzie w swoją stronę, co oznaczało, że nie chcesz mnie już spotkać i nie chcesz tego dziecka. Myślisz, że urodziłabym je, okłamała Nicholas'a i żyła tak do końca moich dni !?-cholera, Is, nie myśl na głos.-Jesteś najbardziej pojebanym człowiekiem jakiego znam. Gdybyś nie bawił się w tą szopkę z Perrie byś miał swoje PRAWDZIWE dziecko, dziecko ze mną. To Ty oczywiście jak ostatni dupek musiałeś uwierzyć jej, że jest w ciąży z Tobą, a żeby jeszcze zrobić mi na złość oświadczyłeś się jej. Nawet gdybyś żył nadal w świadomości, że ona Cię kocha, to i tak odwołałbyś ślub, bo odkąd mnie poznałeś ona nic dla Ciebie nie znaczyła. To ja byłam dla Ciebie najważniejsza, od naszego spotkania w klubie ona przestała się liczyć, a odkąd jestem w Nowym Yorku Ty nienawidzisz Nicholas'a, tylko dlatego, że odebrał Ci dziewczynę, której nie mogłeś mieć, bo udawałeś, że jesteś zakochany w sztucznej, różowowłosej kurwie !-nie mogłam uwierzyć, że to wszystko powiedziałam. Sama nie mogłam uwierzyć w tym momencie, że wróciłam do Londynu. Z moich właśnie wypowiedzianych słów zdałam sobie sprawę, że Zayn to totalny idiota. Bawił się cały czas nią. A co, jeśli zakocha się w innej i będzie bawił się tak samo mną ? Nicholas mnie przed tym ostrzegał ..
-Wiem, że już zawsze w Twoich oczach będę chujem-po chwili ciszy odezwał się. No nie pierdol.-Wiem też, że będę w Twoich oczach już na zawsze najbardziej sexownym facetem, facetem, którego pragniesz od kiedy go tylko spotkałaś, facetem, którego kochasz cholernie mocno-posłał mi zadziorny uśmiech i spojrzał w oczy. Cholera. Miał racje. Kocham go.
-Kutas-szepnęłam pod nosem i przewróciłam oczami. Ale z niego idiota, Boże ! Spojrzałam znów na niego. Dotknął delikatnie mojego policzka i przybliżył swoją twarz.
-Przepraszam, za wszystko-szepnął i pocałował mnie delikatnie. Czy to już koniec ? Czy w końcu coś w tym jebanym życiu zacznie się układać ?-Już po wszystkim-odezwał się po dłuższej chwili milczenia.
-Przestańmy w końcu się ranić i oszukiwać-poprosiłam. Wiem, że cholernie bolało go to, że w Nowym Yorku poznałam Nicholas'a i jeszcze się z nim związałam. Ale co ja miałam powiedzieć ? Najpierw uwodził mnie, potem powiedział, że ma dziewczynę, potem znowu coś do mnie miał, potem oświadczył się Perrie .. Nie rozumiem tego pojeba.
-Powinniśmy zacząć wszystko od nowa.-no, wreszcie coś mądrego.-Powinnaś przeprowadzić się do Londynu.-cholera jasna. Londyn ? Serio ? Kurwa, no ! Jest mi dobrze w Nowym Yorku ! Zaczęłam naukę w MUNY i nie mam zamiaru rezygnować z tej szkoły .. Cholera, Malik ! Jak możesz ?

*19 lipca*

Postanowiłam spędzić tydzień w Londynie, by pobyć trochę z Zayn'em. Jak wiadomo chłopak ma jeszcze trasę koncertową, a ja bardzo chciałam wrócić do MUNY. Ustaliłam z nim, że kiedy minie pół roku mojej nauki tutaj razem z Kim i Penelope wrócimy do UK. Tak będzie dla nas najlepiej. Mam nadzieje, że powrót zbliży do siebie Kim i Harry'ego. Oni tak cholernie bardzo do siebie pasują !
-Mamo, jestem !-krzyknęłam otwierając drzwi od domu. Dopiero przyjechałam z lotniska. Za dwa tygodnie chłopacy będą znów w Stanach, więc na pewno się z nimi zobaczę, zobaczę się z Zayn'em. Jest teraz naprawdę wspaniale. Cieszę się, że z Malik'iem w końcu przestaliśmy się oszukiwać i, że jesteśmy razem. Jestem pewna swoich uczuć. Kocham go. Od kiedy tylko go poznałam nie ma dnia, bym nie mogła o nim myśleć.
-Is-zauważyłam wybiegającą z kuchni Kim, która mocno się we mnie wtuliła.-Wszystko w porządku ?-spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem.
-Tak Kim, wszystko jest w jak najlepszym porządku-posłałam jej szczery uśmiech i podążyłam w stronę kuchni, by przywitać się z Penelope.
-Kochanie ..-wyciągnęła ręce przed siebie i podeszła oplatając mnie rękami.-Tęskniłam-szepnęła.
-To tylko tydzień-zaśmiałam się. Ehh, brakowało mi szczerze Nowego Yorku.
-A tak bardzo chciałam iść na jakieś wesele ..-westchnęła Kim wchodząc za mną do kuchni.
-Wal sie-przewróciłam oczami.-Ciekawe co Ty byś zrobiła, gdyby Harry oświadczył się jakiejś lasce-wystawiłam jej język, a ona lekko się zaczerwieniła. Typowe.
-Harry jest za młody-po chwili machnęła ręką i wyciągnęła z lodówki coś do picia. Taa .. gdyby był jakieś 5 lat starszy, to od razu poleciałaby do Londynu i wpierdoliła tej dziewczynie. Ojj, Kim ..
-Rozmawiałaś z Nicholas'em przez ostatni tydzień ?-zapytała Penelope. Cholera, Nicholas. O kurwa. Zapomniałam o nim. Odruchowo walnęłam się w czoło z otwartej ręki i odsunęłam krzesło, na którym zaraz usiadłam.
-Nie mają już co wyjaśniać, rozstali się-wyjaśniła za mnie Kim. Tyle, to mama sama wie ..
-Is, wiesz, że to nie jest fair z Twojej strony-Penelope była nieźle wkurwiona. Bardzo polubiła Nicholas'a. Nie zna jeszcze osobiście Zayn'a, ale jest zdenerwowana, że rzuciłam kogoś takiego jak Nick, dla, jak to ona mówi "pieprzonej gwiazdeczki". Ojciec jest sławny, ona też, jeszcze tylko sławnego chłopaka mi brakuje, no tak. Życie idealne ! Pfff, jasne. Czasem zastanawiam się, co się dzieje z ojcem. Nie odzywa się, a już trochę czasu minęło odkąd wyjechał. To nie tak, że nie chce go znać, bo mnie wkurwił. Nadal go kocham, jest moim ojcem, wychowywał mnie przez 19 lat, ale .. Ale po prostu wyjechał. On i Anne. Na normalną rodzinę, nie ma żadnych szans. Z resztą Penelope nie wpuściłaby go do domu. Cholera. Tęsknię za nim.
-Ciekawe co u taty ..-pomyślałam na głos.
-Isabell, nie zmieniaj tematu-stanęła na przeciwko mnie i patrzyła wyczekująco.
-NIe chce się z nim widzieć, nie chce, by przeze mnie cierpiał, nie zasługuje na to-wyjaśniłam stanowczo.
-To dlaczego go zostawiłaś ?-zapytała.
-Jakbyś nigdy nie była młoda, mamo ! Chyba normalne jest to, że dziewczyna w takim wieku może zakochać się w dwóch facetach, prawda ? Z resztą nie znasz Zayn'a i błagam, nie oceniaj go-zmroziłam ją wzrokiem. Pokręciła głową i westchnęła głośno, a następnie wyszła. Cholera. Nie chce się z nikim kłócić, no kurwa.
-Too, co zrobisz ?-po chwili ciszy odezwała się do mnie Kim. A czy ja mam jakiś wybór ?
-Zostaję w Nowym Yorku do listopada, potem przeprowadzam się do Londynu-odpowiedziałam. Tylko, czy moje plany się powiodą ? Może być przecież różnie.-Idę się przejść-poinformowałam moją przyjaciółkę. Chciałam odświeżyć umysł. Nie myślałam logicznie. Wszystko we mnie było po prostu martwe. Nie potrafiłam tego opisać. Czułam się źle. Otworzyłam drzwi, a przed nimi ukazał się Nicholas z uniesioną ręką - zupełnie tak, jakby chciał zapukać. Szybko opuścił ją, a z jego twarzy nie schodziło zdziwienie.
-Is-głośno przełknął ślinę.-Co Ty tu robisz ?-cholera. Może mieszkam ? Raczej może co Ty tu robisz ? Kurwa mać. Taki rozpierdol w głowie i jeszcze jego tu brakowało. Zerwałam z Nicholas'em, jestem z Zayn'em. Powinnam się czuć dobrze, ale tak nie jest. Co do chuja ?
-M-mieszkam-odpowiedziałam przypominając sobie o jego obecności.-A Ty ?
-Szukałem Kim-zająkał się. Boże, czy nasze rozmowy do końca życia będą tak wyglądały ?
-Może się przejdziemy ?-zaproponowałam. Serio Is, serio !? Mam zacząć przy nim ryczeć, udawać, że wszystko jest dobrze ? No bo kurwa powinno ! Ale tak nie jest ! Co jest ze mną do cholery nie tak ? Nie powinnam żyć.
-Pewnie-chłopak skinął głową i poszliśmy w stronę parku.
-Nie musisz się tak spinać, między nami okej-próbowałam rozluźnić jakoś sytuacje. Kurwa, nie, chwila. Jesteśmy przyjaciółmi, tak ?
-Czytałem, że Zayn odwołał ślub z Perrie-odezwał się po chwili. No brawo, szybki jesteś. Oh, no tak .. Przecież nie zadzwoniłam do niego. Cholera, Is, kretynko.
-t-tak .. długa historia-machnęłam ręką. Nie chciało mi się tego wszystkiego tłumaczyć.
-Co robisz w USA ?-zapytał. Kurwa, człowieku ! Niecałe 2 miechy temu zaczęłam studia ! Zaraz, czy to możliwe ? Jestem tutaj tak krótko, a aż tyle się wydarzyło ? Cholera ..
-Zostaje tu tylko do listopada-odpowiedziałam.-Chodzi o szkołę-dodałam po chwili.-Tylko-odezwałam się jeszcze, by nie miał wątpliwości. Nie chciałam dawać mu nadziei. Przecież nie mogłoby być tak, że w ciągu 4 czy 5 miesięcy on znów zacznie się do mnie przystawiać, kiedy Zayn będzie daleko. Oo, nie, nie ma mowy. Jestem z Zayn'em, kocham go, czuję się szczęśliwa. To znaczy chciałabym się czuć. Dlaczego tak nie jest ? Wydaje mi się, że w jakiś sposób ranię Nicholas'a, również Zayn'a i samą siebie. Może lepiej by było, gdybym dała sobie spokój i powiedziała "nie" obu ? Ugh .. nie, nie byłoby lepiej ! Is, kretynko, myśl !
-Masz wielki talent, nie rezygnuj z MUNY-przepraszam, czy to było "zostań w Nowym Yorku i bądź ze mną ?" Nie wytrzymam z nim przecież tutaj. Muszę gdzieś wyjechać. Z dala od wszystkich, odpocząć, przemyśleć wszystko.
-Nicholas, muszę już iść, mam coś do załatwienia-wpadłam na genialny plan i wróciłam do domu. Kim i Penelope zapewne gdzieś wyszły, więc zostałam sama. Usiadłam na kanapie i jeszcze chwilę zastanawiałam się, czy to dobry pomysł, a następnie zadzwoniłam do kuzynki Jen.

*22 lipca*

Czy mój wybór był dobry, czy nie ? Kuzynka Jen często zapraszała mnie do tego miejsca, a ja szczerze chciałam zobaczyć na własne oczy jak to jest. Na filmach wygląda to dość fajnie. Właśnie wylądowałam w Californii. Będę od dziś tutaj studiować i należeć do bractwa Theta Phi. Czy to miejsce okaże się fajne, czy spotkam tam masę pustych blondynek ? Może być różnie. Zauważyłam czerwone porsche, które połyskiwało w promieniach słońca. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że w końcu zobaczę się z Jen.
-Isy !-moja kuzynka krzyknęła głośno i podbiegła mnie przytulić.-Boże, tyle lat-zaciesz nie schodził jej z twarzy. Ugh, no tak, na 100 procent nie jest już taka jak kiedyś. Zauważyłam dwie bardzo podobne do siebie blondynki przy aucie i przyglądałam się im.-Is, to są bliźniaczki z naszego bractwa, Amber i Elise-przedstawiła na sobie, a dwójka dziewczyn przytuliła się do mnie mocno. Dobra, no to narazie mamy 3 blondynki. Wsiadłyśmy do samochodu, a po około 30 minutach znajdowałyśmy się już przed domem bractwa.
-To ile dziewczyn tu mieszka ?-zaciekawiłam się, ponieważ dom był dość duży.
-8 najważniejszych mieszka na górze, czyli ja, Amber, Elise, Megan, Sophie, Ruby, Olivia i Victoria. Poza nami w domu jest jeszcze 11 dziewczyn-wyjaśniła. O cholera. 20 lasek w jednym domu. W dodatku pewnie zatrzęsienie blondynek. Zabawne. Zawsze śmiałam się z czegoś takiego, a teraz sama, z własnej woli chce wstąpić do bractwa. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu i spojrzałam na wyświetlacz. Zayn.
-Weźmiemy Twoje bagaże-odezwała się .. jedna z bliźniaczek.
-Dzięki, przyjdę za moment-posłałam im delikatny uśmiech i odebrałam telefon.
-Is ?-usłyszłam kojący głos Zayn'a.
-Cześć Zayn-przywitałam się.
-Jesteś już w Californii ?-zapytał.
-Tak, właśnie miałam wejść do domu-oznajmiłam.
-Ile was tam jest ?-zaciekawił się.
-20-odpowiedziałam i słyszałam jakieś gwizdanie, a po chwili głos Harry'ego.
-Prześlij mi jakieś zdjęcia-prosił chłopak. Pff, marzenie. Bo nie mam co robić, tylko sesje zdjęciowe, by Styles miał na co patrzeć ? Serio ?
-Jesteś pewna tego ? Szybko podjęłaś decyzję-usłyszałam z powrotem głos mojego chłopaka.
-Po co w ogóle tam jesteś ?-wtrącił się Liam. Rzeczywiście, decyzja była szybka. Ale co miałam zrobić ? Jak na ten moment nie przyjęliby mnie na żadną uczelnię, a tutaj mogę być dzięki Jen. Nie chciałam zostać w Nowym Yorku, bo nie chciałam być blisko Nicholas'a. Poza tym co mi szkodzi spróbować zamieszkać tutaj.
-Dobra, chłopaki, muszę kończyć-powiedziałam, gdyż dziewczyny zaczęły mnie wołać już dłuższą chwilę.
-Trzymaj się-odpowiedzieli zgodnie i rozłączyłam się. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam w stronę drzwi. Jen od razu złapała mnie za rękę i zaciągnęła na wyższe piętro.
-Najpierw poznasz naszą najważniejszą ósemkę, również w tym moje najlepsze przyjaciółki, jesteśmy jakby szefowymi bractwa-zaczęła nadawać. Ahh, Jen, ale się zmieniłaś. Zaprowadziła mnie, do jedynego pokoju bez drzwi na tym piętrze. W środku na kanapach siedziało 7 dziewczyn i dziękowałam Bogu, że nie były to same blondynki.-Bliźniaczki już znasz-odezwała się Jen przechodząc obok nich i zatrzymała się na środku.-Megan, Sophie, Ruby, Olivia i Victoria-przedstawiła mi pozostałą piątkę. 6 blondynek. Ruby była ruda, natomiast Sophie była brunetką.
-Strzeż się, jesteśmy przyjaciółkami, ale wszystkie z nich to kurwy-szepnęła ruda dziewczyna, obok której usiadłam. Hmm, dobrze wiedzieć. Zapowiadają się ciekawe chwile w tym domu. 
-Pokaże Ci Twój pokój-za rękę złapała mnie jedna z blondynek, która wyglądała na zdecydowanie najmądrzejszą z nich i chyba miała na imię Victoria.-Wolne łóżka są u mnie i u Megan, możesz wybierać, jeśli chcesz spokój zapraszam do mnie, Meg to szmata-posłała mi naprawdę szczery uśmiech i przewróciła oczami. Widać, jak one się tu lubią.-Jest tu mało prawdziwych dziewczyn. Z Tobą i ze mną to już 20, a normalnych jest może z 5-otworzyła drzwi od jednego z pokoji. 5 ? Czyli nie wszytskie z cudnej ósemki są prawdziwe ?-Sześć blondynek w cudnej ósemce. Jen i Olivia są w porządku, co do reszty mam podzielone zdania-zamyśliła się.
-Podobno jesteście przyjaciółkami-zaśmiałam się.
-Skoro one są fałszywe, to i ja mogę poudawać, że je lubię-zadrwiła. No tak, podziwiam ją. Ciężko jest naprawdę udawać, że lubi się cholernie głupie blondynki.
-A co z bliźniaczkami ?-zaciekawiłam się i rzuciłam moją torebkę na łóżko. Pokój jak na dwie osoby był dość duży i przytulny. Podobało mi się tutaj.
-Bliźniaczki są inteligentne, ale czasem zbyt ... różowe-wyjaśniła i pokiwała głową z dezaprobatą. Zaśmiałam się pod nosem.-Twoje walizki są już w garderobie-wskazała ręką na inne drzwi, które znajdowały się w pokoju.-Spotkanie bractwa za godzinę na dole-puściła mi oczko i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. Chyba ją polubię. Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numery Kim i Niny przełączając na potrójną rozmowę.
-Wiesz co, nienawidzę Cię-odezwała się Kim.
-Ja też chciałam być w Californii !-usłyszałam głos Niny. Cholera.
-Zawsze chciałam należeć do takiego bractwa !-tym razem żaliła się Kim.
-A ja chciałam poznać fałszywe blondynki !-powiedziała Nina, na co wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Ze mną jest 20 lasek. Poznałam 8, 6 z nich to blondynki, jedna to Jen, druga Olivia, która jest podobno w porządku, a trzecia to Victoria, która jest chyba najbardziej prawdziwa. Z najważniejszej ósemki najgorsza jest podobno Megan, która jest cholernie ładna. Jest też dziewczyna, która śmieje się z wszystkich, jest ruda ..
-Chce ją poznać-wtrąciła się Nina.
-...i jest bardzo spokojna brunetka, to tyle-wyjaśniłam. Nie miałam zamiaru poznawać, a co dopiero zaprzyjaźniać się z pozostałymi dziewczynami z domu. Victoria wspominała, że ta ósemka jest najbardziej normalna i z tego co mówiła, jeśli są osoby gorsze od  Megan .. wolę nie spotkać ich.
-Powiedz Jen, że przyjadę za tydzień-odezwała się Kim. To byłby świetny pomysł.-Tęsknię, a Nicholas ciągle pierdoli mi o Tobie, to jest nudne-zaśmiała się. Ugh, Nicholas .. dałaby sobie z nim spokój.
-Ja też chętnie wpadnę, miałam zacząć fotografię od następnego tygodnia i sądzę, że to będzie idealne miejsce ..-usłyszałam Ninę. W sumie, to cieszyłam się z tego powodu. Bo co ja bym tu zrobiła bez nich ? No, ale niestety ..
-Jestem dwudziestą i ostatnią dziewczyną w bractwie, sorry dziewczyny-nie było to miłe uczucie, bo bardzo chciałam, by były tu ze mną.
-Jak Zayn ?-zmieniła temat Kim. Dobre podejście.
-Trasa trwa ..-odpowiedziałam.
-A kiedy wracasz ?-wtrąciła się Nina.
-Nie wiem, myślałam, żeby być tutaj pół roku, jak ustaliłam z Zayn'em ..-zamyśliłam się.
-Isabell, zejdź na dół !-usłyszałam głos jakiejś dziewczyny.
-Muszę lecieć.
-Do zobaczenia-przyjaciółki odpowiedziały równo.


dobra, no to mam dla was 11 rozdział ! jak widzicie dzieje się w nim chyba dużo. Zayn i Is, ona by nie spotykać się z Nicholas'em wyjeżdża do kuzynki .. Tak serio to teraz pomysł z tym całym bractwem wydaje mi się zjebany, ale uwielbiam oglądać filmy z takim czymś i mam nadzieję, że wam się to spodoba ;)

www.this-girl-must-be-mine.blogspot.com mój drugi cholernie ważny blog, błagam, wejdźcie, przeczytajcie, skomentujcie, bo napisałam już 7 rozdziałów, a wiadomo, że nie będę dodawać bez komentarzy, a mam taką wenę na tego bloga, że nie mogę przestać pisać .. soł, wpadnijcie i komentujcie ;)
kocham was i dziękuję za ponad 4 tys. wejść *.* - Alex :)
+nowi bohaterowie, zajrzyjcie do zakładki ;)

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 10.

5 lipca
Is

Od razu w zeszły piątek wróciłam do Stanów. Miałam dość Malik'a, po prostu działał mi na nerwy. Przespał się ze mną, by po tym powiedzieć mi, że bierze ślub z Perrie. Nadal jestem wściekła na tego skurwysyna. Jak on mógł !? Podniosłam się i spojrzałam na zegarek. 3:17. Wybiegłam z pokoju i na całe szczęście zdążyłam dobiec do łazienki, by po chwili z moich ust wylał się niemiłosiernie śmierdzący płyn. Od dobrych trzech dni wymiotuje i wszyscy mówią mi, że to jakieś jebane zatrucie. Ja tam im nie wierzę, więc bez wiedzy Penelope i Nicholas'a umówiłam się do lekarza. No bo co by powiedzieli ? Byłam w Londynie, Malik mnie przeleciał, a teraz chce mi się rzygać. Cholera sama się boję. A jeśli to rzeczywiście coś poważnego ? Spłukałam wodę i wróciłam do łóżka. Niestety nie mogłam zasnąć. Było mi tak cholernie niedobrze. Nadal nie mogę uwierzyć, że poprosił Perrie o rękę. Po co on to robi ? Przecież znam go i dobrze wiem, że jej nie kocha. To bez sensu ! Wzięłam do ręki i napisałam sms'a do Niall'a.

 
 

20 minut czekałam na odpowiedź i dostałam tylko szybką wiadomość. Będą o 10.
 
*
 
Nie mogłam określić czy byłam zadowolona, czy jednak rozczarowana wynikami badań. Z jednej strony było mi trochę smutno, a z drugiej byłam szczęśliwa. Sama nie wiem. Dochodziła godzina 11 i wraz z Kim byłyśmy w drodze do hotelu chłopaków. Czy opłaca się w ogóle mówić Malik'owi, że miałam podejrzenia, iż jestem w ciąży ? Po co mu ta informacja ?
-Mówiłaś Nick'owi, że byłaś u lekarza ?-zapytała Kim.
-Żartujesz ?-posłałam jej spojrzenie pełne zdenerwowania.-Oczywiście, że nie!
-A co jeśli na serio zaszłabyś w ciążę z Zayn'em ? Co byś powiedziała Nicholas'owi ?
-Wtedy powiedziałabym, że to jego dziecko i bym musiała jakoś z tym żyć. Wyobrażasz sobie co Zayn by zrobił ? Dwójka dzieci, dwie dziewczyny ..-zaśmiałam się na samą myśl o tym. Rzeczywiście wtedy nie miałby łatwo. Tylko nadal zastanawia mnie, czy Perrie ma dziecko z nim. Jak dla mnie wygląda na sztuczną lalkę.
-Spójrz, wszędzie już o tym piszą-podała mi telefon. "Zayn Malik i Perrie Edwards zakładają rodzinę, szykuje się ślub"
-Żałosne-przewróciłam oczami i oddałam jej iphone'a. Doszłyśmy do hotelu. Cała się trzęsłam. Byłam na niego na maxa wkurwiona za to, co stało się tydzień temu. Jednak musiałam z nim porozmawiać. Wjechałyśmy windą na ostatnie piętro i weszłyśmy do ich apartamentu. Zastałyśmy w salonie tylko Niall'a i Harry'ego. Przywitałyśmy się z nimi, a Niall skierował mnie do pokoju Malik'a. Głęboko westchnęłam i zapukałam. Usłyszałam ciche 'proszę' i powoli nacisnęłam klamkę.
-Isabell-był w szoku, kiedy mnie zobaczył. Cholera.
-Cześć Zayn-uśmiechnęłam się nerwowo. Wstał z łóżka i podszedł do mnie bliżej.
-Co tu robisz ?-zapytał.-Myślałem, że jesteś na mnie wściekła.
-Po prostu muszę Ci coś powiedzieć-przygryzłam dolną wargę.
-Is, co się dzieję ?-byłam cholernie zdenerwowana. Bałam się jak on na to może zareagować.
-Ja .. j-ja .. jestem w ciąży-spojrzałam mu w oczy. Zmartwiłam się trochę, a mulat poszerzył swój uśmiech.
-No to gratulacje-przytulił mnie.-Co na to Nick ?
-Zayn, nie rozumiesz-nie miałam zamiaru się cieszyć, nie było mi do śmiechu.-Nie robiłam nic z Nicholas'em-spojrzałam mu w oczy. Rozszerzył je i odwrócił się, a po chwili usiadł na łóżku i złapał się za głowę.-Zayn ..
-Pewna jesteś ?-podniósł głowę, a jego głos był .. to nie był ten głos, którym zawsze zwracał się do mnie. Był zbyt głośny i było w nim zbyt dużo gniewu.
-Byłam dziś u lekarza-usiadłam obok niego.
-Przestań płakać-powiedział ostrym głosem i otarł łzy z mojego policzka.
-A co mam do cholery robić ? Zniszczyliśmy sobie tym życie-zcisnęłam szczękę. Byłam cholernie zła. Mam przecież dopiero pieprzone 19 lat ! I sama nie wiem, czy mam się cieszyć, czy płakać. Oczywiście, jak każda dziewczyna marzyłam by kiedyś założyć rodzinę i urodzić dziecko, ale nie sądziłam, że urodzę je jako nastolatka !
-I co będzie dalej ?-spojrzałam na niego.
-Każdy pójdzie w swoją stronę-szepnął i otworzył drzwi od pokoju.

12 lipca
Is

Nie byłam z siebie dumna. Nie miałam jednak innego wyboru. Usunęłam ciążę. Nienawidzę siebie. Żałuję, że to zrobiłam, żałuję, że nikt mi tego nie odradził. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Jednak z dzieckiem nie mogłabym normalnie żyć. Mam dopiero 19 lat i to byłby naprawdę duży problem. Nie chce na razie tego. Sama jeszcze nawet nie wiem co jest dla mnie dobre i kogo tak naprawdę kocham. To znaczy .. Zayn i Perrie biorą ślub, ja mam Nicholas'a i chce, by już tak na zawsze zostało. Mogę się pogodzić z tym, że Malik do końca życia będzie z osobą, która tak naprawdę go nie kocha. Przecież każdy związek w XXI wieku tak wygląda. Był piątek, a ja kończyłam zajęcia z fortepianu. Nie miałam na nic ochoty. Byłam wściekła, a zarazem rozczarowana samą sobą. Zabiłam życie i jestem tego świadoma. Postąpiłam źle. Jak na ten moment nie miałam innego wyjścia. W niedzielę, dokładnie 14 minie miesiąc odkąd ja i Nicholas jesteśmy razem. Nie mogę uwierzyć, że jestem w Nowym Yorku tak krótko, a już tyle się wydarzyło .. Nie mogę w to wszystko po prostu uwierzyć. Czas tak szybko leci.
-Is, co myślisz o tej ?-z zamyśleń wyrwał mnie głos Kim, która wpakowała do przymierzalni z 20 sukienek i zaczęła je przymierzać. Mieliśmy lecieć w sobotę do Londynu na ślub Zayn'a. Strasznie bardzo chcę tam być, doprawdy.
-Weź lepiej tę-skrzywiłam się i wskazałam na kremową sukienkę, która wisiała na wieszaku tuż obok mnie. Kim posłała mi delikatny uśmiech i wróciła do przebieralni. Chodziłam po sklepie i również przyglądałam się sukienkom. Cholernie nie chciałam iść na ten ślub. Z drugiej strony chciałam przerwać całą ceremonię i wykrzyczeć, że to ja powinnam być na miejscu Perrie. Sama nie wiem dlaczego ciągle okłamuje Nicholas'a. On jest dla mnie za dobry. To fantastyczny facet, nie zasługuje na niego. On nie zasługuje na tyle kłamstw z mojej strony. Jestem beznadziejna.-Kim, nie kupuj sukienki-odezwałam się, kiedy poczułam jej obecność i odwróciłam się do niej.-Sama polecę do Londynu, ślubu nie będzie-powiedziałam stanowczo.
-Chyba żartujesz-zaśmiała się i podeszła do lustra.
-Mówię prawdę. Nicholas nie zasługuje na kłamstwa z mojej strony, zerwę z nim i powiem w końcu Zayn'owi co do niego czuję-postanowiłam.
-Śmieszna jesteś. Powiesz mu to dzień przed ślubem ? Szybka jesteś, znienawidzi Cię-zaczęła znów się śmiać. Pomysł był rzeczywiście głupi. Jednego byłam pewna. Dziecko nie jest Zayn'a, a on sam oświadczył się Perrie, tylko po to, by zrobić mi na złość. Znam go aż za dobrze i przejrzałam różowowłosą barbie.-No i jesteś pewna, że chcesz zranić Nicholas'a ?-oczywiście, że nie. Nie chce go zranić. Po prostu muszę. Kocham go, nie przeczę. Problem w tym, że .. Zayn, to jest "ten".
-Mam samolot za godzinę, pójdę się zbierać-posłałam jej przeprosinowy uśmiech.
-Nie spierdol sobie życia-puściła mi oczko. Przewróciłam oczami i wyszłam ze sklepu. Złapałam taksówkę, a po 30 minutach dotarłam na lotnisko. Nie miałam już wyjścia. Musiałam lecieć do Londynu. Zanim jednak wsiadłam do samolotu zauważyłam Nicholas'a. Co on robił na lotnisku ? Nie zostało mi dużo czasu. Hmm .. musiałam z nim porozmawiać. Prędzej czy później.
-Wyjeżdżasz ?-zapytał.
-Zostawiłam coś w Londynie-spojrzałam mu w oczy.
-Co takiego ?
-Miłość.-powiedziałam stanowczo. Domyślił się, że chodzi o Zayn'a.-Nicholas, kocham Cię, ale ..
-Rozumiem-zaśmiał się.-Powodzenia, pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć-pocałował mnie w czoło.-Leć-puścił moją dłoń i odszedł.

*

Kiedy wysiadłam z samolotu kompletnie nie wiedziałam co zrobić. Zaczęłam chodzić bez celu po lotnisku, aż w końcu pewien samochód przykuł moją uwagę. Po chwili wysiedli z niego Harry i Niall. Momentalnie rozpromieniłam się i pobiegłam w stronę moich przyjaciół.
-Jak dobrze was widzieć-przytuliłam się do nich.
-Nawet nie wiesz jacy jesteśmy Ci wdzięczni-odezwał się Niall.
-Tylko Ty możesz przemówić mu do rozumu, Ty jedna możesz przekonać go, by nie brał z nią ślubu-dodał Harry. Rzeczywiście, mieli racje. Zayn był cholernie uparty i nie słuchał chłopaków. Chciał ożenić się z nią, tylko dlatego, by pokazać mi ile tracę. Skurwysyn. Wsiedliśmy do czarnego Range Rover'a i postanowiliśmy spotkać się całą paczką, by porozmawiać. Zatrzymaliśmy się przy Starbucks'ie, a tam spotkaliśmy nasze dwie pary.
-Jak dobrze, że jesteś-odezwał się Lou przytulając mnie mocno.
-Od wczoraj nie widzieliśmy Zayn'a. Wraz z Perrie ciągle przygotowują wszystko na jutrzejszy dzień-usłyszałam głos Danielle. Cholera. A co jeśli on mnie jednak nie kocha ? Co jeśli oświadczył się Perrie, bo to z nią chce dzielić resztę życia, co wtedy ?
-To Zayn-szepnął Liam wyciągając z kieszeni telefon. Położył go na środku stolika i włączył głośnik.



krótki może trochę, ale 11 będzie dłuższy, jeśli naprawdę będziecie komentować :) dzisiaj wyjątkowo bez zdjęć w rozdziale, bo nie mogę ich dodać :/ spróbuję to naprawić. dodaję jednak teraz, bo w tak krótkim czasie aż 4 osoby napisały. może to niewiele, ale kocham was ! <3 do następnego ;) - Alex :)

 

Co z 10 rozdziałem ?

Rozumiem, że jest koniec, roku, wyciąganie ocen .. ale mam z wami problem. Komentarze. Większość z was pisze blogi i dobrze wiecie, że bez nich nie ma sensu pisać, bo wydaje mi się, że nikt tego nie czyta. Są te jakieś pieprzone wejścia, ale mam wrażenie, że wszyscy myślą "przeczytałam, ale coś mi się tu nie podoba, to nie będę komentować". Możecie mnie tu nawet obrażać, że źle pisze, ucieszę się przez to. Każda wasza opinia, negatywna, czy pozytywna trafia prosto do serca. Rozdział 10 pojawi się, jeśli zobaczę, że ktoś tu jest, czyta z chęcią i komentuje.

Jak na razie zapraszam was na bloga, który powstał jakiś czas temu:
http://this-girl-must-be-mine.blogspot.com/

Nie chwaląc się to opowiadanie będzie tak zajebiste, że jestem z siebie ma maxa dumna ;) Udajcie chociaż, że mnie lubicie i wpadnijcie tam ;) Czekam na jakiś znak życia, Alex :)

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 9.

21 czerwca, piątek
Is

Wszystko wyjaśniło się szybciej, niż to sobie wyobrażałam. Ojciec był na mnie wkurzony i wrócił tu, by porozmawiać ze mną i z Penelope. Ostatecznie skończyło się na tym, że wrócił do Francji z Anne, a ja i moja mama nie chcemy mieć z nim nic wspólnego. Na uczelni jest co raz lepiej. Śpiewanie i granie tutaj sprawia mi naprawdę dużą przyjemność - kocham to. Jest ze mną cały czas Kim, więc lepiej być nie może, w dodatku dziś odwiedza nas Nina. Nareszcie ! Zostanie u nas tydzień, a potem wszystkie wracamy do Londynu na 2 dni - dokładnie na rozdanie dyplomów. Żadna z nas nie wróciła na bal. Może to i lepiej. Każda ma własne życie i wybrała własną drogę. Nie warto zamartwiać się przeszłością i ludźmi, którzy BYLI. Tak, no właśnie... Minął tydzień, a od Zayn'a żadnych wieści. Nie dzwoni, nie pisze. Myślałam, że może uda nam się utrzymać stosunki przyjacielskie, ale to bez sensu. Rozmawiałam tylko z Niall'em i dowiedziałam się, że Perrie w ... lutym chyba urodzi Zayn'owi córeczkę. Jak słodko. Cieszę się z tego. Mój przyjaciel założy rodzinę, prawdziwą rodzinę, o której marzy tak naprawdę każdy. Jedyna wada ich związku jest taka, że oboje są sławni. Będą musieli wybrać. Kariera lub rodzina - dwóch nie da się połączyć razem, niestety.
-Is-poczułam lekki ból w okolicach brzucha i otworzyłam oczy. Z Kim siedziałyśmy w samochodzie przy lotnisku już 20 minut i czekałyśmy na Ninę. My wybrałyśmy Nowy York - ona Irlandię. Dowiedziałam się, że często widywała Niall'a, to chyba dobrze spotkać znajomą twarz i mieć się do kogo odezwać.
-Hmm ?-spojrzałam na moją przyjaciółkę w skupieniu. Kim była ze mną od wielu lat i cholernie byłam jej za to wdzięczna. Ciężko było ze mną wytrzymać, dlatego dwa razy bardziej doceniałam jej obecność. Tak samo było z Niną, tyle, że jakiś miesiąc temu nasze drogi się rozeszły. Tak .. to dopiero jeden równy miesiąc odkąd jestem w Stanach, a czuję się jakbym mieszkała tutaj z rok.
-To jest chore, naprawdę chcesz tego ?-zapytała, a ja odwróciłam głowę i spojrzałam jej w oczy. Byłam zaskoczona. Trochę zdziwiona. O co jej chodziło ?-Nie udawaj głupiej, nie możesz wyrzucić Zayn'a z głowy.-jej ton głosu był poważny, a w oczach można było dostrzec ... lekkie zdenerwowanie. To jasne, że była na mnie wkurzona. Nie byłam pewna, co do mojej decyzji.
-Nie jestem pewna ..-zająkałam się i usłyszałam drzwi otwieranego samochodu.
-Z czym nie jesteś pewna ?-odwróciłam się i ujrzałam Nicholas'a, który usiadł na tylnym siedzeniu.
-O której ma być Nina-odpowiedziała za mnie szybko Kim, zanim zdążyłam otworzyć usta. Uratowała mi tyłek. Znowu. Czekaliśmy jeszcze 10 minut i w końcu się zjawiła. Zapoznaliśmy ją z Nicholas'em i pojechaliśmy na naszą ulicę. Nick musiał wrócić do siebie, a Kim wraz z Niną zostały u mnie.
-Twój pokój-otworzyłam duże, drewniane drzwi przed moją rudą przyjaciółką.
-U Is, jak zawsze skromnie-zaśmiała się, co udzieliło się również mnie i Kim.
-To jak .. Co to za facet ? Przystojny jest-puściła nam oczko i usiadła na łóżku.
-Nicholas to mój chłopak-uśmiechnęłam się delikatnie.
-A Zayn ?-wytrzeszczyła oczy.
-Sama jej nie rozumiem-przewróciła oczami Kim.
-Zayn'a dziewczyna jest w ciąży-wypaliłam przez przygryzioną wargę.
-Bez jaj !-krzyknęła. Odwróciłam głowę i zauważyłam Penelope stojącą w drzwiach.-Co tu się dzieję ?-zdziwiła się Nina, widząc Penelope, uwielbiała ją. Minęło trochę czasu, zanim opowiedziałyśmy jej wszystko, ale w końcu zrozumiała. Dziś był piątek, a my musieliśmy iść na zajęcia z fortepianu .. zadzwoniłam do Nicholas'a i zostawiłam dziewczyny same.
-Hej Is-poczułam na ramieniu rękę Nicholas'a, kiedy byłam już w drodze. Spojrzałam na niego i dałam mu buziaka w policzek.-W porządku ?-zapytał. Byłam rzeczywiście jakaś niedorozwinięta dzisiaj. Jakaś cicha, taka nieobecna. Dlaczego ?
-Jestem po prostu zmęczona-wyszeptałam patrząc przed siebie. Czy rzeczywiście byłam zmęczona ? Tylko czym ? Życiem ? Miałam ciągle w głowie te cholerne myśli. Zayn. Nicholas. Ojciec. To wszystko jest chore. W mojej głowie jest jedno wielkie gówno. Nie wiem już co się ze mną dzieję, co się dzieję z moim życiem. Czyżbym spierdoliła wszystko ? Był ojciec i Zayn, teraz jest Penelope i Nicholas. Mogłoby się wydawać, że ta druga opcja jest lepsza ... w rzeczywistości tak jest. Penelope jest niesamowita, a Nicholas'a kocham. W takim razie dlaczego tak bardzo boli mnie serce, kiedy myślę o Zayn'ie ? Cholera. Dotarliśmy na zajęcia. Nie czułam się za dobrze, nie miałam siły grać. Wyszłam wcześniej. Kiedy doszłam już do domu usłyszałam głośne śmiechy i rozmowy. Damskie głosy. Wparowałam do salonu i zauważyłam Ninę, Kim i Penelope. Cieszyło mnie, że się dogadywały.'
-Is, stało się coś ?-od razu zapytała Kim, która zauważyła mnie pierwsza.
-Jestem zmęczona, pójdę się położyć-oświadczyłam i posłałam im wymuszony uśmiech. Dlaczego czułam się tak źle ? Skierowałam się w stronę schodów i już po chwili znajdowałam się w pokoju. Położyłam się na łóżku i przykryzłam kocem. Włożyłam rękę do kieszeni spodni i wyciągnęłam z niej srebrny naszyjnik z małym papierosem. Nosiłam go codziennie, odkąd Zayn mi go wręczył. Sięgnęłam na szafkę nocną po telefon i wybrałam jego numer. Zawachałam się przez chwilę, ale w końcu zadzwoniłam.
-Malik-usłyszałam jego spięty głos.
-Cześć Zayn-odezwałam się promiennie.
-Isabell-ton jego głosu momentalnie zmienił się na ten przyjemny, kiedy zawsze rozmawiał ze mną.-Wszystko w porządku ?-zapytał.
-Tak-skłamałam i modliłam się w duchu, by mój głos brzmiał naprawdę naturalnie i przekonująco.-Po prostu dawno nie rozmawialiśmy.-dodałam po chwili.
-No tak .. ostatnio mam dużo na głowie-był spięty, dało się to wyczuć.
-Jak Perrie ?-zaciekawiłam się. Nie obchodziło mnie to. Po co się odezwałam ?
-Ehh, mam nadzieję, że dobrze. Dopiero wylądowałem w Londynie.
-Jesteś w Londynie ?-zdziwiło mnie to trochę.
-Tak, byliśmy tydzień w Hiszpanii-wytłumaczył.-Będę tutaj przez miesiąc-odpowiedział na pytanie, którego nie zadałam. Za dobrze mnie znał.
-To może się spotkamy, za tydzień z Kim i Niną wracamy, by odebrać dyplomy-uśmiechnęłam się delikatnie sama do siebie.
-Mam nadzieję-poczułam, że on również się uśmiecha.-Jak Nicholas ?-zapytał po chwili ciszy. Musiałeś !?
-Wszystko jest w porządku-odpowiedziałam. Nie rozumiałam, dlaczego miałabym odpowiedzieć mu inaczej. Nie skłamałam. Nie pokłóciliśmy się przecież, między nami było okej.
-Cieszy mnie to-jego głos znów był spięty. No nie pierdol. Jesteś zadowolony, yhym, prawie uwierzyłam.
-Tooo ...-chciałam jakoś pociągnąć rozmowę.-Spodziewacie się córki ?-zapytałam.
-Podobno-odpowiedział lekko niezadowolony.
-Zawsze chciałeś mieć syna-zaśmiałam się.
-Nie przeczę, że jestem lekko rozczarowany-zaśmiał się cicho.-Ale skoro to moje dziecko, pokocham je ze względu na wszystko-odpowiedział. Właśnie, JEŚLI to Twoje dziecko, Malik.-Is, muszę już kończyć .. dojechaliśmy właśnie do domu, muszę spotkać się z Perrie ..-znowu był spięty. Człowieku, ogarnij się ! Znam Cię doskonale ! Nie chcesz do niej iść !
-W porządku, miło było porozmawiać-uśmiechnęłam się.
-Chłopaki mówią cześć-powiedział jeszcze.
-Pozdrów ich-mój uśmiech rozszerzył się na wieść o tych 4 idiotach.
-Harry mówi, że chce Cię .. jakby to .. przelecieć-zaśmiał się.
-Powiedz mu, żeby lepiej umówił się z Kim!-warknęłam. Ahh, Styles, młoda pało. Temu to tylko jedno w głowie. Usłyszałam, że Malik powtarza moje słowa, a w słuchawce rozległo się ich słynne 'uuuuuu'.
-Muszę lecieć, do zobaczenia w takim razie za tydzień-usłyszałam jego głos w słuchawce.
-Do zobaczenia-szepnęłam i odłożyłam telefon. Nie chciałam się rozłączać. Chciałam godzinami słuchać jego idealnego głosu i śmiechu. Cholera, Is ! Co się dzieję ?

*28 czerwca, piątek, Londyn*

Trzy godziny temu wylądowaliśmy w Londynie. Ze względu na to, że sprzedaliśmy dom w UK zatrzymałam się u Kim. Pięknie. Dwie noce byłam skazana na mieszkanie z tym zboczeńcem Allan'em, który pewnie będzie wykorzystywał każdą okazję, kiedy tylko będę w bieliźnie. Ugh .. Co ja pierdolę i tak go kocham ! I nawet się trochę stęskniłam. Wracałyśmy właśnie z Kim i Niną z zakończenia roku szkolnego. To już koniec tego wszystkiego, koniec 3 klasy, koniec naszych zajebistych lat jako nastolatki. Wkraczamy w dorosłość. Dochodziła godzina 14. Chciałam jak najszybciej dostać się do domu Kim, by się przebrać i w końcu spotkać z Zayn'em. W Nowym Yorku zostawiłam Penelope samą. Zostawiłam tam też oczywiście Nicholas'a. Dadzą radę, wrócę przecież w niedzielę, nie widzę problemu. Chciałam po prostu znaleźć się już w objęciach Zayn'a. Ugh .. dlaczego ciągle o nim myślę ? Przecież to jest kurwa bez sensu ! Mam wspaniałego chłopaka ! Dlaczego ciągle myślę o tym jebanym Malik'u, który przecież ma swoją dziewczynę i nie długo zostanie ojcem !? Nienawidzę swojego życia, dlaczego on musiał się w nim pojawić ? Nienawidzę dnia, tego dnia, którego spotkałam go 1 raz, w klubie. Był wtedy taki .. zbyt stanowczy, zbyt pewny siebie. A teraz ? Wydaje mi się, że to zupełnie inny człowiek. Wtedy miałam go za totalnego dupka, teraz za osobę, która jest dla mnie bardzo ważna. Tylko dlaczego aż tak ważna ? I znów wracamy do punktu wyjścia. Malik, Nicholas, Malik, Nicholas, Malik, Nicholas. Cholera. Is, oddychaj. Kurwa, dlaczego to jest takie trudne ?
-Is, idziesz ?-z zamyśleń wyrwał mnie głos Kim. No tak, dom chłopaków. Is, obudź się !
-Idę-krzyknęłam. Poprawiłam włosy i zeszłam na dół. Wychodząc złapałyśmy taksówkę i po około 20 minutach znajdowałyśmy się już przed willą One Direction. Pierwsza do drzwi podbiegła Kim i jak jakieś niewyżyte dziecko kręciła się przed drzwiami. Idiotka. Po dość długim oczekiwaniu w końcu drzwi otworzył nam Louis. O Boże, ale ja się za nimi stęskniłam.
-Dziewczyny !-prawie 22-letnie dziecko rzuciło się na nas. Wyglądał tak, jakby właśnie dostał ulubionego cukierka, zabawne.
-Cześć Lou-szepnęłam. Ledwo co mogłam wydusić z siebie jakiekolwiek słowo. Dlaczego chciał mnie udusić ?
-Jak ja się za wami stęskniłem-chłopak w końcu puścił nas i zrobił krok do tyłu. Z jego twarzy jednak nadal nie schodził ten wielki uśmiech. Ehh, Lou. Nim się obejrzałam Kim już zniknęła. Przypomniałam sobie jak zaczęła nadawać o Harry'm w drodze. Boże, niech ta dwójka w końcu umówi się na randkę, po co tyle czekać ? Debile. Wraz z Lou poszliśmy do salonu i tam przywitałam się z pozostałą trójką oraz Danielle i Eleanor. Co z Zayn'em ?
-Niall ..
-Jest u Perrie-zanim zdążyłam zapytać blondasek już znał odpowiedź na moje niezadane pytanie. Ou, no tak, u Perrie. Przecież ona jest w ciąży, nie dziwne, że potrzebuje obecności swojego chłopaka.
-Jestem!-nagle usłyszałam dobrze znajomy mi głos. Zayn. Jak jakieś niewyżyte dziecko podniosłam się z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych, by po chwili rzucić się w ramiona mojego przyjaciela.
-Zayn-wtuliłam się w niego mocno. Nie wyglądało to jak relacje czysto przyjacielskie.
-Is-poczułam, że mocniej oplata mnie rękoma.-Tęskniłem-szepnął.
-Ja też-odchrząknęłam cicho. Nie mogłam patrzeć na niego, jakbym zobaczyła Boga, a mój głos nie powinien przy nim się tak spinać. To tylko przyjaciel. Postanowiliśmy porozmawiać w spokoju i udaliśmy się do jego pokoju.
-Jak Nick ?-zapytał. Kurwa, dlaczego ciągle o to pytasz ?
-Jest w porządku-posłałam mu delikatny uśmiech i usiadłam na łóżku obok niego. Nastała chwila ciszy. Spojrzałam na niego dyskretnie, a po chwili zaśmiałam się cicho. Dlaczego kurwa ciągle się na mnie patrzysz ? Poczułam jego dłoń na swojej i odruchowo spojrzałam mu w oczy. Zbliżył swoją twarz do mojej i zaczęliśmy się całować.

*

Czy ja naprawdę jestem tak głupia ? Dlaczego dopuściłam właściwie do tego ? Cholera, Is, Ty szmato. Siedziałam w łóżku Zayn'a okryta jedynie cienkim kocem. Mój przyjaciel poszedł wziąć prysznic, a ja miałam czas na chwilę myślenia i modliłam się, by tylko któryś z tych debili właśnie nie wpadł do pokoju. Korzystając z samotności podniosłam się i w błyskawicznym tempie założyłam z powrotem swoje ubrania. Chciałam zapaść się pod ziemię. Zdradziłam Nicholas'a, co za szmata ze mnie ! Kurwa ! Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy wierzchem dłoni. Nie, to żaden pieprzony sen. To rzeczywistość, moje prawdziwe, zjebane życie. Wzięłam telefon do ręki i włączyłam go. Nicholas dzwonił nie dawno. Cholera. Jestem ewidentnie zła na siebie. Dlaczego ja właściwie to zrobiłam ? Dlatego, że to właśnie w Zayn'ie jestem zakochana, że jest tak cholernie sexowny, że mi go brakowało, że tęskniłam, że jestem cholernie zła, iż on jest z Perrie. Tak, nadal coś do niego czuję. Podniosłam głowę i zauważyłam mojego przyjaciela opierającego się o futrynę w drzwiach od łazienki.
-Poprosiłem ją o rękę-usłyszałam z jego ust, a te słowa przebiły się przez moje bolące serce jak świeżo trafiona kulka. Przygryzłam dolną wargę i przymknęłam oczy. Wstałam, z ogromną wściekłością podeszłam do niego i strzeliłam mu w twarz. Chciałam wyjść. Zatrzymał mnie. Złapał mocno moje nadgarstki i przyciągnął mnie do ściany. Nie miałam szans na ucieczkę. Poczułam się tak, jak na początku naszej znajomości.
-Nicholas miał rację, jesteś dupkiem-posłałam mu złowrogie spojrzenie.
-Mylisz się, to nie tak.
-Dlaczego nie powiedziałeś mi tego, zanim to zrobiliśmy !?-podniosłam głos, a on szybko zareagował, bym była ciszej.
-Bo wtedy byś tego nie chciała-odpowiedział.
-I by było w porządku. Bierzesz ślub, będziesz miał dziecko. Po jaką cholerę chciałeś zabrać mnie do łóżka ?
-Ten pierwszy i ostatni raz-szepnął.
-Dlaczego !?-zapytałam. Głośno westchnął i odwrócił wzrok.
-No to życzę miłego wesela-kopnęłam go z kolana w jaja, bo tylko tak mogłam się wyswobodzić z uścisku i wyszłam. Byłam wściekła.


'
heeej, mam 9 rozdział ! poźno, ale lepiej niż wcale ;) co sądzicie o tym ? o tym wszystkim ? wypowiedzcie się ! no i Dan miała wczoraj urodzinki, najlepszego ! - Alex ;)

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 8.

Is

Zamknęłam drzwi od pokoju z hukiem i rzuciłam się na łóżko, krzycząc przy tym do poduszek. Cała drżałam i zaczęłam płakać, a tusz do rzęs wraz ze łzami spływał po moim poliku. W pokoju rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki 'As Long As You Love Me', co oznaczało, że dzwonił mój telefon. Niechętnie podniosłam się z łóżka. Kim.
-Nie idę, nie czekaj na mnie.
-Ale Is, to pierwsze zajęcia z pianina.
-Kim, zrozum.
-Coś się stało ?
-Wszystko w porządku.
-Przecież słyszę, że coś nie tak.
-Jest okej-powiedziałam naprawdę stanowczo.
-Dobra, to do jutra.
Rozłączyłam się i spojrzałam na tapetę. Był to Zayn. Od kiedy wyjechałam do Nowego Yorku bardzo mi go brakowało. Dlaczego teraz czułam ból ? Nadal go kocham, ale .. to nie ma sensu. On nie długo zostanie ojcem, a ja mam pewność, że będę szczęśliwa z Nicholas'em. Zamyśliłam się na chwilę, a potem napisałam szybkiego sms-a do Nicholas'a. "Potrzebuję Cię, Is xx." Odłożyłam telefon na biurko i usiadłam na łóżku biorąc do ręki dużą poduszkę i wtulając się w nią, jak w wyjątkową osobę. Byłam w tym momencie pewna swoich uczuć. Nie chciałam już spotkać Zayn'a, nie chciałam, by on mieszał mi w głowie. Po prostu chciałam o nim zapomnieć i żyć, tym co jest teraz, Nowym Yorkiem, studiami, Nicholas'em. Wstałam i zamknęłam drzwi od pokoju na klucz i w tym momencie usłyszałam lekkie pukanie do drzwi od balkonu. Uśmiechnęłam się w duchu widząc Nicholas'a i otworzyłam mu drzwi.
-Cześć Is-posłał mi ciepły uśmiech.-Co się stało ?-usiedliśmy na łóżku.
-Po prostu mnie przytul-szepnęłam i to właśnie zrobił. Nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Dlaczego było mi tak źle po odejściu mojego przyjaciela ? Zdecydowanie muszę o nim zapomnieć. Teraz liczy się tylko Black.
-Is, co się dzieje ?-po dłuższej chwili milczenia w końcu się odezwał. Nie lubił, kiedy siedziałam bez słowa.
-Szczerze ?-spojrzałam mu w oczy. Kiwnął głową.-Kocham Cię-szepnęłam. Jego twarz od razu rozpromieniała i przysunęła się do mojej, a nasze usta złączyły się w idealnym, delikatnym i namiętnym pocałunku. Jeszcze przez chwilę miałam zamknięte oczy łudząc się, że ta chwila trwa dłużej, bo chciałam, by trwała wiecznie.
-Co z Zayn'em ?-zapytał.
-Jego dziewczyna jest w ciąży ...-wyjaśniłam.-Poza tym są teraz w drodze do innego kraju, więc .. to bez sensu.
-Is ?! Is, musimy pogadać !-usłyszałam donośny głos ojca.
-To tata-szepnęłam nerwowo do Nicholas'a.
-Pójdę już-wstał.
-Do zobaczenia później-pocałowałam go, a on zniknął za drzwiami balkonu. Zrobiłam szybki krok i otworzyłam drzwi wejściowe od pokoju.
-CO tam ?-uśmiechnęłam się głupkowato do taty.
-Rozmawiałaś z kimś ?-zapytał.
-Yyy .. tak, z Kim, powiedziałam, że nie idę na zajęcia dzisiaj-wytłumaczyłam szybko. Posłał mi zdziwione spojrzenie.-Źle się czuję.
-Oh, no dobrze ..
-O czym chciałeś pogadać ?-zmieniłam temat.
-O przeprowadzce-spojrzał na mnie poważnie.
-T-to jakieś jaja ? Żartujesz sobie, prawda ?-zaczęłam się śmiać.
-Mówię poważnie
-Jeśli musisz gdzieś być, to po prostu jedź tam sam ...
-Dom w Paryżu jest już skończony, a ja muszę być we Francji przez najbliższy rok, Anne z resztą też.
-Tato, ale co mnie to obchodzi ? Jedźcie sobie, dam sobie radę, jest tu Amy ...
-Jedziesz z nami. Nie zostawię Cię samej na rok w Nowym Yorku, Isabell, bądź poważna.
-Chodzi o Nicholas'a, prawda ?-posłałam ojcu zdenerowany uśmiech.
-Tu nie chodzi o tego chłopca-machnął ręką.
-Więc dlaczego mam się stąd do cholery wyprowadzić !? Dlatego, że w końcu znalazłam miejsce dla siebie i szkołę, którą lubię !?-zaczęłam krzyczeć. Byłam wściekła.
-Isabell, skarbie ... musisz zrozumieć, że chce Twojego dobra. Tam poznasz nowych ludzi, pójdziesz do nowej szkoły .. będzie okej.
-Tato, nic nie będzie tam dobrze. Nawet nie myśl sobie o tym, że wyciągniesz mnie z Nowego Yorku.
-Jedziesz z nami-powiedział stanowczo.
-Nie zmusisz mnie.
-Ale jestem do cholery Twoim ojcem ! I póki żyje, masz robić to, czego ja chce !-krzyknął i opuścił mój pokój. Był ojcem, którego kochałam jeszcze ze dwa miesiące temu. No właśnie, BYŁ. Ostatnio stał się strasznie nerwowy i chamski. Nie obchodzę go tak naprawdę. Jest jak Anne...


~15 czerwca, sobota, Is~


Wstałam dziś dużo wcześniej, niż to planowałam. Ojciec i Anne mieli wylecieć dzisiaj do Paryża. Ja nie miałam zamiaru lecieć z nimi. Wychodząc z łóżka zachwiałam się lekko. Pospieszyłam do garderoby by włożyć coś na siebie, a następnie wzięłam do ręki telefon i klucze. Wyszłam na balkon, a stamtąd szybko zeszłam na dół. Rozmawiałam wczoraj z Amy. Miała przekazać im, że od rana mam coś do załatwienia i, że będę czekała na nich w samolocie. Naprawdę jednak pójdę do Nicholas'a. Nie chciałam opuszczać Nowego Yorku, cholernie nie chciałam przeprowadzać się do Paryża. Tata naprawdę nie może zrozumieć, że muzyka i Nowy York, to coś, co kocham. Nie mam zamiaru stąd wyjeżdżać. Szybkim krokiem poszłam do domu mojego ... mogę już chyba powiedzieć chłopaka. To było naprawdę dziwne. Cieszę się natomiast, że między nami wszystko się wyjaśniło. Naprawdę mi na nim zależy.
-Is, wejdź-drzwi otworzył mi Tyler, który był lekko zdziwiony. Stwierdziłabym jednak raczej, że miał kaca.
-Jest Nicholas ?-zapytałam.
-Ta, siedzi u siebie-pokazał ręką na schody i powolnym krokiem oddalił się ode mnie. Zaśmiałam się cicho z niego i szybkim krokiem poszłam na górę, następnie otwierając drzwi od pokoju Nick'a.
-Czeeeść-uśmiechnęłam się.
-Uff, już myślałem, że nie przyjdziesz-przytulił mnie do siebie.
-Wszystko jest dobrze.-odpowiedziałam, a po chwili zadzwonił mój telefon. Tata.
-Tak ?
-Is, wszystko ok ? Za 10 minut mamy samolot.
-Właśnie w nim siedzę tato ..
-Serio ? To dobrze .. my jeszcze jesteśmy w domu, czekaj na nas.
-W porządku. O i jeszcze jedno .. siedzę na innym miejscu niż miałam, więc zobaczymy się dopiero po przylocie.
-No dobrze .. to do zobaczenia skarbie.
-Pa tato.
-Czasami zastanawiam się, czy ze mną jesteś taka szczera ..-spojrzeliśmy na siebie z powagą, a po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Wiesz, że Cię kocham-pocałowałam go delikatnie. Byłam bardzo pewna swoich uczuć. Wiedziałam, że Nicholas, to chłopak, na którego czekałam od dawna. Wiedziałam, że to chłopak, który kocha mnie i nigdy nie zrani. Połączyła nas miłość, miłość do muzyki.-Nicholas ..-szepnęłam patrząc mu w oczy.-Jestem szczęśliwa-wtuliłam się w niego. Siedzieliśmy na łóżku rozmawiając naprawdę długo. Zupełnie straciliśmy poczucie czasu i nim się obejrzeliśmy była już 12.
-Nie długo wylądują-zdenerowałam się trochę.
-Może pójdziemy na spacer ? To Cię uspokoi-zaproponował. Uśmiechnęłam się do niego i trzymając się za ręce wyszliśmy z domu powolnym krokiem idąc w stronę Central Parku. Kiedy siedzieliśmy w parku rozkoszując się piękną pogodą nieoczekiwanie przerwał nam jego telefon.
-Tyler-szepnął wkurzony widocznie na brata i odszedł kawałek. Siedziałam samotnie rozglądając się dookoła. Tu było naprawdę świetnie. Przechodziła obok mnie jakaś kobieta, która nagle się zatrzymała i usiadła na ławce zawzięcie szukając czegoś w torebce.
-O mój Boże-szepnęłam zasłaniając ręką usta. Kobieta spojrzała na mnie i posłała mi lekki uśmiech.-Pani to Penelope Cruz !
-Tak, to ja-zdjęła ciemne okulary i wrzuciła je do torebki.-A Ty jesteś ?
-Isabell-wyjąkałam.
-Piękne imię, moja córka takie miała-rozmarzyła się na moment.
-Miała ?-próbowałam ciągnąć z nią rozmowę.
-Tak .. mieszka teraz z moim byłym mężem, nie wiem nawet gdzie są-tłumaczyła. Dziwne .. naczytałam się o niej naprawdę dużo i nigdy nie słyszałam, by miała córkę.-Możesz mi powiedzieć swoje nazwisko ? Do kogoś jesteś podobna ..-przyglądała mi się.
-Campbell-odpowiedziałam.
-Pierre Campbell to Twój ojciec ?-zapytała po chwili.
-Tak, zna go Pani ?
-Oczywiście, aż za dobrze-zatrzymała się na chwilę i otarła łzy, które dość szybko spływały jej po policzkach.
-Wszystko w porządku ?-przejęłam się nagłą zmianą jej humoru.
-Isabell, możesz mi powiedzieć, ile masz lat ?-zapytała ledwo co wypowiadając każde słowo.
-19-spojrzałam na nią zdziwiona.
-Pierre ... Pierre to ... mój były mąż-jąkała się i spojrzała na mnie z powagą. Rozszerzyłam delikatnie usta i patrzyłam na nią zniedowierzeniem.-Isabell, jestem Twoją matką-szepnęła. Sama zaczęłam płakać jak dziecko, któremu właśnie zabrano zabawkę. Kobieta rzuciła mi się w ramiona. Obie siedziałyśmy w bezruchu w swoich objęciach i obie płakałyśmy. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć ! Przecież ... przecież to Anne jest .. jest moją "matką". Czyżby to było to, co ukrywał przede mną ojciec ?
-Is ?-usłyszałam swoje imię i wraz z Penelope od razu oddaliłyśmy się od siebie.-Co się dzieję ?-zapytał siadając obok mnie i objął mnie ramieniem.-Czy to Penelope Cruz ? Dlaczego płaczesz ?-pytał.
-Czy to jest ..-uśmiechnęła się szeroko przez łzy.
-Tak .. mamo, to Nicholas, mój chłopak-uśmiechnęłam się do niej równie zadowolona.
-Mamo ?-patrzył na nas obie jak na dwie idiotki.

~*~

Poszliśmy we trójkę do mojego domu i tam wraz z Penelope opowiedziałyśmy wszystko Nicholas'owi. Ona odpowiedziała mi całą historię, jak to było z ojcem i dlaczego się rozstali. Mówiła, że od tamtej pory szukała mnie dosłownie w każdym kraju. To było coś naprawdę ... niesamowitego. Penelope Cruz ? Moją matką ? Sama w to nie wierzyłam. Zrozumiałam też dlaczego nie miałam żadnej rodziny prócz ojca. On sam chciał, by rodzice Penelope i moje ciotki trzymały się ode mnie z daleka. Jak się okazało moja rodzina jest wielka i mam korzenie nie tylko francuskie, ale również hiszpańskie. Kurwa no. Nadal nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Dlaczego ojciec ukrywał to przede mną ? Dlaczego kłamał ? Dlaczego oszukiwał mnie całe życie ? Moje rozmyślenia przerwał odgłos telefonu.
-Tata-szepnęłam poirytowana.
-Jak z nim pogadam-Penelope wyrwała mi telefon i wyszła na zewnątrz.
-Zszokowana ?-ożywił mnie głos Nicholas'a.
-Nawet nie wiesz jak bardzo-pokręciłam niedowierzająco głową patrząc na niego wielkimi oczami. Miałam ochotę spotkać teraz ojca i zabić go gołymi rękami. Dupek. A myślałam, że naprawdę go kocham i jest normalny. Pizda z niego, jest taki jak Anne. Czy możliwe jest to, że tak bardzo myliłam się co do tych najbliższych ? Najpierw Zayn, teraz tata. To jest jakieś chore. Nie ma na świecie już chyba żadnego normalnego człowieka. Co więc sprawiało mi ból ? Zayn wczoraj wyjechał i od tej pory czuję się dziwnie. Tylko dlaczego ? Chyba logicznym wytłumaczeniem nie jest to, że cholernie mocno go kocham .. I w tym momencie zastanawiam się dlaczego właściwie do głowy przyszła mi ta myśl ... To niedorzeczne. Teraz będzie już tylko lepiej. Mam Nicholas'a, Kim, Penelope ... Zayn ma własne życie i nie mogę o tym zapominać. Ja spędzę w Nowym Yorku kilka lat, a on ciągle podróżuje ... W dodatku on zostanie ojcem. Można mu tylko pogratulować szczęścia ...



Zayn


Wczoraj dokładnie wylądowaliśmy w Hiszpanii. Jesteśmy tu w celu trasy koncertowej i w tym kraju będziemy aż tydzień. Jedna myśl ciągle siedziała w mojej głowie, dokładnie jedna osoba - Is. Nie mogłem uwierzyć, w to, co się stało. Tak po prostu odrzuciła mnie. Rozumiem, że mogła podjąć taką decyzję tylko ze względu na Perrie, ale nie kocham jej. Nie mam po prostu okazji, by z nią porozmawiać, a nie jestem aż takim dupkiem, żeby zrywać z nią przez sms-a. Z drugiej strony .. Perrie jest w ciąży. To mój jedyny problem. Wiem, że znienawidziłaby mnie, gdybym zostawił ją samą z dzieckiem. Inna sprawa jest taka, że od kiedy Is pojawiła się w moim życiu - Perrie zupełnie zniknęła. Nie obchodzi mnie już, nie kocham jej.
-Zayn, chodź tu !-usłyszałem głos Harry'ego, który zapewne już wstał. Zerwałem się z łóżka i założyłem na siebie tylko spodenki. Podszedłem do lustra i przeczesałem ręką moje włosy, a następnie opuściłem swój pokój kierując się do naszego wspólnego.
-Co chcesz ?-zapytałem siadając obok Styles'a.
-Patrz, Is zmieniła status na "w związku"-zaczął się śmiać.
-Harry, weź go nie dobijaj !-nagle za nami znalazł się Niall i walnął Harry'emu pięścią w głowę.
-No co ? Ja tylko próbuje mu uświadomić, że Isy ma rację. Ona ma chłopaka, on ma dziewczynę, ON będzie miał dziecko i każdy idzie w swoją stronę, proste-wyjaśnił.
-A gdybyś Ty był na jego miejscu ?-na przeciwko nas usiadł Louis i patrzył na najmłodszego z nas z wyjątkową powagą.
-Zrobiłbym wszystko, by być z I ..-zaczął Harry, a po chwili gwałtowie przerwał. Zamknąłem oczy i przygryzłem dolną wargę. Dobijaj mnie Styles, dobijaj.-z iiiiiiiinteligentną Perrie-dokończył jąkając się.
-Zawsze potraficie pomóc-powiedziałem z nutką złości w głosie i wyszedłem na balkon. Wyjąłem z kieszeni papierosy i zapaliłem jednego, powoli wypuszczając dym z ust. Gorzej być nie mogło. Byłem po prostu roztrzęsiony, rozkojarzony. Co miałem zrobić ? Nie mogłem skleić w swojej głowie żadnej logicznej myśli.
-Zayn ?-usłyszałem głos Niall'a i gwałtownie się odwróciłem. Wiedziałem, że oczekuje ode mnie odpowiedzi na pytanie, którego nie zadał.
-Będę walczył o nią.



hejho ! :) mam dla was 8 rozdział dzień wcześniej, ponieważ siedzę w domu, jupiii :) więc co myślicie ? Penelope Cruz wkroczyła do opowiadania ! hahah, zaskoczeni ? ja też ! co sądzicie o tym rozdziale ? i jeszcze ta scenka z chłopakami .. ryczę ;c ale ze mnie debil, ej .. ej dobra, ale ten to komentujcie i jak wam się podoba ? o i jeszcze jedna sprawa. wpadajcie na nowego bloga - http://this-girl-must-be-mine.blogspot.com/ będzie ciekawy, zapewniam was, bo mam taki zajebisty pomysł na niego, że napisałam już 4 rozdziały ! na razie pojawili się bohaterowie. zapoznajcie się z nimi i skomentujcie łaskawie :) kocham was bardzo, bardzo, bardzo, bardzo. tylko komentujcie :) do następnego - Alex :)