wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 7.

Is

Kiedy znalazłam się już w domu było wyjątkowo cicho, jakby ojca w ogóle tutaj nie było. Miałam cichą nadzieję, że to był tylko jakiś żart, czy coś w tym stylu, do czasu aż zauważyłam go w salonie. Siedział sobie wygodnie na kanapie, odwrócony tyłem do mnie. Przed sobą miał laptopa i nerwowo stukał w klawiaturę.
-Cześć tato-w końcu zdecydowałam się wypuścić z siebie jakiś odgłos.
-Isabell-odwrócił się.
-Kiedy wróciłeś ?-zapytałam jakby zdziwiona.
-Nie dawno. Mogę wiedzieć dlaczego tak późno wróciłaś do domu ? Jutro przecież też idziesz na uczelnie, musisz się wysypiać-spojrzał na mnie oczekując prawdziwej odpowiedzi.
-Wybacz, chłopcy mają koncerty w Stanach i akurat przyjechali, chciałam się z nimi zobaczyć, więc  poszłam do hotelu. Przepraszam, po prostu straciliśmy poczucie czasu-było mi głupio, że ostatnio ciągle musiałam się tłumaczyć. Od kiedy jestem w Nowym Yorku jest ze mną częściej i jest bardziej opiekuńczy, chociaż za bardzo się czepia. Nagle stał się natrętny.
-Byłaś tam z nim ?-zapytał patrząc na mnie nadal z nutką złości w oczach. Posłałam mu bezradny uśmiech nie wiedząc o co chodzi.-Dobrze wiesz o kim mówię, w domu są okna-wyjaśnił. W środku mnie aż się zagotowało. Jak śmiał mnie podglądywać ? Może jeszcze zatrudni szpiega, tylko po to, żebym trzymała się z daleka od Nicholas'a !? To jest śmieszne ..
-Co się z Tobą dzieje ?-posłałam ojcu spojrzenie pełne pogardy.
-Nie chce, żebyś spotykała się z tym chłopakiem-uniósł się.
-Niby dlaczego !?
-On nie jest dla Ciebie, jest taki jak jego rodzina !-krzyczał.
-Skąd wiesz ? Nie znasz go do cholery !
-Zabraniam Ci się z nim widywać-podszedł bliżej, a z jego oczu aż biło czystą złością.
-NIE-odpowiedziałam stanowczo.-Jestem pełnoletnia mogę przyjaźnić się z kim chce, być z kim chce, pieprzyć się z kim chce, mieszkać gdzie chce, w tym momencie jak najdalej od Ciebie !-krzyknęłam.-Jesteś zwykłym chujem ! Ty już też nie szanujesz mnie, mojego życia i moich decyzji. Niby chcesz dla mnie najlepiej, ale stajesz się taki jak Anne, ogólnie masz mnie w dupie, obchodzi Cię tylko to, żeby ten chłopak trzymał się ode mnie z daleka .. Od kiedy chodzę na studia ani razu nie zapytałeś się jak sobie tam radzę, na jakie konkretnie zajęcia chodzę, czy mi się udaje, czy nie, czy Nowy York to moje miejsce, czy nie .. Nie obchodzę Cię już ! Twoje życie kręci się tylko wokół pracy i nienawiści do rodziny Nicholas'a ! Nie pomyślałeś nawet, że mogę zakochać się w tym chłopaku, a przecież zawsze chciałeś bym była szczęśliwa z osobą, którą kocham .. Co się dzieje ? Powiedz mi.
-Naprawdę go kochasz ?-podniósł głowę do góry. Dało się zauważyć, że jego oczy się zaszkliły.
-To bez znaczenia-odpowiedziałam szybko i nie tracą czasu udałam się do swojego pokoju.

~13 czerwca, czwartek~

Nic nie było normalne. Nic nie było w porządku. Wszystko się komplikowało. Moje serce dawało cholernie dużo znaków, a ja nie potrafiłam wybrać żadnego. Nie myślałam racjonalnie. Nie spałam całą noc. Myślałam. Na próżno. Coś rozpierdala mnie od środka i nie daje spokoju. Ojciec, Nicholas, Zayn .. Wszystko się komplikuje. Wiem, że kocham tych trzech facetów. Mogę to otwarcie powiedzieć. Wybrać między Malik'iem, a Black'iem ? Nie potrafię. Z resztą .. Nicholas jak na razie nie daje oznak, że się mu podobam, natomiast Zayn ma dziewczynę. Jedno jest pewne - moje serce podzielone jest na pół. Denerwuje mnie jeszcze na dodatek sprawa z ojcem. On nienawidzi Nick'a i zaczyna nienawidzić mnie.
-Is, proszę Cię, zejdź na dół-usłyszałam jego głos i zwlekłam się z łóżka.
-Co jest ?-zapytałam lekko zdziwiona widząc, że stół w jadalni jest zastawiony dla trzech osób, a na nim były różne, śniadaniowe potrawy. Po chwili z kuchni wyszła kobieta, która miała około 50 lat.
-To jest Amy, nasza kucharka-przedstawił mi kobietę. Zdziwiłam się trochę. Po co miałby zatrudniać kucharkę ? Przecież nie często będzie tu bywał. A jeśli wyjedzie .. to ta facetka zostanie tylko ze mną. Mądrze tatusiu, szpiega sobie kurwa wynająłeś.
-Druga informacja jest taka, że zostaję na dłużej-odezwał się. Bosko.-A trzecia, że zakładamy normalną rodzinę-uśmiechnął się, a do jadalni weszła najgorsza niespodzianka, jaką mógł tylko wymyślić. Anne.
-Isabell, skarbie, tak za Tobą tęskniłam-przytuliła mnie.
-Hej Anne-wymusiłam uśmiech.-Wybaczcie na moment-rzuciłam tylko i pobiegłam na górę. Zamknęłam drzwi, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam wrzeszczeć do poduszki. Wzięłam do ręki telefon i wyszłam na balkon, upewniając się najpierw, że drzwi od pokoju są zamknięte.

~*~

-To jest jakiś koszmar. Zaczęłam się z nim kłócić wczoraj, a dzisiaj wyskakuje mi z propozycją 'założenia normalnej rodziny'-żaliłam się Nick'owi, który siedział na drzewie znajdującym się tuż przy moim balkonie.
-Może po prostu chce odnowić więzy rodzinne-stwierdził.
-Nie rozumiesz. Anne nigdy nie będzie moją matką.
-Urodziła Cię-zaśmiał się.
-Tylko-spiorunowałam go wzrokiem.
-Za godzinę mamy zajęcia z perkusji-spojrzał na zegarek.
-Dziś nie idę-nerwowo zaczęłam ściskać przedramię drugą ręką.
-Is-zeskoczył z drzewa i dotknął mojego podbrudka.-Będzie dobrze-szepnął.-Pamiętaj, że masz mnie.
-Naprawdę ?
-Oczywiście. Zawsze będę przy Tobie, możesz na mnie liczyć. Jestem tu dla Ciebie-posłał mi ten swój zniewalający uśmiech. Był ideałem. Dla mnie był po prostu ideałem. Miałam ochotę powiedzieć mu, jaką mam do niego słabość, ale z trudem musiałam się powstrzymać.-Wyskoczymy dziś gdzieś wieczorem ?-zapytał po chwili.
-Spróbuję wyrwać się z domu, chociaż będzie to trudne ..
-Daj spokój. Musisz z nim porozmawiać. Po pierwsze wyjaśnij mu, że nie chcesz by Anne mieszkała z wami-stwierdził.
-Nie chce go ranić. Może właśnie z Anne chcą wrócić do siebie .. Poczekam-przygryzłam wargę.
-Koch ..-zaczął słowo, ale po chwili odchrząknął.-Emm .. to wpadnę o ósmej-zakrył swoje zakłopotanie szczerym uśmiechem i wskoczył na drzewo, z którego bezproblemowo zszedł. Westchnęłam cicho i oparłam się o barierkę wpatrując się, jak odchodzi. Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku wpartując się w ekran telefonu i wybrałam numer Kim.

~*~

-Czekaj, czekaj, bo nie bardzo rozumiem .. Ojciec zatrudnił sprzątaczkę, zostaje dłużej, Anne się wprowadziła, a Ty zakochałaś się w Zayn'ie i Nick'u !?-pytała po raz kolejny bo nie nadążała za tym, co jej mówiłam.
-Dokładnie-westchnęłam cicho i schowałam twarz w dłoniach.
-Rodzinką się nie przejmuj-odezwała się po chwili.-Pogadaj z chłopakami-dodała. Po chwili usłyszałam dwa sygnały mojego telefonu, więc sięgnęłam po niego i przeczytałam wiadomości.
-To Zayn i Nicholas-poinformowałam przyjaciółkę. Dostałam od nich sms-y tej samej treści. 'Musimy porozmawiać'.
-Jak ja kocham takie momenty-uśmiechnęła się.-Oboje są w Tobie zakochani, a Ty w nich i będziesz musiała dokonać wyboru, chociaż Twoje serce należy do ich obojgu-tłumaczyła szybko.-To lepsze od TV-zaśmiała się.
-To życie-spojrzałam na nią z powagą.-Moje życie, niestety.
-Isy ..-przytuliła mnie.
-To ja zawsze mam problemy i to ja zawsze muszę dokonywać trudnych wyborów. Życie nie jest kolorowe ..-pożegnałam się z Kim i umówiłam z Zayn'em w Central Parku. Założyłam na swoje stopy niebieskie vansy i po cichu zbiegłam na dół.
-Idziesz gdzieś ?-na drodze stanęła mi Anne.
-Błagam Cię, nie drażnij mnie-posłałam jej złowrogie spojrzenie, a na korytarz wyszedł tata.
-Is, wybierasz się gdzieś ?-spojrzał zdziwiony.
-Tak, idę zobaczyć się z chłopakami.
-Oh .. no dobrze .. tylko wróć o 19. O 20 mamy ważną kolację, przyjdzie kilku gości-posłał mi uśmiech i nie zdążyłam nic dodać. Przeklęłam pod nosem i spojrzałam na Anne.
-Baw się dobrze-posłała mi nieobecne spojrzenie i poszła w ślady ojca. Wywróciłam oczami i opuściłam dom. Powolnym krokiem szłam w stronę Central Parku. Kiedy już tam dotarłam usiadłam na jednej z ławek i czekałam na mojego ... przyjaciela. Zauważyłam go. Szedł w moją stronę, był może z 30 metrów ode mnie. Ubrany był w białą koszulkę i czarną bluzę z kapturem oraz brązowe rurki, białe nike i czarną czapkę, a na jego nosie widniały czarne okulary. Pomachał mi i wyrzucił papierosa.
-Cześć Zayn-pocałowałam go w policzek, kiedy usiadł obok.
-Miło Cię widzieć, Is-posłał mi przyjazny uśmiech.
-Zayn, jest 30 stopni, dlaczego się tak ubrałeś ?-zaśmiałam się.
-Za dużo tu ludzi-rozejrzał się.
-To dlaczego chciałeś spotkać się tutaj ?-spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
-Sam nie wiem-spojrzał znad okularów.
-Cały Zayn-pokręciłam głową.-Chciałeś porozmawiać.
-Tak .. to w zasadzie dość ważna rozmowa-spojrzał w ziemię.
-Mam czas.
-Czujesz coś do Nicka ?-zadał pytanie po dłuższej chwili milczenia.
-Czy to ważne ?-posłałam mu niezrozumiałe spojrzenie.
-Odpowiedz-zdjął okulary.
-Zayn, to chyba moja sprawa-chciałam wymigać się jakoś od odpowiedzi. Nie wiedziałam jeszcze co on chce mi powiedzieć.
-Chodzi o to, że ... od kiedy Cię poznałem ... ja .. Is, po prostu nie mogę tego ukrywać. Coś .. czuję coś do Ciebie-mówił powoli, ale każde słowo było wypowiedziane szczerze.
-To jest chore-miałam ochotę się rozpłakać. Zayn .. on mnie kocha !?-To jakieś szaleństwo, masz dziewczynę, Zayn!
-Której nie kocham !-podniósł lekko głos i spojrzał mi w oczy.
-Ona jest z Tobą w ciąży !
-Jestem gotowy zostawić ją dla Ciebie-szepnął.-Is, wiem, że nie jestem Ci obojętny.
-Nie jesteś ... ale chodzi o to, że .. że moje serce podzielone jest na pół-spojrzałam na niego z powagą i próbowałam zatamować łzy. Dlaczego moje życie musi być takie trudne ?
-Jak to ?-posłał mi nieobecne spojrzenie.
-Kocham Cię-powiedziałam dobitnie.-Ale kocham też Nicholas'a-wymawiając drugie zdanie chłopak przygryzł dolną wargę i przymknął oczy.-Przykro mi, ale nie potrafię wybrać ! Nie znam was obu kilka lat, ale jestem pewna swoich uczuć. Problem w tym, że moje serce nie potrafi wybrać. Zayn, przepraszam ..-szepnęłam i wstałam z ławki.
-Is-ruszył za mną i zatrzymał mnie łapiąc za nadgarstek. Stanął na przeciwko mnie i spojrzał mi w oczy.-Pozwól mi to zrobić, choć ten jeden raz-szepnął i musnął delikatnie moje usta, co przerodziło się w namiętny, kilkuminutowy pocałunek.
-Zayn, przepraszam ..-odepchnęłam go lekko od siebie i z łzami w oczach opuściłam park. To było naprawdę trudne. Nie chciałam stracić żadnego z nich, ale nie potrafiłam wybrać. Na razie chciałam wiedzieć, czy obaj coś do mnie czują. Otrząsnęłam się i wróciłam taksówką do domu.
-Jesteś wcześnie-pierwszą osobą, którą spotkałam w domu była Amy, ta nowa sprzątaczka.-Isabell, w porządku ?-podeszła do mnie.
-Co tata zaplanował na wieczór ?-zmieniłam temat.
-Oh .. o 20 zaplanował kolację, zaprosił paru gości. Jest 18, więc zacznij się szykować-kobieta posłała mi przyjazny uśmiech i zniknęła za drzwiami do kuchni. Ja natomiast poszłam do swojego pokoju.

~*~

Była równo 19:50. Siedziałam na łóżku i wgapiałam się w ekran telefonu. Na sobie miałam sukienkę i szpilki. Miałam wybór. Zejść na kolację ojca lub wyjść z Nicholas'em. Nie obchodziło mnie to, czy będę miała kłopoty, czy będzie inaczej. Musiałam wiedzieć, czy on mnie kocha. Jeszcze dziś. Zamknęłam drzwi od pokoju na klucz i wyszłam na balkon. Zdjęłam szpilki i zrzuciłam je z balkonu, modląc się, by nikt nie zauważył tego przez okno. Ostrożnie zeszłam po drzewie i wzięłam do rąk moje szpilki. Szybkim krokiem opuściłam moją posiadłość, a na nogi w końcu włożyłam buty.
-Nie ładnie-przestraszyłam się czyjegoś głosu i momentalnie się odwróciłam.
-Nick-przytuliłam się do chłopaka.
-Dlaczego uciekasz z domu ?-zdziwił się.
-Ojciec zaprosił parę osób na wieczór. Za chuja nie pozwoliłby mi wyjść-zmarszczyłam brwi.
-W takim razie może się pospieszymy-kiwnął głową w stronę bramy od mojej posiadłości. Tata właśnie wychodził z domu, a pod mieszkanie zaczęły zjeżdżać się samochody. Nick otworzył mi drzwi do swojego samochodu, w którym już szybko się znalazłam. Po chwili sam siedział obok mnie i odpalił silnik.
-To co robimy ?-zapytałam.
-Zabieram Cię na kolację, żebyśmy mogli w końcu spokojnie pogadać-puścił mi oczko. Po około 30 minutach siedzieliśmy już w restauracji i zajadaliśmy się daniami przyniesionymi przez kelnerkę.
-Napisałeś sms-a, że musimy pogadać-odezwałam się pierwsza, przytaknął.-To coś ważnego ?
-Właściwie tak ..
-Też Cię kocham-uśmiechnęłam się do niego, a on spojrzał na mnie zdziwiony, a po chwili miał już banana na ryju.-Mówię to też Tobie, bo to prawda.
-Zaraz, jak to "też" ?-przerwał mi.
-Eh .. i tu zaczyna się problem ... Nick, kocham Cię, naprawdę, jesteś wspaniały .. tyle, że kocham was dwóch. Ciebie i Zayn'a.-spojrzałam na niego z nadzieją, że zrozumie.
-Oh .. okej-przygryzł dolną wargę.
-Przepraszam Nick, naprawdę .. po prostu ... nie potrafię wybrać
-Rozumiem Cię Is. Tylko .. czy chcesz, by było tak już zawsze ?-oczekiwał szybkiej odpowiedzi.-Gubisz się we własnych myślach-uśmiechnął się delikatnie.-Nie ważne co postanowisz. Chce, byś wiedziała, że Cię kocham i nie przestanę-posłał mi kolejny uśmiech i opuściliśmy restaurację.
-Nick .. mogę spać dzisiaj u Ciebie ?-spojrzałam niepewnie na chłopaka, kiedy wysiadaliśmy z samochodu. Nie chciałam wracać do domu, jeszcze nie teraz. Wyłączyłam też telefon i jestem w 100% pewna, że tata mnie szukał.
-Jasne, nie ma problemu-przytulił mnie do siebie i weszliśmy do jego mieszkania.
-Cześć Is-kiedy weszliśmy od razu przywitali mnie bracia mojego .. przyjaciela ? chłopaka ? faceta, który mi się podoba ? Sama nie wiem jak to nazwać. Oboje siedzieli na kanapie w salonie i grali na konsoli.
-Jest taka jedna sprawa, Twój tata tu był-przerwali na chwilę grę i spojrzeli na mnie.-Podobno uciekłaś z domu-dodał Tyler.
-Powiedzieliście mu coś ?-odezwał się pierwszy Nicholas.
-Nie-odpowiedzieli zgodnie.
-Mogę iść wziąć prysznic ?-pociągnęłam lekko Nicholas'a za marynarkę.
-Pewnie-posłał mi uśmiech-Zaraz do Ciebie przyjdę.-pomachałam chłopakom i skierowałam się na górę. Dobrze wiedziałam, gdzie znajduje się jego pokój i łazienka. Weszłam do niej i zdjęłam z nóg swoje szpilki. Następnie ściągnęłam z siebie sukienkę i rzuciłam ją na podłogę. Z bielizną stało się to samo. Stałam przed lustrem kompletnie naga i powiedziałam sobie 'jesteś idealna'. To nie było samouwielbienie, absolutnie. Nie uważałam siebie za jakąś piękność, ale zawsze próbowałam się dowartościowywać. Dzięki temu jestem bardziej pewna siebie. Zmyłam makijaż i weszłam pod prysznic. Po około 10 minutach wyszłam i założyłam na siebie gacie oraz stanik.
-Eee ..-nie wiedziałam co powiedzieć, kiedy opuściłam łazienkę, a Nick patrzył się na mnie w skupieniu. Przypomnę, że miałam na sobie tylko bieliznę.-Nick!-krzyknęłam, by wybudzić chłopaka z transu. Spojrzał na mnie jeszcze raz i zaśmiał się głośno.
-Trzymaj-rzucił we mnie jakąś koszulką, którą od razu założyłam na siebie.
-Zboczeniec-skwitowałam i usiadłam obok niego.
-Masz świetne ciało !-nadal był lekko zszokowany. Przybliżyłam się do niego i rozpięłam koszulę, którą miał jeszcze na sobie, a następie rzuciłam ją na podłogę.
-Ty też-zaśmiałam się.
-I kto tu jest zboczony ..-podniósł koszulę z podłogi i wrzucił ją do garderoby. Po chwili wrócił do pokoju. Miał na sobie tylko białe bokserki.
-Oślepłam !-zasłoniłam oczy i opadłam na poduszki. Położył się obok mnie i jedną rękę wsunął pod moją koszulkę wędrując dłonią ku mojej piersi. Uśmiechnęłam się delikatnie do niego, a po chwili jego uśmiech zamienił się w złączone wargi, które dotknęły moich. Serce przyspieszyło, a pocałunek stawał się bardziej namiętny. Przerwał nam dzwonek telefonu Nick'a.
-Odbierz-ponagliłam chłopaka. Posłał mi niezadowolony wyraz twarzy i wstał, by odebrać telefon.
-Tak ?-odezwał się do rozmówcy.-Cześć Zayn-powiedział i posłał mi zdziwione spojrzenie. Po co Zayn miałby dzwonić do Nicholas'a ? Nie podobało mi się to. Wytrzeszczyłam oczy i patrzyłam na jego zachowanie.-Aha. No, no. Czyli dzwonił do Ciebie Pierre ?-powiedział do telefonu i znów spojrzał na mnie zaniepokojony.-Jest u mnie.
-Włącz na głośnik-szepnęłam, a Nick podszedł bliżej.
-Mogę więc wiedzieć dlaczego zabrałeś ją do siebie, kiedy ojciec jej szuka ?-ton głosu Zayn'a był dość .. poważny. Dało się wyczytać, że był wkurzony.
-Po prostu wyszliśmy razem, a ona nie chciała wracać do domu-wyjaśnił szybko Nicholas.
-Masz szczęście śmieciu, masz cholerne szczęście, że Ci się tak upiekło, bo on Cię nienawidzi-Zayn jakby szydził z niego. Czy tak miało być ? Dwaj przystojni, mili i zabawni faceci, utalentowani, jeden jest idolem drugiego .. a teraz będą mieszać się z gównem z mojego powodu ?
-Zayn, skarbie, wrzuć na luz, zadzwoń do Perrie-wyrwałam Nicholas'owi telefon i odpowiedziałam, możliwe, że dosć chamsko Malik'owi.
-Tak zrobię-jego ton głosu zmienił się na ten przyjemny i sexowny, ten, którym zawsze mówił do mnie.
-To wszystko jest bez sensu-przetarłam oczy.-Będziecie się teraz kłócić, a wszystko przeze mnie.
-Is, nie mów tak, nic się nie wydarzy-przytulił mnie.
-Tak, tylko, że Ty nie znasz Zayn'a. Co z tego, że ma dziewczynę ? Powiedział mi, że jest gotowy rzucić ją dla mnie, a on łatwo nie odpuszcza. Już zaczyna nienawidzić Ciebie, już jest zazdrosny.
-Więc skoro jest gotowy rzucić Perrie dla Ciebie, to może być też gotowy później rzucić Ciebie, dla innej, zastanów się-jego ton głosu był poważny, ale dość łagodny. Wbiłam sobie do głowy jego słowa. Może rzeczywiście Zayn taki jest ? Może nie znam go dobrze ? Może to właśnie on jest tym podrywaczem i zmienia dziewczyny jak rękawiczki ? No bo w końcu jaki facet chciałby rzucić dziewczynę, z którą jest prawie rok i, z którą będzie miał dziecko dla zwyczajnej dziewczyny, którą zna kilka tygodni .. To bez sensu. Czy możliwe, że pomyliłam się co do niego ? Skoro tak nie szanuje Perrie, to skąd mam mieć pewność, że będzie szanował mnie ? Dziwne .. Myliłam się ? Naprawdę dziwne. Wydawało mi się, że znam się na ludziach ...

~14 czerwca, piątek, Pierre~

Była godzina 9 rano. Is nadal nie wróciła do domu, nie miałem pojęcia co mogło się z nią stać, gdzie mogła być, co jej jest, czy jest bezpieczna. Niepokoiłem się. Nie odbierała telefonu. Chłopacy, Kim, ani inni jej znajomi nic nie wiedzieli. Bałem się.
-Słuchaj, ta Twoja córka już mnie denerwuje, przez nią zbłaźniliśmy się wczoraj, mieliśmy ją poznać z Robert'em-do gabinetu weszła Anne i zaczęła marudzić.
-Słuchaj, wiem, że ciężko Ci traktować ją jak własną córkę, ale musisz to utrzymywać nadal-spojrzałem na nią z powagą.
-Nowy York mi się nie podoba-usiadła na przeciwko i czekała na jakąś odpowiedź.
-To dobrze, dom we Francji jest już skończony. Mam zamiar tam zamieszkać. Z Isy-mówiłem wszystko powoli.
-Pierre .. daj spokój, ona ma tu szkołę, znajomych .. znowu chcesz jej to odebrać ?-podniosła głos.
-Penelope jest w Nowym Yorku !-odwróciłem się do niej i krzyknąłem dość głośno.-Is nie może jej spotkać, NIE MOŻE-zacisnąłem zęby i mówiłem ze złością. Penelope była prawdziwą matką Isabell. Po jej narodzinach wzięliśmy rozwód, a w sądzie to ja dostałem prawa do opieki nad córką. Penelope była na mnie wściekła. Od 19 lat szuka jej, szuka nas. Dlatego tak często podróżuje, nie chce by Isabell i Penelope się poznały. Is wtedy już nigdy mi nie zaufa. W końcu wmówiłem jej, że to Anne jest jej martką, co wcale nie jest prawdą. Anne poznałem, gdy Is miała 12 lat. Wtedy powiedziałem córce, że była ona w pracy przez kilka lat i dopiero wróciła, a potem znowu odeszła. Isabell nigdy nie interesowało to, kto jest jej matką, bo samej Anne nigdy nie uważała za nią. Zawsze mówiła "ona mnie tylko urodziła". Anne nawet tego nie zrobiła. Była tylko kimś dla mnie, próbującym zapełnić pustkę po rozwodzie z Penelope. Ona tego zażądała. Ja nadal ją kocham.
-Is nie może się dowiedzieć-szepnąłem, kiedy przerwałem na chwilę moje myśli.-NIE MOŻE-Anne skinęła posłusznie głową i opuściła mój gabinet.

Is

Dochodziła 10. Leżałam nadal w łóżku Nicholas'a i patrzyłam na niego. Tak słodko spał. Stwierdziłam, że czas już wrócić do domu. Wstałam powoli i złapałam moją sukienkę, która po chwili leżała już na mnie. Do ręki wzięłam szpilki i po cichaczu zeszłam na dół.
-Is, nadal tu jesteś ?-usłyszałam głos Alex'a.
-Pewnie się pieprzyli-zaśmiał się Tyler. Spiorunowałam go wzrokiem.
-Nie robili tego-Alex walnął brata w głowę.-Prawda ?-spojrzał przejęty na mnie.
-Nie-zaśmiałam się odpowiadając szczerze.-Muszę lecieć, na razie-pożegnałam się z nimi i szybkim krokiem przeszłam przez ulicę do mojego domu.
-Gdzieś Ty była ?-zauważyła mnie Amy.
-Ćśśśś, tata nie może się dowiedzieć-spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem.
-Is ?-na moje nieszczęście wyszedł z gabinetu.-Is, gdzieś Ty była ?-pytał.
-Umm .. byłam w klubie z chłopakami-wyjaśniłam.-Potem poszliśmy do hotelu ..
-Z jakimi ? Dzwoniłem do Zayn'a, nie widział Cię-spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Z Harry'm i Niall'em. Upiliśmy się trochę i zostałam u nich w hotelu-skłamałam.
-Aha .. to następnym razem zadzwoń, jak pójdziesz na imprezę. A teraz idź się przebierz, masz zajęcia dzisiaj-posłał mi delikatny uśmiech i wrócił do gabinetu. Ufff .. kupił to. Uśmiechnęłam się lekko do Amy i poszłam na górę. Kiedy zamykałam drzwi od mojego pokoju telefon zaczął dzwonić. Zayn.
-Is, spotkamy się ?
-Kiedy ?
-Zaraz.
-Zayn, nie mogę, mam zajęcia ...
-Za godzinę mam samolot.
-Bądź u mnie za 5 minut.
Musiałam z nim pogadać, skoro jutro wyjeżdża. Jadą dalej w trasę, to nie jego wina. Mogłam być z nim miesiąc dłużej w Londynie, ale Nowy York to była moja decyzja. Jest jak jest. Tylko .. co dalej ? Wczoraj powiedział mi, że mnie kocha, natomiast Perrie jest z nim w ciąży ... to chore. Jak na razie muszę wybrać.
-Pomóż-wykręciłam numer do Kim.
-Jeśli naprawdę kochałabyś tego pierwszego, nigdy nie zakochałabyś się w tym drugim. Tyle ode mnie.
-Johnny Depp ?
-Wiesz, że kocham jego cytaty-zaśmiała się.-Ale mówię poważnie.
-Dziękuję Kim.
-Spiesz się, masz pół godziny.
-Spóźnię się ..
-To powodzenia.
Cholernie się cieszyłam, że Kim jest ze mną w USA. Ona zawsze potrafiła pomóc. Przebrałam się w jakieś wygodne ciuchy i wyszłam na balkon wyczekując na Zayn'a. Zauważyłam jego samochód przed domem, więc wróciłam do środka.
-Cześć piękna-uśmiechnął się do mnie wchodząc do pokoju i dał mi buziaka w policzek. Delikatnie się odsunęłam chcąc uniknąć tego.-Co jest ?-zaniepokoił się.
-Musimy pogadać.
-Mam pół godziny.
-Więc słuchaj. Zayn ... to by się nie udało. Ja jestem w Nowym Yorku, Ty mieszkasz w Londynie, w dodatku jesteś teraz w trasie ... Ty masz dziewczynę, która jest z Tobą w ciąży, a ja kogoś, kto zastąpi mi Ciebie. Chce żebyś wiedział, że Cię kocham. Kochałam Cię od początku. Zdałam sobie sprawę z tego, że to nie prawdziwa miłość .. Bo zakochałam się w Nicholas'ie, co znaczy, że nie darzyłam Ciebie silnym uczuciem. Widocznie tak musi być Zayn. Każdy z nas idzie w swoją stronę.
-Zaraz, co to ma znaczyć ?-patrzył na mnie zdezorientowany.
-Cieszę się, że ten związek nawet się nie zaczął-położyłam rękę na jego ramieniu.
-Rzucasz mnie ?
-Malik, nic nie było. Zostańmy przyjaciółmi-mój ton głosu stał się wyjątkowo poważny.-A teraz wybacz, mam zajęcia.
-Ale Is, przecież ...
-Zayn, masz samolot, do zobaczenia z kilka lat.
-Spotkamy się, kiedy wrócisz-przerwał mi.
-Nie wracam na bal-odwróciłam się do niego.-Nie wracam-powtórzyłam i otworzyłam przed nim drzwi.
-Is ..
-Zayn, odejdź-spojrzałam na niego zaszklonymi oczami. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Czułam ból, ale zdałam sobie sprawę, że to ja zraniłam go bardziej. Dotknął prawą dłonią mojego policzka, przybliżył się i złożył namiętny pocałunek na moich ustach.
-Po co to robisz !?-krzyknęłam odpychając go od siebie.
-Nie zapomnę o Tobie-szepnął.
-Zayn, odejdź-powiedziałam stanowczo z zaciśniętymi zębami.
-Nie chciałbym, żebyś Ty o mnie zapomniała-złapał moją dłoń i położył mi na niej swój wisiorek z małym, srebrym papierosem i zamknął moją dłoń.-Kocham Cię-szepnął mi pocałował mnie w policzek. Spojrzał na mnie ostatni raz i w końcu wyszedł.



mam dla was 7 ! zadowoleni ? co sądzicie o rozdziale ? sądzicie, że to koniec, że wszystko się tak ładnie wyjaśniło ? otóż nie ! Zayn powróci, ale nie powiem kiedy ;p ej i ten, no ... komentujcie ;p dodaję rozdział dziś, bo akurat tak mi się podoba, mam urodziny i dziś mija dokładnie rok odkąd jestem Directioner :) jestem dumna. jedna data, a dwa takie ważne wydarzenia, ryczę .. ;c i ten, tego ... jest was co raz mniej, komentujcie miśki ;p kocham was :) - Alex :)

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 6.

Is

Po zajęciach wyszłam najszybciej jak mogłam z uniwersytetu by złapać Kim. Zauważyłam ją, kiedy wychodziła. Rozmawiała akurat z Tyler'em.
-Kim-zatrzymałam tą dwójkę.
-Is-dziewczyna od razu rzuciła mi się w ramiona.-Tyler, to moja przyjaciółka, Is-przedstawiła nas sobie.
-Tak, znam ją, Nick dużo o niej mówił-uśmiechnął się chłopak.
-Jak miło-wywróciłam oczami z uśmiechem.-Tyler, możesz nas na chwilę zostawić ?
-Tak, już miałem iść, na razie-pożegnał się z nami.
-Co Ty tu robisz ?-spojrzałam na nią wyczekująco.
-Wybacz, że Ci nie powiedziałam. Kompletnie o tym zapomniałam. Chodzi o to, że wysłałam zgłoszenie do MUNY, ale nie otrzymałam odpowiedzi. Wczoraj dostałam telefon i wszyscy dziwili się, czemu nie ma mnie jeszcze w Nowym Yorku, co oznaczało, że się dostałam. Przyleciałam w nocy-zaczęła wszystko tłumaczyć.
-Jak dobrze, że jest tu ktoś taki jak Ty-przytuliłam ją mocno.
-Widzę, że beze mnie dałabyś sobie radę-puściła mi oczko.
-Nie rozumiem-posłałam jej dziwne spojrzenie.
-Ohh, daj spokój. Ty i to Twoje spojrzenie na tego Nicholas'a .. dziewczyno, dawno Cię takiej nie widziałam !-poruszyła zabawnie brwiami i złapała mnie za rękę, w celu ruszenia się z miejsca.
-Is !-usłyszałałyśmy obydwie i równo odwróciłyśmy się. Zauważyłam Nick'a biegnącego w naszą stronę i mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Nick, to Kim-przedstawiłam ich sobie.
-Miło poznać-posłał jej ciepły uśmiech.-Is, pomyślałem, że jeśli jeszcze nie wracasz do domu, to może wybierzemy się gdzieś ?-popatrzył na mnie wyczekująco. Jak zwykle na jego ustach widniał zniewalający uśmiech.
-Właściwie to .. z przyjemnością-odpowiedziałam zdecydowana i pożegnałam się z Kimi.

*12 czerwca, środa*

Minęły już jakieś 3 tygodnie, odkąd jestem w Nowym Yorku i wcale nie żałuję. Jest tutaj po prostu cudownie. Ja, Kim, Nicholas, Tyler, Alex .. Poznałam też kilka innych osób z naszych zajęć, ale najczęściej spotykam się właśnie z tą piątką. To naprawdę niesamowite. To wszystko dzieje się tak szybko. Niespełna miesiąc temu nie chciałam ruszyć się z Londynu, a teraz nawet nie mam zamiaru wyjeżdżać. Dowiedziałam się od Niall'a, że chłopcy wczoraj przylecieli do Nowego Yorku, w celu trasy koncertowej. Mam nadzieję, że uda mi się z nimi spotkać. Przez te 3 tygodnie nie miałam z nimi żadnego kontaktu, może prócz Niall'a, El i Dan. Były to jakieś krótkie rozmowy, czy sms-y. Nic wielkiego, ale jednak coś. Z Zayn'em nic się nie dzieje. Mój ten wspaniały 'przyjaciel' chyba ma mnie w dupie. Dzwonił do mnie tylko raz. Źle mi z tym, że wtedy odrzuciłam połączenie. Próbowałam dzwonić, pisałam, to na nic. Chyba nigdy nie wybaczy mi tego, że wyjechałam. Postanowiłam też .. że nie wrócę do Londynu. Skończę studia tutaj, zostanę tu całe pięć lat. Jest też taka sprawa, że nie wracam na bal. W Londynie będę jedynie dwa dni, kiedy to odbędzie się rozdanie dyplomów. Kim nie jest zadowolna zbytnio z mojej decyzji. Szczerze sama już nie wie co ma robić. Ona również mocno zżyła się z Nowym Yorkiem, nową szkołą i chłopakami. Jest nam tutaj naprawdę dobrze. Jedyna moja przeszkoda ? Ojciec. Nagle odwidziało mu się mieszkanie w jego willi w Paryżu i zostaje ze mną podobno jeszcze przez 3 miesiące. Denerwuje mnie to. Przez niego muszę wymykać się z domu lub okłamywać go, kiedy idę spotkać się z Nicholas'em. Ojciec naprawdę go nie lubi. Całej jego rodziny. Nie wnikam w to, nie obchodzi mnie to, nie obchodzi mnie jego zdanie. Robi się co raz gorszy, denerwuje mnie bardziej niż zwykle. Zaczyna zachowywać się jak nadopiekuńczy ojciec, a czasem nawet jest jak Anne, ma mnie głęboko w dupie. Była środa, co oznaczało, że dziś o 17 mam zajęcia z gitary. Mój plan wyglądał następująco: poniedziałek - skrzypce, wtorek - śpiew, środa - gitara, czwartek - perkusja, a piątek - saksofon i pianino. Szczerze byłam jedną z 7 osób, które chodziły na zajęcia gry na saksofonie. Moi przyjaciele wybrali pianino. Ja nie mogłam. Po prostu nie dałabym rady. Wspomnienia za bardzo bolą. Na całe szczęście ojca miało nie być dwa dni w domu, więc umówiłam się z Nick'iem wcześniej u mnie, byśmy porobili coś przed zajęciami. Usłyszałam dzwonek do drzwi i zerwałam się na równe nogi.
-Cześć Nick-pocałowałam przyjaciela w policzek i wpuściłam go do środka.
-Smuci mnie to, że ono stoi tutaj tak po prostu, nikt na nim nie gra ..-zaczął mówić pokazując na pianino, kiedy przechodziliśmy obok salonu.
-Sama nie wiem po co ojciec je tu postawił ..-wywróciłam oczami.
-Może chce, byś do tego wróciła-spojrzał mi w oczy.-Kim mówiła, że jesteś niesamowita-dodał.
-Tego się nie dowiesz-pstryknęłam go palcem w nos i powędrowałam na górę. Usiadłam na łóżku i przyglądałam się mojemu przyjacielowi. Wyjął gitarę, którą zwykle trzymałam pod łóżkiem i usiadł obok mnie.
-Zaskakujące jest to, że muzyka tak bardzo łączy ludzi-odezwałam się przeglądając zeszyt z moimi piosenkami. On w tym czasie sięgnął po mojego laptopa i zaczął przeglądać playliste.
-Lubisz One Direction ?-zapytał.
-Tak, lubię-odpowiedziałam lekko zdezorientowana.
-Chodź ze mną-złapał mnie za rękę i zeszliśmy na dół. Zasiadł przed pianinem, a ja oparłam się o nie i patrzyłam na niego z uwagą. W domu rozbrzmiała melodia do They Don't Know About Us. Po chwili dodał również do tego śpiew, a ja zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w piękno tego instrumentu.


-Wow, jesteś niesamowity-szepnęłam i uśmiechnęłam się do niego szczerze.
-Twoja kolej-posłał mi szeroki uśmiech.
-Nick, nie .. ja nie mogę ..-posmutniałam.
-Proszę Cię, zrób to dla mnie-złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy.-Musisz w końcu spróbować-dodał. Westchnęłam głośno i wyjęłam z zeszytu kartkę z jedną z piosenek, na której widniały również nuty potrzebne do zagrania jakiegoś kawałka. Postawiłam na Over Again. Wiedziałam, że pewnie mi nie wyjdzie, bo nie grałam już kilka lat.



Grając całkowicie odpłynęłam. Zamknęłam oczy i oddałam się muzyce. Zapomniałam jakie to jest piękne, jaką to sprawia przyjemność. Delikatnie dotykałam klawiszy moimi małymi dłońmi maksymalnie wczuwając się w to. Podczas gry poleciało mi parę łez, bo zaczęłam przypominać sobie wszystkie chwile spędzone z dziadkiem przy pianinie.
-Is, to było piękne-szepnął chłopak ocierając pojedynczą łzę spod oka.
-Dziękuję Ci-wstałam i mocno się w niego wtuliłam. Wielu ludzi namawiało mnie do tego kilkakrotnie. Byłam po prostu uparta, nie chciałam ich słuchać. On poprosił raz, raz a skutecznie. Nicholas to naprawdę cholernie wspaniały chłopak. Nie wiem czy zdobyłabym się na odwagę, gdyby nie on. Po prostu .. zmiękłam przy nim.
-Jesteś .. jesteś naprawdę niesamowita-powtórzył się. Zdecydowanie zbyt często mi to mówił, a tu nie chodziło tylko o muzykę. On był dla mnie naprawdę ważny, a ja czułam się ważna dla niego. Spędziliśmy parę godzin u mnie grając na pianinie, gitarze, śpiewając, gadając, wygłupiając się. Tak to zwykle jest. W pół do piątej wyszliśmy z domu i powolnym krokiem ruszyliśmy na uczelnie. Dostałam również sms-a od Lou 'Cześć Is. Stęskniłaś się ? Jesteśmy już w NY, yey ! Wpadniesz może do nas ? Jesteśmy w tym hotelu, co Niall Ci opowiadał, Lou :)' Zaśmiałam się przypominając sobie Tommo. Bardzo pozytywny chłopak.
-Wszystko ok ?-zapytał Nick zerkając na mnie.
-Tak. To przyjaciel, właściwie przyjaciele, są w Nowym Yorku już, mam się z nimi spotkać dzisiaj-wyjaśniłam.
-Przyjaciele-poruszył zabawnie brwiami.
-TYLKO przyjaciele-odpowiedziałam dając nacisk na pierwsze słowo.
-Czyżby łan di ?-zapytał rozbawiony.
-Ta.
-Chętnie ich poznam-odezwał się po chwili posyłając mi kolejny uśmiech.
-Jak dobrze. Nie mam zamiaru iść sama do tych psychopatów-zaśmiałam się i już szybszym krokiem ruszyliśmy na zajęcia z gitary.

~*~

Zajęcia dziś skończyły się koło godziny 20. Od razu po nich wróciłam sama do domu i przebrałam się. Chłopacy cały dzień wydzwaniali do mnie. Koniecznie chcieli się spotkać. Postanowiłam w końcu się zebrać i iść do nich. Zadzwoniłam do Kim i Nick'a - nie chciałam iść sama. Jakieś pół godziny później byliśmy już pod hotelem.
-Cześć Paul-przywitaliśmy się z 'ojcem' naszych chłopaków widząc go w hollu.
-25 piętro-odpowiedział tylko z uśmiechem i oddalił się. Wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro i podążyliśmy wszyscy razem do jedynego pokoju, a właściwie ogromnego apartamentu na tym piętrze.
-Dziewczyny !!!-Niall i Louis widząc nas od razu zerwali się z kanapy i pobiegli nas przytulić. To było słodkie. Nie znaliśmy się z nimi tak dobrze, a jednak coś nas łączyło. Przywtiałyśmy się też z pozostałą trójką i ruszyliśmy wszyscy do salonu.
-Chłopaki, to jest Nicholas-przedstawiłam im naszego nowego przyjaciela.
-Nick chodzi z nami na studia-wyjaśniła Kim.
-Miło mi was wszystkich poznać-chłopak posłał im ten swój przyjazny uśmiech.
-Jezu, Is, miałaś rację, ten uśmiech jest zabójczy-spojrzał na mnie Louis.-Cześć jestem Lou i już Cię lubię-Tommo podszedł do Nick'a i podał mu rękę. Chłopak był chyba przez chwilę lekko oszołomiony. Oni nie byli dla niego obojętni.
-Podobno jesteś naszym fanem-odezwał się Liam.
-No trochę tak-uśmiechnął się Nick.
-Podobno jesteś utalentowany-kolejna wypowiedź należała do Styles'a.
-Harry, podobno ? To dziecko, to cud !-Lou zaczął cieszyć się jak małe dziecko, które właśnie dostało nową zabawkę.
-Może nam tu coś zaśpiewasz ?-zaproponował Niall i podał mu gitarę.
-Jako mój fan, nakazuje Ci byś zaśpiewał Little Things-Hazz spojrzał na chłopaka uważnie, a po chwili posłał mu przyjazny uśmiech.

~*~

-Harry wypadasz z zespołu, bierzemy jego !-zaczął piszczeć Louis, kiedy Nicholas skończył śpiewać. Nie dziwiłam mu się. Chłopak miał wyjątkowy talent.
-Naprawdę jesteś dobry-przyznał Liam.
-A mi to nie wyglądasz na Amerykanina..-zamyślił się Niall.
-Urodziłem się w Hiszpanii-wyjaśnił chłopak.
-Widzicie ? To dlatego jest taki boski-wtrącił się Harry. Chłopakom bardzo dobrze rozmawiało się z Nicholas'em, jakby znali się od lat. A może to talent łączy ludzi ? Kiedy wszyscy się rozgadali z mojego pola widzenia zniknął Zayn. Byłam ciekawa co się działo. Czy był smutny ? Czy był zły ? Przeprosiłam całe towarzystwo i udałam się do jednego z pokoi.
-Zayn ?-zapukałam i po cichu weszłam.
-Is-spojrzał na mnie poważnie siedząc na łóżku.
-Przepraszam za wszystko-usiadłam obok niego i mocno przytuliłam.
-Nie musisz. W końcu nie Twoja wina, to Twoje marzenie, nie mam nic do tego-uśmiechnął się do mnie.
-Cieszę się, że nie jesteś zły-odetchnęłam z ulgą.-Jak Perrie ?-zaciekawiłam się. Nie spotkałam szczerze tej jego dziewczyny, ale mniej więcej wiem kim jest.
-Jest .. jest okej, właściwie .. całkiem okej-wyjaśnił.
-Miło słyszeć, że Ci się układa-uśmiechnęłam się.
-Pezz jest w ciąży-zamknął oczy i wypowiedział szybko te 4 słowa. Byłam zdumiona, zaskoczona, wręcz .. całkiem .. szczęśliwa.
-Zostaniesz ojcem, o Boże, Zayn !-zaczęłam się cieszyć i skakać.-Zayn, w porządku ?-uspokoiłam się, widząc, że mój przyjaciel nie jest zbyt zadowolony.
-Wiesz .. tu nie chodzi o nią po prostu .. zespół, kariera, wyjazdy .. poza tym nie jestem chyba na to gotowy-wytłumaczył patrząc na mnie z cholerną szczerością w oczach.
-Na pewno dasz sobie rade, wierzę w Ciebie-przytuliłam go.
-A z tym chłopakiem to coś .. nie wiem .. więcej ?-uśmiechnął się do mnie.
-Jak na razie przyjaźnimy się, jest mi naprawdę bliski-wyjaśniłam.
-Ma ogromny talent-wtrącił się.
-Tak ..-uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Jesteś dziś wyjątkowo promienna.
-Zagrałam dzisiaj-spojrzałam na niego z ekscytacją.
-Co ?-wytrzeszczył oczy-Wow .. jak, gdzie ?-pytał.
-Właściwie gdyby nie Nick, to by się to nie stało ..-odpowiedziałam. Spojrzałam Zayn'owi w oczy, a on mnie. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Położył rękę na moim kolanie i zaczął zbliżać swoją twarz, a po chwili usłyszeliśmy huk i drzwi od pokoju otworzyły się.
-Cześć, wybaczcie, że przeszkadzam, ale Is ..-do pokoju wszedł Nick i spojrzał na mnie.-Dzwonił Alex, Twój tata wrócił-tym razem w jego oczach budziło się przerażenie.
-O kurwa-podniosłam lekko głos.-Zayn, muszę iść-rzuciłam tylko szybko do niego. Złapałam Nicholas'a za rękę i wybiegliśmy z hotelu. Kim została jeszcze u nich.-Kurwa, miał wrócić jutro ! On mnie zabije, po prostu zabije-miałam ochotę się rozpłakać. Dochodziła 00:00 - on pewnie stał pod drzwiami, czekał na mnie i był zdenerwowany, że nie siedzę w domu. W dodatku wkurzy się, kiedy zobaczy mnie z Nicholas'em.
-Is, nie przesadzaj, będzie dobrze-wyjaśnił, kiedy zatrzymaliśmy się na chwilę. Spojrzał mi w oczy i posłał przyjazny uśmiech.
-Zawsze we mnie wierzysz-wtuliłam się w niego.-A teraz biegniemy-zaśmiałam się i ponowni złapałam go za rękę. Po jakimś czasie cali zdyszani zatrzymaliśmy się przed bramą mojego domu.
-Na całe szczęście przynajmniej nie zobaczy nas razem-odetchnęłam z ulgą.
-Nie martw się, będzie dobrze-uśmiechnął się.-Do jutra ?
-Zadzwonię-zapewniłam go szczerym uśmiechem.
-To dobranoc-pocałował mnie w policzek i czule spojrzał w oczy. Przygryzłam dolną wargę i wtuliłam się jeszcze w niego.
-Dobranoc-szepnęłam i ruszyłam pewnym krokiem w stronę drzwi wejściowych.



czeeeeść wam :) macie 6 rozdział i jak wam się podoba ? jak widać Nicholas i Is bardzo szybko przypadli sobie do gustu (powiedziała szczerząc się jak psychopata i szybko poruszając brwiami, hahahaha) ona i Malik prawie się pocałowali ... hmm ... ciekawie .. no i Perrie jest w ciąży. ale wam dojebałam ! hahahah, nie będziecie mogli przez to spać, wiem .. też was kocham :) Is zagrała na pianinie .. płacze .. ;c więc jak wam się podoba ? chciałabym zaznaczyć, że rozdział pojawi się za tydzień, ewentualnie szybciej jeśli pojawi się zaskakująco wysoka liczba komentarzy :) kocham, Alex :)
+szukam osoby, która założy ze mną bloga, chętni pisać ;)

niedziela, 19 maja 2013

Propozycja i zapowiedź 6 rozdziału.

Cześć wam :)

Mam do was taką małą sprawę. Jak pewnie wiecie to jest w chwili obecnej mój jedyny blog, co jest do mnie nie podobne, bo zawsze prowadziłam pińcet blogów, w których się gubiłam. Chodzi mi o to, że chce mieć chociaż o jeden więcej, bo naprawdę nie mam co robić ze swoim życiem.. Więc szukam osoby, a najlepiej dwóch ! Osoby, które chciałyby prowadzić, pisać ze mną bloga o 1D oczywiście. Zgłaszajcie się, jeśli macie ochotę. Założylibyśmy we dwie lub (najlepiej) trzy nowego bloga, każda by miała swoją bohaterkę itp. itd. Chyba fajny pomysł. Poza tym jak dla mnie to jest dobre, bo wtedy można się bardziej zżyć z ludźmi, którzy też kochają pisanie i One Direction ;) Chętni pisać pod tym postem i wysyłajcie mi próbki waszego talentu (napiszcie jakiegoś imagina albo coś) na mail'a konkurs_1D_blog_kasuu@op.pl mail jakiś z dupy, bo to jeszcze taki stary, a nie chce mi się zakładać nowego. Więc jeśli ktoś by był chętny byłabym cholernie wdzięczna ! Wiecie, że was kocham, uszczęśliwcie mnie :) Takie pisanie bloga w 3 osoby, to fajna sprawa ;) Jeśli zdecydujecie się - napiszcie mail'a i komentarz pod postem ;)

Kolejna sprawa to 6 rozdział, który jest gotowy i tylko czeka, aż pod rozdziałem 5 pojawi się 10 komentarzy ... ;) wszystko zależy od was, do napisania ;) - Alex :)

czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 5.

Is

Siedziałam w samolocie i słuchałam muzyki. Nie mogłam uwierzyć w to, że moje marzenia z dzieciństwa właśnie się spełniają. Studia muzyczne w Nowym Yorku. Nie sądziłam, że uda mi się dostać do MUNY. Po prostu nadal ciężko mi jest w cokolwiek wierzyć. To było to, czego pragnęłam. Ciężko jednak rozstawać się ze wszystkimi. Zayn, Kim, Nina. Nawet chłopacy oraz Danielle, Eleanor i ludzie ze szkoły. Musieliśmy zwolnić Edward'a i jego żonę ze względu na to, że nasz dom przez następne kilka lat pozostanie pusty. Ojciec podobno posiedzi rok w jednym kraju, a mi kupił dom w Nowym Yorku. Mam nadzieję, że w Nowym Yorku znajdę ludzi, z którymi się dogadam. Coś czuję, że najprędzej będą to ludzie z uniwersytetu. Muzyka w końcu łączy ludzi. Wyjęłam słuchawki z uszu i przyjrzałam się chłopakowi, który siedział obok mnie. Nie mieliśmy nawet szansy się zapoznać. Pomyślałam, że skoro leci do NY, to możemy się jeszcze spotkać. Chłopak również spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
-Alex-podał mi rękę.
-Is-uścisnęłam ją.-Tak zapytam: w jakim celu jedziesz do Nowego Yorku ?
-Wracam do nauki-odpowiedział.
-O, gdzie się uczysz ?-zaciekawiłam się.
-W Music University New York-wyjaśnił.
-Serio ? Właśnie tam zaczynam naukę od tego roku-uśmiechnęłam się.-Ile lat już tam jesteś ?
-Teraz będzie trzeci rok-zamyślił się chwilę, po czym odpowiedział.-Wiesz, w MUNY rok trwa trochę inaczej niż na normalnych uczelniach. Zaczynasz gdzieś tak maj/czerwiec, a kończysz rok w marcu-odezwał się po chwili.
-Tym lepiej-stwierdziłam.-A Ty mieszkasz w Nowym Yorku ?-zaciekawiłam się.
-Tak, mieszkam z braćmi-wyjaśnił.
-To co robiłeś w Londynie ?-ciągle zadawałam pytania.
-Miałem wakacje, postanowiłem odwiedzić rodzinę-uśmiechnął się.
-A ile Twoi bracia mają lat ?-zaciekawiłam się.
-Z tego co mi się wydaje, to jeden jest w Twoim wieku. Właśnie zaczyna swój pierwszy rok w MUNY.
-On też ?
-Tak. Drugi mój brat też będzie zaczynał 1 rok w MUNY.
-Bliźniacy ?-zdziwiłam się.
-Nie aż tak podobni-zaśmiał się.
-Ale chyba wasza rodzina ma jakiś wrodzony talent-uśmiechnęłam się.-Na czym grasz ?
-Perkusja, gitara, fortepian, ogarniam też nawet saksofon, a Ty ?
-Gitara, perkusja, skrzypce, saksofon, flet ..-zaczęłam wymieniać.
-Wow-uśmiechnął się.-Wybacz, ale wyglądasz mi na pianistkę-spojrzał na mnie pytająco.
-Aż tak widać-zaśmiałam się-Nie gram na paninie od kilku lat-wyjaśniłam.-Sprawy rodzinne-dodałam widząc niepewność chłopaka. Przez całą drogę do Nowego Yorku rozmawiałam z Alex'em. Opowiadał mi o MUNY i swoich dwóch latach na tej uczelni. Mówił o NY, o tym jacy są jego bracia. Sama też wyjaśniłam mu o co chodzi z moją sytuacją z pianinem, o rodzinie, o tym, jaki jest Londyn. Rozmawialiśmy aż do lądowania w Nowym Yorku. Potem pożegnałam się z Alex'em licząc, że na pewno jeszcze się spotkamy. Odebrałam walizki i złapałam taksówkę, podając facetowi adres do mojego nowego domu. Znalazłam się tam po około 40 minutach. Okolica była dość spokojna jak na Nowy York, nie było tu aż takiego wielkiego ruchu. Z tego co wiem, nie miałam daleko do uczelni, sklepów, czy innych tego typu budynków. Westchnęłam głośno widząc mój nowy dom. Tata zdecydowanie za bardzo się stara. Przeszłam przez furtkę i wyjęłam z torebki klucze, które otrzymałam wcześniej od taty. Otworzyłam drzwi, a walizki zostawiłam od razu przy drzwiach. Zaczęłam biegać po domu i oglądać wszystkie pomieszczenia. Moją uwagę przykuła szczególnie kuchnia, w której paliło się światło i wydobywał się niesamowity zapach.
-Tata !?-zdziwiłam się, widząc go krzątającego się po kuchni.-Co Ty tu robisz !?
-Cześć słońce-przytulił mnie.-SPokojnie, jestem tu tylko na tydzień-dodał.
-Dlaczego na tak krótko ?
-Czekam, aż skończy się budowa mojego domu w Paryżu-wyjaśnił.
-Przeprowadzasz się na rok do Paryża ?-odsunęłam się i zapytałam lekko zdziwiona, ale też zażenowana.
-Tak skarbie, mam tam teraz najwięcej pracy. Chociaż możliwe, że będę wpadał często tutaj-odpowiedział patrząc na mnie mało zadowolony.-Przykro mi.
-W porządku-udałam, że mnie to nie obchodzi. Przyzwyczaiłam się do tego. Ojca przynajmniej widuje czasem. Kobiety, która mnie urodziła nie widziałam parę lat.-Chyba znalazłam przyjaciół-odezwałam się podążając za nim do salonu.
-Serio ? Już ?-uśmiechnął się.
-Tak, poznałam w samolocie chłopaka z MUNY, ma dwóch braci w moim wieku, którzy też zaczynają naukę tam.-wyjaśniłam. Rozmawiałam z tatą jeszcze jakiś czas i poszłam do mojego nowego pokoju, by rozpakować walizki. Kiedy skończyłam dochodziła godzina 23. Jutro miałam iść na uczelnie, więc postanowiłam się wyspać.

*21 maja*

Ze snu wyrwał mnie dość głośny dźwięk mojego telefonu. Wyjęłam go spod poduszki i przetarłam oczy, by lepiej widzieć. Nadal byłam zaspana. 'Cześć, piszę tak dla przypomnienia, za pół godziny pierwsze zajęcia ze śpiewu, spiesz się. Alex ;)'. Przypomniałam sobie, że przecież wczoraj wymieniliśmy się numerami. Przeczytałam jeszcze raz sms-a i zerwałam się z łóżka na równe nogi.
-Tato, zrób mi kawę !-krzyknęłam i pobiegłam do garderoby. Wybrałam szybko jakieś ubrania, a następnie poszłam do łazienki umyć zęby i rozczesać włosy. Wzięłam jeszcze torebkę z potrzebnymi rzeczami i zbiegłam na dół. Upiłam łyk kawy, zrobionej przez tatę i pożegnałam się z nim. Zaklęłam cicho, wiedząc, że zostały mi tylko 4 minuty. Znałam dokładnie drogę, na uczelnie, nie miałam daleko. Biegłam ile sił w nogach, by nie spóźnić się na pierwsze zajęcia. Będąc już przy drzwiach zderzyłam się z jakimś chłopakiem. Przeprosiliśmy siebie nawzajem i oboje weszliśmy do środka.
-Spóźnieni-rzucił facet, który zapewne był nauczycielem od śpiewu.-Imiona ?-zapytał.
-Isabell-odpowiedziałam pierwsza.
-Nicholas-odezwał się chłopak.
-Śpiewacie jako pierwsi-nauczyciel spojrzał na nas surowo i kiwnął głową w stronę mikrofonów, które stały na scenie. Z chłopakiem pospiesznie ruszyliśmy w ich kierunku. Coś czuję, że na tych lekcjach nie będzie łatwo.-Macie minutę, na wymyślenie czegoś-odezwał się facet.
-To musi być coś, co oboje dobrze znamy-spojrzał na mnie chłopak.
-Umm .. na pamięć znam tylko moje piosenki-przygryzłam wargę niepokojąc się.
-Szybko się uczę, masz tekst ?-posłał mi uśmiech.
-Pewnie-odetchnęłam z ulgą i wyjęłam z torebki kartkę z tekstem jednej z moich piosenek. Padło na "I'm yours".
-Czy panienki są gotowe ?-zakpił z nas nauczyciel patrząc wyczekująco.
-Tak-odezwał się chłopak. Spojrzałam na niego z niepokojem. Wolałam zacząć, by wiedział jaka jest melodia. Zaśpiewałam pierwszą zwrotkę, a chłopak bez problemu dołączył się do refrenu, następnie śpiewając dalszą część samodzielnie. Śpiewając staliśmy na przeciwko siebie i szeroko uśmiechaliśmy się. W połowie piosenki zostawił kartkę i śpiewał tak, jakby znał utwór od lat.
-Usiądźcie-nakazał nauczyciel, kiedy skończyliśmy.
-Byłaś niesamowita !-spojrzał na mnie chłopak i nie przestawał się uśmiechać.-I ta piosenka .. wow. Jesteś świetna.
-Dzięki-jego energia udzieliła mi się i również zaczęłam się przyjaźnie uśmiechać.-Ty też wspaniale śpiewasz-dodałam.

~*~

Kończąc zajęcia ze śpiewu wyszłam z uczelni o 14. Byłam zadowolona z siebie i z dzisiejszego dnia. Sądzę, że dobrze mi poszło, a pan Paul nawet mnie polubił. Na szczęście. Nie mogę się już doczekać jutra, zajęć z gitary, czy jeszcze innych. To strasznie mnie nakręca. Cały czas myślę o piosence wykonanej z tamtym chłopakiem. Coś mi się wydaje, że będziemy widywać się częściej.
-Is-usłyszałam swoje imię i odwróciłam się. Zauważyłam tego chłopaka zbiegającego ze schodów, które znajdowały się przed wejściem do budynku.
-Cześć-uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie.
-Może wybierzemy się na kawę ?-zaproponował.
-Właściwie powinnam wracać, ale ..-przygryzłam dolną wargę i westchnęłam cicho.
-Ładnie proszę-stanął naprzeciwko mnie i znów uśmiechnął się w ten magiczny sposób.
-Dobrze, chętnie pójdę-zdecydowałam się szybko. Nie potrafiłam mu odmówić. Wydawał się naprawdę przyjazny.
-Czyli jesteś z Londynu ?-zapytał, kiedy już siedzieliśmy w kawiarnii.
-Tak. A Ty od kiedy mieszkasz w Nowym Yorku ?
-Właściwie od niedawna. Może ze 4 lata no i mieszkam z braćmi. Rodzice mieszkają w UK-wyjaśnił.
-Zaraz .. masz może brata, który ma na imię Alex ?-zaciekawiłam się.
-Tak, to mój starszy brat-spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Spotkałam go wczoraj w samolocie-uśmiechnęłam się.
-Ah, taaak. Mówił właśnie coś o Tobie ..-zagłębił się w myślach.
-Całkiem dobrze mi się z Tobą rozmawia-przyznałam.
-I wzajemnie-uśmiechnął się.
-Jak Ty to robisz ?-zaczęłam się śmiać.
-Ale co ?-zapytał rozbawiony.
-No ten uśmiech. Jest fantastyczny-przyjrzałam mu się, na co odpowiedział kolejnym zniewalającym uśmiechem. Zakryłam oczy dłońmi i zaczęłam się śmiać.
-Przepraszam, spróbuję tego nie robić-spoważniał.
-Nie nie, właśnie podoba mi się to-dotknęłam jego dłoni, która spoczywała na stoliku.-Głupio mi to mówić, ale jesteś naprawdę niesamowity. Twój głos, uśmiech ..
-Dziękuję Is, miło to słyszeć-uśmiechnął się znowu.
-Ehh, chyba muszę już wracać-spojrzałam na zegarek i przypomniałam sobie, że tata kazał mi wcześniej wrócić.
-Odprowadzę Cię-posłał mi kolejny uśmiech. Zgodziłam się. Dość szybkim krokiem szliśmy w stronę mojego domu.
-Dasz radę wrócić sam ?-zapytałam patrząc na niego z uwagą.
-Mieszkam obok-zaśmiał się.
-Oo, jak miło-byłam dość zaskoczona. Miło zaskoczona.
-Isy-usłyszałam dobrze znajomy głos mojego taty i odwróciłam się.
-Pan Campbell-odezwał się chłopak na widok mojego taty i zrobił twardą minę.
-Jesteś synem Adams'a, prawda ?-zapytał mój tata. Chłopak kiwnął głową.
-O co tu chodzi ?-zapytałam zdziwiona. Skąd oni się znali ?
-Is, prosiłem Cię, żebyś wróciła godzinę temu-ojciec spojrzał na mnie surowo.
-Była ze mną-wtrącił się Nick.
-Do widzenia chłopcze-tata znów posłał mu złowrogie spojrzenie.
-Do zobaczenia jutro-uśmiechnął się do mnie chłopak i odszedł.
-Tato, o co tu chodzi !?-zaczęłam się drzeć na niego, kiedy weszliśmy do domu.-Dlaczego jesteś taki niemiły ?
-Nie chce, żebyś spotykała się z tym chłopakiem-posłał mi surowe spojrzenie.
-Dlaczego ?-skrzyżowałam ręce na piersiach i spojrzałam na niego zszokowana. O co tu chodziło ?
-Będę chyba musiał tu zostać dłużej-powiedział jakby sam do siebie.
-Tato!
-Is, idź do siebie !-krzyknął.
-Nie ruszę się, póki nie powiesz mi o co chodzi-spojrzałam mu w oczy.
-W takim razie stój tu sobie cały dzień-odwrócił się i szybkim krokiem poszedł do swojego biura. Westchnęłam głośno i udałam się do swojego pokoju.

*22 maja*

Dziś zajęcia z gitary. Podobało mi się, że zajęcia były rozplanowane w różnych porach dnia. Dzisiaj miałam stawić się na uczelni dopiero o 17. Postanowiłam wyjść wcześniej i iść na miasto. Wstałam koło 12 i od razu poszłam pod prysznic. Kiedy wróciłam ubrałam się w wybrane wcześniej ubrania. Przestraszyło mnie pukanie w szybę i od razu się odwróciłam. Zrobiłam większe oczy, kiedy zauważyłam Nicholas'a stojącego na balkonie. Pospieszpie otworzyłam drzwi.
-Co tu robisz ?-zapytałam szeptem. Nie chciałam, żeby tata się dowiedział. Chyba go nie lubi.-Zwariowałeś ? Mój tata może Cię zobaczyć.
-Mamy jeszcze 4 godziny, zanim zaczną się zajęcia-uśmiechnął się do mnie zachęcająco.-Chce Cię zabrać w jedno miejsce.-Dodał.
-Dobra, ale wychodzimy z domu jak normalni ludzie..-zaśmiałam się.
-Twój tata nie będzie zadowolony, kiedy mnie zobaczy-przerwał mi.
-To spotkajmy się na dworzu-zawachałam się chwilę.
-Is !-usłyszałam głos mojego taty.
-Idź-pospieszyłam chłopaka i zamknęłam za nim drzwi. Następnie szybko usiadłam na łóżku.
-Rozmawiałaś z kimś ?-zapytał zdziwiony.
-Yyy .. tak. Dzwoniła Nina-uśmiechnęłam się sztucznie.
-Wychodzisz ?-zapytał widząc, że mam na sobie już buty i torebkę na ramieniu.
-Ee .. tak, idę na miasto-posłałam mu kolejny niepokojący uśmiech.
-Sama ?
-Tak-szepnęłam tylko i wstałam.-Kocham Cię-pocałowałam tatę w policzek i wyszłam z pokoju. Szybko zbiegłam ze schodów i już po chwili znalazłam się na dworze.
-Bu!-usłyszałam i zauważyłam Nick'a wyskakującego zza rogu.
-Przestań-walnęłam chłopaka lekko w ramię.
-W porządku ?-zapytał.
-Tak, jak najbardziej-odpowiedziałam zadowolona widząc znów jego zniewalający uśmiech.-To gdzie idziemy ?-zaciekawiłam się.
-Właśnie tutaj-chłopak zatrzymał się przed sklepem muzycznym i otworzył mi drzwi. Sklep był dosłownie ogromny. Na ścianach wisiały duże zdjęcia najlepszych wykonawców na świecie. Były regały z płytami, mnóstwo instrumentów i dobra muzyka puszczana z głośników.-Tutaj zawsze przychodzę szukać inspiracji-usłyszałam głos chłopaka i ruszyliśmy do działu z gitarami.
-Nie wzięłam gitary z Londynu-widząc te wszystkie cudeńka przypomniało mi się to.
-Wypróbuj jakąś-zachęcił mnie. Przeszliśmy przez cały dział. Znalazłam taką jedną, wyjątkową, która mi się podobała.-Zagraj coś-uśmiechnął się. Usiadłam na stołku, wzięłam gitarę i zaczęłam grać moją ulubioną piosenkę chłopaków 'Little Things'.-Jesteś naprawdę niesamowita-powiedział, kiedy już skończyłam i posłał mi kolejny zniewalający uśmiech.
-Dziękuję Nick-odwzajemniłam uśmiech. Następnie ruszyliśmy na dział z fortepianami. Odmówiłam grania na tym instrumencie, a nowo poznany chłopak dobrze mnie zrozumiał i sam zasiadł by coś zagrać. Dobrze mi się go słuchało, miał wielki talent. Poczułam nagle wibracje mojego telefonu i wyjęłam do z torebki. Dzwonił Zayn. Szczerze od mojego przyjazdu nie rozmawiałam z nim jeszcze. Ale czy chciałam tego ? Nowy York to aktualnie moje życie. Do Londynu wrócę za miesiąc, na bal, rozdanie świadectw. Wtedy z nimi wszystkimi się spotkam, porozmawiam. Jednak .. myślę, że zostanę w Nowym Yorku nie tylko mój przewidziany rok. Przygryzłam dolną wargę i zawachałam się. Spojrzałam na Nicholas'a, który grał i śpiewał patrząc na mnie cały czas z wielkim uśmiechem na ustach. Odrzuciłam połączenie i wróciłam do słuchania Nicko. Siedzieliśmy w sklepie muzycznym naprawdę długo i zauważyłam, że dochodziła już piąta.
-Nick, spóźnimy się na zajęcia-spojrzałam na chłopaka z nieobecnym wzrokiem. Wstał i wziął ode mnie gitarę. Wyjąłz tylnej kieszeni spodni kartę kredytową, którą szybko zeskanował. Do jednej ręki wziął pokrowiec z gitarą, zaś drugą złapał mnie. Wybiegliśmy ze sklepu i złapaliśmy taksówkę, by nie spóźnić się aż tak. Były straszne korki. W końcu to Nowy York. Postanowiliśmy wysiąść z taksówki i zaczęliśmy biec ile sił w nogach, by dotrzeć jak najszybciej do uniwersytetu.
-Spóźnieni-padło pierwsze słowo, kiedy weszliśmy na salę. Nauczycielem od gitary był również facet, jednak nieco starszy, niż pan Paul. Zajęliśmy posłusznie miejsca gdzieś na tyłach 'widowni' i wpatrywaliśmy się w osoby grające na scenie.
-To mój brat-szepnął Nicholas. Zdziwiło mnie to trochę, bo przecież bratem Nicko jest Alex. Przypomniałam sobie wtedy rozmowę z Alex'em. Mówił, że ma przecież dwóch braci, oboje są w moim wieku i chodzą do MUNY. To wszystko wyjaśnia.
-Bliźniak ?-zaciekawiłam się.
-To tylko ta sama data urodzenia-uśmiechnął się.-Na imię ma Tyler.
-Fajnie chyba jest mieć rodzeństwo-stwierdziłam.
-No, a Ty Is, nie masz rodzeństwa ?-spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
-Nie. Chociaż .. chciałabym. Całe 'dzieciństwo' spędziłam w towarzystwie przyjaciółek i ich braci. Tata ciągle pracował, a matka ma mnie w dupie-wytłumaczyłam.
-To przykre-odezwał się po chwili.
-Nie, nie .. po prostu tak było i nie ma co się użalać-otarłam łzę.
-Nicholas !-usłyszeliśmy krzyk nauczyciela. Ja aż podskoczyłam z wrażenia.-Nicholas jazda na scenę. Mój towarzysz wstał z miejsca i ze swoją gitarą wszedł na scenę. Przysunął mikrofon i usiadł na stołku. Byłam ciekawa jak radzi sobie z tym instrumentem.

 
 
Zdziwiło mnie trochę to, że zaśpiewał piosenkę po hiszpańsku. Jednak wyszło mu to niesamowicie. Całkiem odpłynęłam. Nicholas ma naprawdę welki talent. Potrafi wspaniale śpiewać, grać na gitarze, fortepianie .. jest niesamowity. W dodatku ta jego pozytywna energia, wielki uśmiech i poczucie humoru. Dawno nie spotkałam się z tak pozytywną osobą.
-Widzę coś, co niewątpliwie mnie zaciekawiło-podsumował nauczyciel po występie Nick'a.-Dobrze, teraz pora na .. pannę Coox.-wyczytał z listy. Wytrzeszczyłam oczy i zaczęłam rozglądać się po sali, kiedy zauważyłam wchodzącą na scenę Kim. Co ona tu robiła ?
-Jak Ci się podobało ?-usłyszałam głos Nicholas'a, który znalazł się obok mnie.
-To było niesamowite, tylko dlaczego zaśpiewałeś po hiszpańsku ?-zaciekawiłam się.
-Pochodzę z Hiszpanii i wolę śpiewać w tym języku-posłał mi ciepły uśmiech. I w dodatku jest Hiszpanem .. Ideał.
 
 
 
 
hejooooo :) mam dla was 5 rozdział :) JEDNAK dzisiaj, bo siostra przyjeżdża i nie bd. czasu potem ... zadowoleni ? nie mam czasu, żeby się rozpisywać, więc ...komentujcie ! zadawajcie pytania mi, jak i nowym bohaterom, którzy się pojawili oraz tym, którzy są od początku :) kocham was, komentujcie, +nowy wygląd bloga. rozdział długi, więc liczę na długie komentarze, kocham :)-Alex :)


poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 4.

Zayn

-Znalazłeś sobie ?-uśmiechnęła się.-Jak ma na imię ? Ładna jest ? Poznam ją ?-pytała.
-Is, Is przestań-wstałem i złapałem ją za nadgarstki. Wydawała się szczęśliwa i zaczęła wymachiwać rękami.-Okłamałem Cię-szepnąłem i spojrzałem jej w oczy. Zrobiła krok do tyłu.-Popełniłem błąd. Pytałaś mnie wtedy o to, oczekiwałaś szczerej odpowiedzi. Ja Cię okłamałem. Mam dziewczynę, miałem ją zanim Cię poznałem i mam nadal-mówiłem. Patrzyła na mnie ze skupieniem.
-Jesteś moim przyjacielem i cieszę się z tego-odezwała się po dłuższej chwili milczenia.-Tylko dlaczego nie powiedziałeś od razu ?-cofnęła się jeszcze. Była zażenowana, rozczarowana.-Ja Ci ufam.-szepnęła. Te słowa przebiły się przez moje serce jak świeża kulka od pistoletu. Nie sądziłem, że mi ufa. Poczułem się ważny dla niej.-Dlaczego to ukrywałeś ?-pytała. Patrzyłem na nią z lekkim zakłopotaniem. Sam nie wiedziałem co powiedzieć. Myślałem w tym momencie tylko o jej słowach.-Odpowiedz !-podniosła głos.
-Is ..-wykrztusiłem z siebie.
-Myślałeś, że jak powiesz mi prawdę, że masz dziewczynę, to nie będę chciała zawierać z Tobą znajomości ? Przecież jesteśmy przyjaciółmi-mówiła już bardziej opanowana.-Jesteśmy tylko przyjaciółmi, mogłeś powiedzieć mi o dziewczynie.
-Przepraszam-szepnąłem.
-Okłamałeś mnie, to boli-spojrzała z pogardą.-Ja Ci ufałam.
-Is, przepraszam, naprawdę ..
-Chodź za mną-złapała mnie za rękę i zaprowadziła do kuchni-Weź to-wskazała na szklankę.-Upuść na ziemię-rozkazała.
-Po co ?-zdziwiłem się.
-Stłucz ją-była stanowcza. Zrobiłem to.
-Więc ?
-Więc teraz ją przeproś i zobacz, czy się pozbiera-skrzyżowała ręce na piersiach i przygryzła dolną wargę.-I zapamiętaj, że mnie się nie okłamuje-posłała mi wrogie spojrzenie.
-Is, zaczekaj !-krzyknąłem widząc, jak dziewczyna idzie na górę.
-Nie mam czasu. Muszę się pakować, jutro wyjeżdżam-odwróciła się i podniosła głos.
-Is, ja ..
-Żegnaj Zayn-powiedziała stanowczo.
-Nie zobaczymy się już ?-spojrzałem na nią z lekkim zdziwieniem.
-Wątpie w to-szepnęła i odwróciła się na pięcie podążając dalej wzdłóż schodów.
-Zobaczymy czy będziesz taka twarda, jak Cię wypierdolą z tej szkoły, kiedy nie będziesz chciała grać na pianinie !-krzyknąłem stojąc cały czas w miejscu. Zatrzymała się, a po chwili odwróciła.
-Tam są drzwi, do widzenia Panie Próżny-rzuciła we mnie butem i zniknęła w drzwiach do pokoju, którymi wcześniej trzasnęła. Przegrany wyszedłem z jej domu i wsiadłem w swój samochód. Nie spostrzegłem nawet, że zostawiłem telefon w samochodzie. 18 nieodebranych połączeń, 14 wiadomości. Tylko Eleanor i Danielle. Przypomniałem sobie, że nadal zajmują czymś Perrie. Odpisałem im tylko, żeby wróciły do domu, a sam pojechałem do siebie.
-Hej Zayn-usłyszałem głos Perrie otwierając drzwi do mojego mieszkania.
-Cześć-odpowiedziałem nieco oschle i rzuciłem klucze na szafkę przy drzwiach.
-Gdzie byłeś ? Mieliśmy się spotkać 2 godziny temu-spojrzała na mnie poważnie.
-Pezz, idź do siebie, chce zostać sam-otworzyłem drzwi wejściowe.
-Żartujesz ?-zaśmiała się-Zayn.
-Perrie proszę, chce zostać sam-zmarszczyłem brwi.
-Ale Zayn ..
-Nie będę się powtarzał-powiedziałem stanowczo. Przygryzła wargę na znak zdenerwowania. Wzięła do ręki swoją torebkę i stanęła naprzeciwko mnie. Wpiła się w moje usta, a jej ręka powędrowała na miejsce między moimi nogami. Aż podskoczyłem, kiedy mnie tam złapała.
-Czekam na to do jutra-posłała mi zadziorny uśmiech i wyszła. Odruchowo rzuciłem się na drzwi i zamknąłem je na klucz.
-Spokojnie Zayn, jakoś wytrzymasz-próbowałem się uspokoić. Skierowałem się do salonu i wyciągnąłem z barku butelkę whisky oraz szklankę. Wrzuciłem do niej dwie kostki lodu i nalałem do połowy trunkiem. Nie było mi dobrze z tym, że ona jutro wyjeżdża, że zapamięta mnie jako tego dupka, że nie jest między nami okej. Wyciągnęłam z tylnej kieszeni spodni iphone'a i próbowałem się do niej dodzwonić. Na próżno. Zjebałem sprawę.

*20 maja*

Dowiedziałem się o której godzinie Is dzisiaj ma samolot do Nowego Yorku. Podjechałem więc pod jej dom licząc, że uda mi się z nią porozmawiać te ostatnie 10 minut. Właśnie dzisiaj wyjeżdża do Stanów, aż na pięć lat. Ciężko mi w to wierzyć. Bardzo zżyliśmy się ze sobą przez ten miesiąc. Staliśmy się jakby dobrymi przyjaciółmi. Ja niestety wszystko popsułem. Stałem oparty o samochód i wypalałem kolejnego papierosa z niecierpliwością czekając na moją przyjaciółkę. Po około kolejnych 10 minutach czekania wyszła z domu z trudnością, ciągnąc za sobą dwie czarne walizki.
-Czego chcesz ?-zauważyła mnie i zatrzymała się. Otworzyłem bagażnik i nie zwracając uwagi na nią, włożyłem walizki do środka. Następnie otworzyłem drzwi od strony pasażera i uśmiechnąłem się lekko. Posłała mi wrogie spojrzenie i wsiadła do środka.-Po co przyszedłeś ?-zapytała.
-Chciałem się z Tobą zobaczyć, w końcu to już ten ostatni raz-spojrzałem na nią, a ona wyjęła mi kluczyki z rąk i włożyła do stacyjki.-Oczywiście-zaśmiałem się i odpaliłem samochód.
-Przepraszam za wczoraj-odezwała się po chwili.
-Daj spokój, to ja powinienem przeprosić, zachowałem się jak dupek.
-Zapomnijmy o tym. Cieszę się, że masz dziewczynę. Będziesz miał przynajmniej kogoś, kiedy Twoja przyjaciółka wyjedzie-uśmiechnęła się.
-Jestem z Ciebie dumny-odwzajemniłem uśmiech.
-Dziękuję Zayn-szepnęła.
-Szkoda tylko, że nie będzie Cię aż pięć lat-przygryzłem dolną wargę i spojrzałem na nią uważnie.
-Myślałam nad tym. Postanowiłam, że chyba po roku nauki w MUNY, wrócę tutaj-spojrzała mi w oczy.
-Dlaczego ?-dziwiłem się. Miała zapewnione 5 lat w tej szkole, dlaczego tak szybko chce rezygnować ?
-Ciężko mi rozstawać się z Londynem-wyznała.
-Rozumiem-szepnąłem patrząc przed siebie.-Jesteśmy-dodałem, kiedy znaleźliśmy się przy lotnisku. Wysiedliśmy z samochodu. Pomogłem jej wyjąć walizki i stanęliśmy w bezruchu.
-Czas się żegnać-westchnęła głośno.
-Będę tęsknił-przyznałem.
-Mam nadzieję-spojrzała na mnie pytająco.
-No to do zobaczenia za miesiąc-powiedziałem oczekując od niej potwierdzenia. Miała wrócić na bal i rozdanie dyplomów.
-Na pewno-uśmiechnęła się.
-Chodź tu-złapałem ją i mocno przytuliłem do siebie.
-Dziękuję Zayn, za wszystko. Kocham Cię, jesteś dla mnie jak brat-mówiła. 'Jak brat'. Z trudnością przełknąłem ślinę i zamknąłem oczy. 'Pasażerowie dzisiejszego lotu do NY mają stawić się na odprawę.' - usłyszeliśmy z głośników.-Do zobaczenia Zayn-szepnęła i uśmiechnęła się. Wzięła walizki i poszła przed siebie.
-Też Cię kocham, Is-szepnąłem stojąc w miejscu i patrząc jak odchodzi.



hejooo :) rozdział króciutki, ale obiecuję wam, że to wynagrodzę w rozdziale 5:) no ale co myślicie o tym ? Is wyjechała, Zayn ją kocha, ona jest jednak nadal na niego wściekła. co się stanie ? na ile Is zostanie w NY ? czy zapomni o Zayn'ie ? a może pojawi się inny chłopak ? dzisiaj zmienię wygląd bloga jeszcze, a w 5 rozdziale już trochę wam się przejaśni w głowach :) niestety siostra przyjeżdża nie długo, więc nie będę miała zbytnio czasu na pisanie :/ więc .. poniedziałek, wtorek .. komentujcie, kocham was :) - Alex :)

środa, 8 maja 2013

Rozdział 3.

19 maja
Is

Wszystko wydawało się być w porządku. Matury napisałyśmy - mam nadzieję, że dobrze. Szkoła się dla nas skończyła. Teraz tylko czekać do końca czerwca na bal i rozdanie dyplomów. No, może nie aż tak bardzo w porządku. Nadal codziennie widuje się z Zayn'em. Nie pytam o tamten dzień, kiedy po prostu najzwyczajniej w świecie mnie olał. Wiem jedynie, że nie chodziło o rodzinę. Jestem pewna. Jestem jednak trochę wkurwiona, że jest ze mną nieszczery.
-Isy. Is, skarbie, zejdź na dół !-usłyszałam głos mojego taty. Wrócił przedwczoraj rano. Te dwa dni spędziliśmy razem naprawdę dobrze. Głupio jednak, że i tak nie długo będzie musiał iść.-Is !
-Idę !-krzyknęłam i podniosłam się z łóżka. Założyłam swój miętowy, atłasowy szlafrok i zeszłam na dół.-O co chodzi ?
-Składałaś podanie ? Gdziekolwiek ?-pytał.
-Jeszcze nigdzie-zmarszczyłam czoło. Uśmiechnął się.
-Dostałaś się do MUNY-wręczył mi list.
-MUNY?-zdziwiłam się.-Ale jak !?
-Napisali, że obserwowali Cię od małego-uśmiechnął się, a ja wtuliłam się w niego mocno.-Jestem dumny-szepnął.
-Nie mogę uwierzyć-przyłożyłam dłonie do ust. MUNY(Music University Nwe York) to naprawdę dobra szkoła. Najlepsza. Ale moment .. Nowy York ?
-Isy ..-dotknął mojego ramienia. -Od przyszłego tygodnia jest miesięczny kurs przygotowawczy-spojrzał na mnie w skupieniu. Nie wiedziałam co powiedzieć. Czyli, że .. że już teraz musiałabym wyjechać ? A co najgorsze zostawić osoby, na których mi zależy na kolejne pięć lat ? Zostawić Zayn'a, Kim, Nine, tate i innych ? Poczułam straszny ból w sercu i byłam zmieszana. Co zrobić ? MUNY to marzenie. Nie każdy może się tam dostać.
-Pójdę porozmawiać z dziewczynami, lepiej, by wiedziały wcześniej-spojrzałam na tate i wymusiłam uśmiech. Pobiegłam do swojego pokoju i założyłam szybko spodenki oraz zwykłą koszulkę. Na nogi wcisnęłam czarne vansy i wyszłam z domu. Do Kim doszłam po około 10 minutach. Otworzył mi jak zwykle Allan. Kolejna osoba, na której mi cholernie zależy. Kolejna osoba, którą będę musiała zostawić. Przywitałam się z przyjacielem i razem z nim udałam się do salonu, gdzie siedziały moje przyjaciółki i Benjamin.
-Benji !-ucieszyłam się na widok nastolatka, którego kochałam, ale naprawdę dawno nie widziałam. Chłopak podszedł i mocno wtulił się we mnie. Usiadłam na jednej ze skurzanych kanap i spojrzałam na dziewczyny. Przygryzłam wargę, a mój wzrok wydawał się być zaniepokojony.
-Co się stało ?-zapytała od razu Kim. Głośno westchnęłam.
-Ej, chcecie zobaczyć ? Rekrutacja do MUNY się zakończyła. Zobaczmy listę uczniów !-odezwała się Nina trzymając na kolanach laptopa. Cała czwórka prócz mnie wpatrywała się w ekran srebrnego urządzenia firmy Apple.
-Dostałaś się tam ?-z nad klapki od laptopa wyłonił się wzrok Niny. Wszyscy spojrzeli na mnie z powagą.
-T-tak-wydukałam.-Wyjeżdżam do Nowego Yorku.
-Na ile ?-zapytała Kim.
-W przyszłym tygodniu na kurs przygotowawczy. Powinnam wrócić na bal i rozdanie dyplomów .. a potem już na całe 5 lat ..
-Gratuluję-moje przyjaciółki obie usiadły obok mnie i mocno mnie przytuliły. Zdecydowanie tego mi było teraz potrzeba.
-Mowiłaś Zayn'owi ?-zaciekawiła się Nina.
-J-jeszcze nie ..-odpowiedziałam smutno. Nie raz już przechodziłam przez rozstania z dziewczynami. Co prawda nie były to aż tak długie rozstania, ale dałyśmy radę. Jeśli chodzi o Zayn'a, to .. Jest on moim najlepszym przyjacielem od niedawna, ale .. Jesteśmy po prostu cholernie mocno ze sobą związani. Ciężko mi będzie pierwszy raz się z nim rozstać. Szczególnie, że znamy się zaledwie miesiąc, a ja już wyjeżdżam .. zostawiam go .. na całe pięć lat .. Ja nie potrafię. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu i szybko spojrzałam na wyświetlacz. Jakby czytał mi w myślach. Dzwonił Zayn.
-Porozmawiaj z nim-zaproponowała Kim. Pożegnałam się z moimi przyjaciółkami i również z ich braćmi. Po około 10 minutach doszłam do domu. Weszłam na górę i skierowałam się do mojego pokoju. Ku mojemu zdziwieniu mój przyjaciel siedział już u mnie.
-Co tu robisz ?-zapytałam.
-Musimy porozmawiać-spojrzał na mnie dość poważnie i wstał z łożka. Wydawał się być zdenerwowany.
-Tak, musimy ...
-Co się stało ?-spojrzał na mnie lekko zdziwiony. Jego wzrok jednak cały czas był nieobecny
-Zayn .. muszę Ci coś powiedzieć-otarłam łze, która spłynęła mi po poliku. Decyzja była trudna.
-Mów-szepnął.
-Wyjeżdżam do Nowego Yorku-podniosłam wzrok na mojego przyjaciela. Patrzył na mnie zupełnie bez żadnych emocji, milczał.-Powiedz coś-powiedziałam jakby błagalnym głosem.
-Nowy York ?-zapytał z niedowierzaniem i uśmiechem.
-Tak-posłałam mu lekki uśmiech.
-Dlaczego ?
-Dostałam się do MUNY.
-To świetnie-przytulił mnie.-Wybacz, muszę iść-dodał po chwili i wyszedł w pośpiechu.

*Zayn*

Byłem nieźle zaskoczony. A przecież miałem zamiar powiedzieć jej wszystko, powiedzieć prawdę. Chciałem, żeby dowiedziała się o Perrie. Chciałem zostawić moją dziewczynę i być z tą, która tak bardzo mnie interesuje, z Is. Ta dziewczyna jest naprawdę intrygująca. Potrzebuje jej. Nie mogę uwierzyć, że chce mnie opuścić. Tak po prostu. Myślałem, że naprawdę coś dla niej znaczę, że nasze więzi są dość głębokie. Cholernie mi na niej zależy, jak jeszcze na nikim.
-Cześć chłopaki-krzyknąłem, kiedy znalazłem się już w naszym domu.
-Powiedziałeś jej ?-od razu usłyszałem głos Niall'a, który naprawdę nienawidził, kiedy kłamałem.
-Ehh, nie-odpowiedziałem szczerze siadając na kanapie obok Lou.
-Dlaczego !?-do salonu wbiegł Hazz i posłał mi wrogie spojrzenie.
-Co za rożnica czy wie, czy nie ? I tak wyjeżdża-nie przejąłem się tym w tym momencie.
-Gdzie ?-zaciekawił się Louis.
-Dostała się do MUNY-wyjaśniłem.
-Ale ma szczęście-uśmiechnął się Liam.
-Wiesz na ile ?-drążył temat Tommo.
-Nie.
-Zapewne na 5 lat-wtrącił Niall-W końcu to jak studia.
-I sądzisz, że jej wyjazd, to pretekst, by nic jej nie mówić ?-uniósł się Harry.
-Tak. Tak sądze. Przecież to pięć lat, na pewno o mnie zapomni.-spojrzałem na niego z powagą.-Idę zapalić-rzuciłem szybko i wyszedłem na taras. Zapaliłem jednego papierosa i szybko wypuściłem dym z ust. Potrzebowałem tego. Musiałem zostać sam, musiałem wszystko przemyśleć. Czy moje życie powinno tak wyglądać ? Czy mam nadal być z osobą, której nie kocham i pozwolić odejść dziewczynie, na której bardzo mi zależy ?
-Cześć Zayn-usłyszałem dwa dziewczęce głosy i momentalnie się odwróciłem. Były to Eleanor i Danielle.
-Cześć dziewczyny-posłałem im przyjazny uśmiech.
-Czemu siedzisz sam ?-zapytała El.
-Coś się stało ?-kolejne pytanie zadała dziewczyna Liam'a.
-Jest okej-odpowiedziałem wpatrując się w ogród.
-Z Is jest w porządku ?-ciągnęły.
-Nie-musiałem być szczery, no bo dlaczego nie ?
-Słyszałyśmy, że wyjeżdża-usłyszałem głos Eleanor.
-Ta, podobno.
-Zayn co Ci jest ?-pytała Danielle.
-Nic, po prostu .. chce zostać sam-szepnąłem nawet nie odwracając się do nich. Słyszałem jednak, że wróciły do środka. Wypaliłem papierosa i wyrzuciłem go za barierkę.
-Porywam je-uśmiechnąłem się do chłopaków łapiąc El i Dan za ręce, a po chwilii siedzieliśmy już w moim samochodzie.
-Co Ty knujesz Malik ?-zapytała Dan.
-Mam się spotkać zaraz z Perrie, czeka już u mnie w mieszkaniu. Chce, żebyście ją zagadały, bo muszę coś załatwić-poprosiłem.
-Ugh .. Perrie !?-podniosła głos Eleanor. Czarnulka nigdy nie przepadała za moją dziewczyną. Starałem się to tolerować.
-Błagam was-nie dokończyłem, bo przerwał mi sms. 'Jednak wyjeżdżam jutro .. Is xx.'-Na jakąś godzinę-spojrzałem na nie z nadzieją.
-Masz tylko godzinę-obie spiorunowały mnie wzrokiem. Odpaliłem silnik i zawiozłem je pod mój dom, a sam pojechałem na ulicę, na której mieszka Is.
-O, Zayn, hej-uśmiechnęła się do mnie brunetka, która otworzyła drzwi.
-Cześć Kim, możemy pogadać ?-zapytałem.
-Jasne, wejdź-otworzyła szerzej drzwi i zaprosiła mnie do środka.-O co chodzi ? Gadałeś z Is ?
-Tak, mówiła Ci, że wyjeżdża ?
-Tak, no pewnie. Co sądzisz ? Coś się stało ?-pytała.
-Po prostu .. ma wyjechać już jutro, a wrócić za pięć lat i ..
-Nie będziesz jedyną osobą, która będzie za nią tęsknić-przerwała mi i posłała ciepły uśmiech.-Na szczęście chociaż ja będę nieco bliżej-dodała.
-Jak to ?-zdziwiłem się. Is mówiła, że jej przyjaciółki zostają tutaj.
-Wyjeżdżam do LA-wyjaśniła.
-To fajnie-uśmiechnąłem się do niej.
-Coś Cię gryzie-stwierdziła po chwili.
-Tak .. bo .. jest coś, co ukrywałem przed nią przez jakiś czas ..
-Powodzenia życzę. Is nie znosi kłamstwa, szczególnie, kiedy najbliższe osoby są wobec niej nie fair-posłała mi spojrzenie pełne współczucia.
-Dlatego do Ciebie przyszedłem. Nie znam jej jeszcze tak w 100%-zaśmiałem się.
-To zależy o co chodzi-spojrzała znów na mnie z powagą.
-Chodzi o to, że jeszcze zanim ją poznałem, miałem dziewczynę, którą mam do teraz-wyjaśniłem.
-To nic. Jest okej, o ile nie pytała wcześniej o Twoje związki-uśmiechnęła się.
-Problem w tym, że pytała, a ja skłamałem-przygryzłem dolną wargę. Byłem na siebie cholernie zły. Muszę w końcu powiedzieć jej prawdę, ale mogę ją przez to stracić.
-Nie chce nic sugerować, ale wydawało mi się, że ty na nią lecisz-zamyśliła się.
-To znaczy .. jesteśmy przyjaciółmi-uśmiechnąłem się bezradnie.
-Wylatuje rano, idź do niej teraz-odezwała się po dłuższej chwili ciszy.
-Dzięki Kim-posłałem uśmiech dziewczynie i wyszedłem. Wsiadłem w mój samochód i wjechałem na podjazd pod mieszkanie Is.
-Cześć Zayn-przywitał mnie facet, który pracował jako ogrodnik. O ile dobrze pamiętam na imię miał Edward.
-Cześć, jest Is ?-zapytałem go.
-Siedzi u siebie, wejdź-posał mi uśmiech. Odruchowo złapałem za klamkę od drzwi wejściowych. Były otwarte. Tylko dlaczego ? Powinna być bardziej ostrożna.
-Dzień dobry-zapukałem do drzwi od pokoju. Na dywanie rozłożone były cztery otwarte walizki, a w nich już kilka rzeczy. Najprawdopodobniej już zaczęła się pakować.
-O, Zayn-szerzej otworzyła oczy wychodząc z garderoby i zrzuciła na podłogę stos ciuchów. Obejrzałem się za siebie.
-Źle wyglądam, czy coś ?-zaśmiałem się.
-Po prostu sądziłam, że jesteś na mnie zły-podniosła ubrania i rzuciła je na łóżko.
-Zły ?-usiadłem na fotelu.-Za co ?
-No za to, że Cię zostawiam-odwróciła się w moją stronę i przyjrzała mi się.-Tak szybko wyszedłeś.
-Musiałem coś załatwić-odpowiedziałem. Dziewczyna odwróciła się z powrotem w stronę łóżka i zaczęła przebierać i składać ubrania, które znajdowały się na dużym, czarnym łóżku.
-Co u chłopaków ?-zapytała po chwili milczenia.
-W porządku-odpowiedziałem szybko rozglądając się po pokoju i przyglądając mojej przyjaciółce. Z minuty na minutę pokój stawał się bardziej pusty.-Is, możesz na chwilę przestać ?-zapytałem lekko zniecierpliwiony patrząc na nią z uwagą. Odwróciła się w moją stronę i położyła ręce na biodrach.
-Słucham Cię-rzuciła.
-Mam dziewczyne-wyrzuciłem to z siebie patrząc na nią poważnym wzrokiem.



hejoooo :) co tam u was miśki ? podoba wam się rozdział ? wydaje się być krótki .. miał być wczoraj, ale dodaje dzisiaj. powody ? cholernie dużo nauki mam ostatnio, do czwartku wystawiają nam oceny ! ;o idę się zabić, bo mama się wkurwiła na mnie, że nie będzie paska .. nie wyciągnę sie, zabraknie mi 2 ocen ! kurwa rozumiecie to !? płaczcie ze mną ;c dobra, ja tu o sobie, a tu najważniejszy jest blog i wy oczywiście :) prawdopodobnie w tym lub przyszłym tygodniu zmieni się wygląd bloga, a w wyglądzie nieszpodzianka, której rozwiązanie znajdziecie w 4 lub 5 rozdziale .. :) zaskocze was ! więc co sądzicie o rozdziale ? wyraźcie opinię, będzie mi miło. są tu jacyś maturzyści ? jak tak, to jak wam poszło ? uwielbiam wszystkich moich czytelników i interesują mnie ich losy, no co ! dobra, to tam z boku pojawi się zaraz data 4 rozdziału. tak w przybliżeniuu .. i co sądzicie o tym rozdziale ? czy Is wyjedzie ? jak tak to co z Zayn'em ? jak ona zareaguje na to, że Zayn ma dziewczyne, że ją okłamywał ? komentujcie misiaki i do następnego ;) - Alex :)