Is
Kiedy znalazłam się już w domu było wyjątkowo cicho, jakby ojca w ogóle tutaj nie było. Miałam cichą nadzieję, że to był tylko jakiś żart, czy coś w tym stylu, do czasu aż zauważyłam go w salonie. Siedział sobie wygodnie na kanapie, odwrócony tyłem do mnie. Przed sobą miał laptopa i nerwowo stukał w klawiaturę.
-Cześć tato-w końcu zdecydowałam się wypuścić z siebie jakiś odgłos.
-Isabell-odwrócił się.
-Kiedy wróciłeś ?-zapytałam jakby zdziwiona.
-Nie dawno. Mogę wiedzieć dlaczego tak późno wróciłaś do domu ? Jutro przecież też idziesz na uczelnie, musisz się wysypiać-spojrzał na mnie oczekując prawdziwej odpowiedzi.
-Wybacz, chłopcy mają koncerty w Stanach i akurat przyjechali, chciałam się z nimi zobaczyć, więc poszłam do hotelu. Przepraszam, po prostu straciliśmy poczucie czasu-było mi głupio, że ostatnio ciągle musiałam się tłumaczyć. Od kiedy jestem w Nowym Yorku jest ze mną częściej i jest bardziej opiekuńczy, chociaż za bardzo się czepia. Nagle stał się natrętny.
-Byłaś tam z nim ?-zapytał patrząc na mnie nadal z nutką złości w oczach. Posłałam mu bezradny uśmiech nie wiedząc o co chodzi.-Dobrze wiesz o kim mówię, w domu są okna-wyjaśnił. W środku mnie aż się zagotowało. Jak śmiał mnie podglądywać ? Może jeszcze zatrudni szpiega, tylko po to, żebym trzymała się z daleka od Nicholas'a !? To jest śmieszne ..
-Co się z Tobą dzieje ?-posłałam ojcu spojrzenie pełne pogardy.
-Nie chce, żebyś spotykała się z tym chłopakiem-uniósł się.
-Niby dlaczego !?
-On nie jest dla Ciebie, jest taki jak jego rodzina !-krzyczał.
-Skąd wiesz ? Nie znasz go do cholery !
-Zabraniam Ci się z nim widywać-podszedł bliżej, a z jego oczu aż biło czystą złością.
-NIE-odpowiedziałam stanowczo.-Jestem pełnoletnia mogę przyjaźnić się z kim chce, być z kim chce, pieprzyć się z kim chce, mieszkać gdzie chce, w tym momencie jak najdalej od Ciebie !-krzyknęłam.-Jesteś zwykłym chujem ! Ty już też nie szanujesz mnie, mojego życia i moich decyzji. Niby chcesz dla mnie najlepiej, ale stajesz się taki jak Anne, ogólnie masz mnie w dupie, obchodzi Cię tylko to, żeby ten chłopak trzymał się ode mnie z daleka .. Od kiedy chodzę na studia ani razu nie zapytałeś się jak sobie tam radzę, na jakie konkretnie zajęcia chodzę, czy mi się udaje, czy nie, czy Nowy York to moje miejsce, czy nie .. Nie obchodzę Cię już ! Twoje życie kręci się tylko wokół pracy i nienawiści do rodziny Nicholas'a ! Nie pomyślałeś nawet, że mogę zakochać się w tym chłopaku, a przecież zawsze chciałeś bym była szczęśliwa z osobą, którą kocham .. Co się dzieje ? Powiedz mi.
-Naprawdę go kochasz ?-podniósł głowę do góry. Dało się zauważyć, że jego oczy się zaszkliły.
-To bez znaczenia-odpowiedziałam szybko i nie tracą czasu udałam się do swojego pokoju.
~13 czerwca, czwartek~
Nic nie było normalne. Nic nie było w porządku. Wszystko się komplikowało. Moje serce dawało cholernie dużo znaków, a ja nie potrafiłam wybrać żadnego. Nie myślałam racjonalnie. Nie spałam całą noc. Myślałam. Na próżno. Coś rozpierdala mnie od środka i nie daje spokoju. Ojciec, Nicholas, Zayn .. Wszystko się komplikuje. Wiem, że kocham tych trzech facetów. Mogę to otwarcie powiedzieć. Wybrać między Malik'iem, a Black'iem ? Nie potrafię. Z resztą .. Nicholas jak na razie nie daje oznak, że się mu podobam, natomiast Zayn ma dziewczynę. Jedno jest pewne - moje serce podzielone jest na pół. Denerwuje mnie jeszcze na dodatek sprawa z ojcem. On nienawidzi Nick'a i zaczyna nienawidzić mnie.
-Is, proszę Cię, zejdź na dół-usłyszałam jego głos i zwlekłam się z łóżka.
-Co jest ?-zapytałam lekko zdziwiona widząc, że stół w jadalni jest zastawiony dla trzech osób, a na nim były różne, śniadaniowe potrawy. Po chwili z kuchni wyszła kobieta, która miała około 50 lat.
-To jest Amy, nasza kucharka-przedstawił mi kobietę. Zdziwiłam się trochę. Po co miałby zatrudniać kucharkę ? Przecież nie często będzie tu bywał. A jeśli wyjedzie .. to ta facetka zostanie tylko ze mną. Mądrze tatusiu, szpiega sobie kurwa wynająłeś.
-Druga informacja jest taka, że zostaję na dłużej-odezwał się. Bosko.-A trzecia, że zakładamy normalną rodzinę-uśmiechnął się, a do jadalni weszła najgorsza niespodzianka, jaką mógł tylko wymyślić. Anne.
-Isabell, skarbie, tak za Tobą tęskniłam-przytuliła mnie.
-Hej Anne-wymusiłam uśmiech.-Wybaczcie na moment-rzuciłam tylko i pobiegłam na górę. Zamknęłam drzwi, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam wrzeszczeć do poduszki. Wzięłam do ręki telefon i wyszłam na balkon, upewniając się najpierw, że drzwi od pokoju są zamknięte.
~*~
-To jest jakiś koszmar. Zaczęłam się z nim kłócić wczoraj, a dzisiaj wyskakuje mi z propozycją 'założenia normalnej rodziny'-żaliłam się Nick'owi, który siedział na drzewie znajdującym się tuż przy moim balkonie.
-Może po prostu chce odnowić więzy rodzinne-stwierdził.
-Nie rozumiesz. Anne nigdy nie będzie moją matką.
-Urodziła Cię-zaśmiał się.
-Tylko-spiorunowałam go wzrokiem.
-Za godzinę mamy zajęcia z perkusji-spojrzał na zegarek.
-Dziś nie idę-nerwowo zaczęłam ściskać przedramię drugą ręką.
-Is-zeskoczył z drzewa i dotknął mojego podbrudka.-Będzie dobrze-szepnął.-Pamiętaj, że masz mnie.
-Naprawdę ?
-Oczywiście. Zawsze będę przy Tobie, możesz na mnie liczyć. Jestem tu dla Ciebie-posłał mi ten swój zniewalający uśmiech. Był ideałem. Dla mnie był po prostu ideałem. Miałam ochotę powiedzieć mu, jaką mam do niego słabość, ale z trudem musiałam się powstrzymać.-Wyskoczymy dziś gdzieś wieczorem ?-zapytał po chwili.
-Spróbuję wyrwać się z domu, chociaż będzie to trudne ..
-Daj spokój. Musisz z nim porozmawiać. Po pierwsze wyjaśnij mu, że nie chcesz by Anne mieszkała z wami-stwierdził.
-Nie chce go ranić. Może właśnie z Anne chcą wrócić do siebie .. Poczekam-przygryzłam wargę.
-Koch ..-zaczął słowo, ale po chwili odchrząknął.-Emm .. to wpadnę o ósmej-zakrył swoje zakłopotanie szczerym uśmiechem i wskoczył na drzewo, z którego bezproblemowo zszedł. Westchnęłam cicho i oparłam się o barierkę wpatrując się, jak odchodzi. Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku wpartując się w ekran telefonu i wybrałam numer Kim.
~*~
-Czekaj, czekaj, bo nie bardzo rozumiem .. Ojciec zatrudnił sprzątaczkę, zostaje dłużej, Anne się wprowadziła, a Ty zakochałaś się w Zayn'ie i Nick'u !?-pytała po raz kolejny bo nie nadążała za tym, co jej mówiłam.
-Dokładnie-westchnęłam cicho i schowałam twarz w dłoniach.
-Rodzinką się nie przejmuj-odezwała się po chwili.-Pogadaj z chłopakami-dodała. Po chwili usłyszałam dwa sygnały mojego telefonu, więc sięgnęłam po niego i przeczytałam wiadomości.
-To Zayn i Nicholas-poinformowałam przyjaciółkę. Dostałam od nich sms-y tej samej treści. 'Musimy porozmawiać'.
-Jak ja kocham takie momenty-uśmiechnęła się.-Oboje są w Tobie zakochani, a Ty w nich i będziesz musiała dokonać wyboru, chociaż Twoje serce należy do ich obojgu-tłumaczyła szybko.-To lepsze od TV-zaśmiała się.
-To życie-spojrzałam na nią z powagą.-Moje życie, niestety.
-Isy ..-przytuliła mnie.
-To ja zawsze mam problemy i to ja zawsze muszę dokonywać trudnych wyborów. Życie nie jest kolorowe ..-pożegnałam się z Kim i umówiłam z Zayn'em w Central Parku. Założyłam na swoje stopy niebieskie vansy i po cichu zbiegłam na dół.
-Idziesz gdzieś ?-na drodze stanęła mi Anne.
-Błagam Cię, nie drażnij mnie-posłałam jej złowrogie spojrzenie, a na korytarz wyszedł tata.
-Is, wybierasz się gdzieś ?-spojrzał zdziwiony.
-Tak, idę zobaczyć się z chłopakami.
-Oh .. no dobrze .. tylko wróć o 19. O 20 mamy ważną kolację, przyjdzie kilku gości-posłał mi uśmiech i nie zdążyłam nic dodać. Przeklęłam pod nosem i spojrzałam na Anne.
-Baw się dobrze-posłała mi nieobecne spojrzenie i poszła w ślady ojca. Wywróciłam oczami i opuściłam dom. Powolnym krokiem szłam w stronę Central Parku. Kiedy już tam dotarłam usiadłam na jednej z ławek i czekałam na mojego ... przyjaciela. Zauważyłam go. Szedł w moją stronę, był może z 30 metrów ode mnie. Ubrany był w białą koszulkę i czarną bluzę z kapturem oraz brązowe rurki, białe nike i czarną czapkę, a na jego nosie widniały czarne okulary. Pomachał mi i wyrzucił papierosa.
-Cześć Zayn-pocałowałam go w policzek, kiedy usiadł obok.
-Miło Cię widzieć, Is-posłał mi przyjazny uśmiech.
-Zayn, jest 30 stopni, dlaczego się tak ubrałeś ?-zaśmiałam się.
-Za dużo tu ludzi-rozejrzał się.
-To dlaczego chciałeś spotkać się tutaj ?-spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
-Sam nie wiem-spojrzał znad okularów.
-Cały Zayn-pokręciłam głową.-Chciałeś porozmawiać.
-Tak .. to w zasadzie dość ważna rozmowa-spojrzał w ziemię.
-Mam czas.
-Czujesz coś do Nicka ?-zadał pytanie po dłuższej chwili milczenia.
-Czy to ważne ?-posłałam mu niezrozumiałe spojrzenie.
-Odpowiedz-zdjął okulary.
-Zayn, to chyba moja sprawa-chciałam wymigać się jakoś od odpowiedzi. Nie wiedziałam jeszcze co on chce mi powiedzieć.
-Chodzi o to, że ... od kiedy Cię poznałem ... ja .. Is, po prostu nie mogę tego ukrywać. Coś .. czuję coś do Ciebie-mówił powoli, ale każde słowo było wypowiedziane szczerze.
-To jest chore-miałam ochotę się rozpłakać. Zayn .. on mnie kocha !?-To jakieś szaleństwo, masz dziewczynę, Zayn!
-Której nie kocham !-podniósł lekko głos i spojrzał mi w oczy.
-Ona jest z Tobą w ciąży !
-Jestem gotowy zostawić ją dla Ciebie-szepnął.-Is, wiem, że nie jestem Ci obojętny.
-Nie jesteś ... ale chodzi o to, że .. że moje serce podzielone jest na pół-spojrzałam na niego z powagą i próbowałam zatamować łzy. Dlaczego moje życie musi być takie trudne ?
-Jak to ?-posłał mi nieobecne spojrzenie.
-Kocham Cię-powiedziałam dobitnie.-Ale kocham też Nicholas'a-wymawiając drugie zdanie chłopak przygryzł dolną wargę i przymknął oczy.-Przykro mi, ale nie potrafię wybrać ! Nie znam was obu kilka lat, ale jestem pewna swoich uczuć. Problem w tym, że moje serce nie potrafi wybrać. Zayn, przepraszam ..-szepnęłam i wstałam z ławki.
-Is-ruszył za mną i zatrzymał mnie łapiąc za nadgarstek. Stanął na przeciwko mnie i spojrzał mi w oczy.-Pozwól mi to zrobić, choć ten jeden raz-szepnął i musnął delikatnie moje usta, co przerodziło się w namiętny, kilkuminutowy pocałunek.
-Zayn, przepraszam ..-odepchnęłam go lekko od siebie i z łzami w oczach opuściłam park. To było naprawdę trudne. Nie chciałam stracić żadnego z nich, ale nie potrafiłam wybrać. Na razie chciałam wiedzieć, czy obaj coś do mnie czują. Otrząsnęłam się i wróciłam taksówką do domu.
-Jesteś wcześnie-pierwszą osobą, którą spotkałam w domu była Amy, ta nowa sprzątaczka.-Isabell, w porządku ?-podeszła do mnie.
-Co tata zaplanował na wieczór ?-zmieniłam temat.
-Oh .. o 20 zaplanował kolację, zaprosił paru gości. Jest 18, więc zacznij się szykować-kobieta posłała mi przyjazny uśmiech i zniknęła za drzwiami do kuchni. Ja natomiast poszłam do swojego pokoju.
~*~
Była równo 19:50. Siedziałam na łóżku i wgapiałam się w ekran telefonu. Na sobie miałam sukienkę i szpilki. Miałam wybór. Zejść na kolację ojca lub wyjść z Nicholas'em. Nie obchodziło mnie to, czy będę miała kłopoty, czy będzie inaczej. Musiałam wiedzieć, czy on mnie kocha. Jeszcze dziś. Zamknęłam drzwi od pokoju na klucz i wyszłam na balkon. Zdjęłam szpilki i zrzuciłam je z balkonu, modląc się, by nikt nie zauważył tego przez okno. Ostrożnie zeszłam po drzewie i wzięłam do rąk moje szpilki. Szybkim krokiem opuściłam moją posiadłość, a na nogi w końcu włożyłam buty.
-Nie ładnie-przestraszyłam się czyjegoś głosu i momentalnie się odwróciłam.
-Nick-przytuliłam się do chłopaka.
-Dlaczego uciekasz z domu ?-zdziwił się.
-Ojciec zaprosił parę osób na wieczór. Za chuja nie pozwoliłby mi wyjść-zmarszczyłam brwi.
-W takim razie może się pospieszymy-kiwnął głową w stronę bramy od mojej posiadłości. Tata właśnie wychodził z domu, a pod mieszkanie zaczęły zjeżdżać się samochody. Nick otworzył mi drzwi do swojego samochodu, w którym już szybko się znalazłam. Po chwili sam siedział obok mnie i odpalił silnik.
-To co robimy ?-zapytałam.
-Zabieram Cię na kolację, żebyśmy mogli w końcu spokojnie pogadać-puścił mi oczko. Po około 30 minutach siedzieliśmy już w restauracji i zajadaliśmy się daniami przyniesionymi przez kelnerkę.
-Napisałeś sms-a, że musimy pogadać-odezwałam się pierwsza, przytaknął.-To coś ważnego ?
-Właściwie tak ..
-Też Cię kocham-uśmiechnęłam się do niego, a on spojrzał na mnie zdziwiony, a po chwili miał już banana na ryju.-Mówię to też Tobie, bo to prawda.
-Zaraz, jak to "też" ?-przerwał mi.
-Eh .. i tu zaczyna się problem ... Nick, kocham Cię, naprawdę, jesteś wspaniały .. tyle, że kocham was dwóch. Ciebie i Zayn'a.-spojrzałam na niego z nadzieją, że zrozumie.
-Oh .. okej-przygryzł dolną wargę.
-Przepraszam Nick, naprawdę .. po prostu ... nie potrafię wybrać
-Rozumiem Cię Is. Tylko .. czy chcesz, by było tak już zawsze ?-oczekiwał szybkiej odpowiedzi.-Gubisz się we własnych myślach-uśmiechnął się delikatnie.-Nie ważne co postanowisz. Chce, byś wiedziała, że Cię kocham i nie przestanę-posłał mi kolejny uśmiech i opuściliśmy restaurację.
-Nick .. mogę spać dzisiaj u Ciebie ?-spojrzałam niepewnie na chłopaka, kiedy wysiadaliśmy z samochodu. Nie chciałam wracać do domu, jeszcze nie teraz. Wyłączyłam też telefon i jestem w 100% pewna, że tata mnie szukał.
-Jasne, nie ma problemu-przytulił mnie do siebie i weszliśmy do jego mieszkania.
-Cześć Is-kiedy weszliśmy od razu przywitali mnie bracia mojego .. przyjaciela ? chłopaka ? faceta, który mi się podoba ? Sama nie wiem jak to nazwać. Oboje siedzieli na kanapie w salonie i grali na konsoli.
-Jest taka jedna sprawa, Twój tata tu był-przerwali na chwilę grę i spojrzeli na mnie.-Podobno uciekłaś z domu-dodał Tyler.
-Powiedzieliście mu coś ?-odezwał się pierwszy Nicholas.
-Nie-odpowiedzieli zgodnie.
-Mogę iść wziąć prysznic ?-pociągnęłam lekko Nicholas'a za marynarkę.
-Pewnie-posłał mi uśmiech-Zaraz do Ciebie przyjdę.-pomachałam chłopakom i skierowałam się na górę. Dobrze wiedziałam, gdzie znajduje się jego pokój i łazienka. Weszłam do niej i zdjęłam z nóg swoje szpilki. Następnie ściągnęłam z siebie sukienkę i rzuciłam ją na podłogę. Z bielizną stało się to samo. Stałam przed lustrem kompletnie naga i powiedziałam sobie 'jesteś idealna'. To nie było samouwielbienie, absolutnie. Nie uważałam siebie za jakąś piękność, ale zawsze próbowałam się dowartościowywać. Dzięki temu jestem bardziej pewna siebie. Zmyłam makijaż i weszłam pod prysznic. Po około 10 minutach wyszłam i założyłam na siebie gacie oraz stanik.
-Eee ..-nie wiedziałam co powiedzieć, kiedy opuściłam łazienkę, a Nick patrzył się na mnie w skupieniu. Przypomnę, że miałam na sobie tylko bieliznę.-Nick!-krzyknęłam, by wybudzić chłopaka z transu. Spojrzał na mnie jeszcze raz i zaśmiał się głośno.
-Trzymaj-rzucił we mnie jakąś koszulką, którą od razu założyłam na siebie.
-Zboczeniec-skwitowałam i usiadłam obok niego.
-Masz świetne ciało !-nadal był lekko zszokowany. Przybliżyłam się do niego i rozpięłam koszulę, którą miał jeszcze na sobie, a następie rzuciłam ją na podłogę.
-Ty też-zaśmiałam się.
-I kto tu jest zboczony ..-podniósł koszulę z podłogi i wrzucił ją do garderoby. Po chwili wrócił do pokoju. Miał na sobie tylko białe bokserki.
-Oślepłam !-zasłoniłam oczy i opadłam na poduszki. Położył się obok mnie i jedną rękę wsunął pod moją koszulkę wędrując dłonią ku mojej piersi. Uśmiechnęłam się delikatnie do niego, a po chwili jego uśmiech zamienił się w złączone wargi, które dotknęły moich. Serce przyspieszyło, a pocałunek stawał się bardziej namiętny. Przerwał nam dzwonek telefonu Nick'a.
-Odbierz-ponagliłam chłopaka. Posłał mi niezadowolony wyraz twarzy i wstał, by odebrać telefon.
-Tak ?-odezwał się do rozmówcy.-Cześć Zayn-powiedział i posłał mi zdziwione spojrzenie. Po co Zayn miałby dzwonić do Nicholas'a ? Nie podobało mi się to. Wytrzeszczyłam oczy i patrzyłam na jego zachowanie.-Aha. No, no. Czyli dzwonił do Ciebie Pierre ?-powiedział do telefonu i znów spojrzał na mnie zaniepokojony.-Jest u mnie.
-Włącz na głośnik-szepnęłam, a Nick podszedł bliżej.
-Mogę więc wiedzieć dlaczego zabrałeś ją do siebie, kiedy ojciec jej szuka ?-ton głosu Zayn'a był dość .. poważny. Dało się wyczytać, że był wkurzony.
-Po prostu wyszliśmy razem, a ona nie chciała wracać do domu-wyjaśnił szybko Nicholas.
-Masz szczęście śmieciu, masz cholerne szczęście, że Ci się tak upiekło, bo on Cię nienawidzi-Zayn jakby szydził z niego. Czy tak miało być ? Dwaj przystojni, mili i zabawni faceci, utalentowani, jeden jest idolem drugiego .. a teraz będą mieszać się z gównem z mojego powodu ?
-Zayn, skarbie, wrzuć na luz, zadzwoń do Perrie-wyrwałam Nicholas'owi telefon i odpowiedziałam, możliwe, że dosć chamsko Malik'owi.
-Tak zrobię-jego ton głosu zmienił się na ten przyjemny i sexowny, ten, którym zawsze mówił do mnie.
-To wszystko jest bez sensu-przetarłam oczy.-Będziecie się teraz kłócić, a wszystko przeze mnie.
-Is, nie mów tak, nic się nie wydarzy-przytulił mnie.
-Tak, tylko, że Ty nie znasz Zayn'a. Co z tego, że ma dziewczynę ? Powiedział mi, że jest gotowy rzucić ją dla mnie, a on łatwo nie odpuszcza. Już zaczyna nienawidzić Ciebie, już jest zazdrosny.
-Więc skoro jest gotowy rzucić Perrie dla Ciebie, to może być też gotowy później rzucić Ciebie, dla innej, zastanów się-jego ton głosu był poważny, ale dość łagodny. Wbiłam sobie do głowy jego słowa. Może rzeczywiście Zayn taki jest ? Może nie znam go dobrze ? Może to właśnie on jest tym podrywaczem i zmienia dziewczyny jak rękawiczki ? No bo w końcu jaki facet chciałby rzucić dziewczynę, z którą jest prawie rok i, z którą będzie miał dziecko dla zwyczajnej dziewczyny, którą zna kilka tygodni .. To bez sensu. Czy możliwe, że pomyliłam się co do niego ? Skoro tak nie szanuje Perrie, to skąd mam mieć pewność, że będzie szanował mnie ? Dziwne .. Myliłam się ? Naprawdę dziwne. Wydawało mi się, że znam się na ludziach ...
~14 czerwca, piątek, Pierre~
Była godzina 9 rano. Is nadal nie wróciła do domu, nie miałem pojęcia co mogło się z nią stać, gdzie mogła być, co jej jest, czy jest bezpieczna. Niepokoiłem się. Nie odbierała telefonu. Chłopacy, Kim, ani inni jej znajomi nic nie wiedzieli. Bałem się.
-Słuchaj, ta Twoja córka już mnie denerwuje, przez nią zbłaźniliśmy się wczoraj, mieliśmy ją poznać z Robert'em-do gabinetu weszła Anne i zaczęła marudzić.
-Słuchaj, wiem, że ciężko Ci traktować ją jak własną córkę, ale musisz to utrzymywać nadal-spojrzałem na nią z powagą.
-Nowy York mi się nie podoba-usiadła na przeciwko i czekała na jakąś odpowiedź.
-To dobrze, dom we Francji jest już skończony. Mam zamiar tam zamieszkać. Z Isy-mówiłem wszystko powoli.
-Pierre .. daj spokój, ona ma tu szkołę, znajomych .. znowu chcesz jej to odebrać ?-podniosła głos.
-Penelope jest w Nowym Yorku !-odwróciłem się do niej i krzyknąłem dość głośno.-Is nie może jej spotkać, NIE MOŻE-zacisnąłem zęby i mówiłem ze złością. Penelope była prawdziwą matką Isabell. Po jej narodzinach wzięliśmy rozwód, a w sądzie to ja dostałem prawa do opieki nad córką. Penelope była na mnie wściekła. Od 19 lat szuka jej, szuka nas. Dlatego tak często podróżuje, nie chce by Isabell i Penelope się poznały. Is wtedy już nigdy mi nie zaufa. W końcu wmówiłem jej, że to Anne jest jej martką, co wcale nie jest prawdą. Anne poznałem, gdy Is miała 12 lat. Wtedy powiedziałem córce, że była ona w pracy przez kilka lat i dopiero wróciła, a potem znowu odeszła. Isabell nigdy nie interesowało to, kto jest jej matką, bo samej Anne nigdy nie uważała za nią. Zawsze mówiła "ona mnie tylko urodziła". Anne nawet tego nie zrobiła. Była tylko kimś dla mnie, próbującym zapełnić pustkę po rozwodzie z Penelope. Ona tego zażądała. Ja nadal ją kocham.
-Is nie może się dowiedzieć-szepnąłem, kiedy przerwałem na chwilę moje myśli.-NIE MOŻE-Anne skinęła posłusznie głową i opuściła mój gabinet.
Is
Dochodziła 10. Leżałam nadal w łóżku Nicholas'a i patrzyłam na niego. Tak słodko spał. Stwierdziłam, że czas już wrócić do domu. Wstałam powoli i złapałam moją sukienkę, która po chwili leżała już na mnie. Do ręki wzięłam szpilki i po cichaczu zeszłam na dół.
-Is, nadal tu jesteś ?-usłyszałam głos Alex'a.
-Pewnie się pieprzyli-zaśmiał się Tyler. Spiorunowałam go wzrokiem.
-Nie robili tego-Alex walnął brata w głowę.-Prawda ?-spojrzał przejęty na mnie.
-Nie-zaśmiałam się odpowiadając szczerze.-Muszę lecieć, na razie-pożegnałam się z nimi i szybkim krokiem przeszłam przez ulicę do mojego domu.
-Gdzieś Ty była ?-zauważyła mnie Amy.
-Ćśśśś, tata nie może się dowiedzieć-spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem.
-Is ?-na moje nieszczęście wyszedł z gabinetu.-Is, gdzieś Ty była ?-pytał.
-Umm .. byłam w klubie z chłopakami-wyjaśniłam.-Potem poszliśmy do hotelu ..
-Z jakimi ? Dzwoniłem do Zayn'a, nie widział Cię-spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Z Harry'm i Niall'em. Upiliśmy się trochę i zostałam u nich w hotelu-skłamałam.
-Aha .. to następnym razem zadzwoń, jak pójdziesz na imprezę. A teraz idź się przebierz, masz zajęcia dzisiaj-posłał mi delikatny uśmiech i wrócił do gabinetu. Ufff .. kupił to. Uśmiechnęłam się lekko do Amy i poszłam na górę. Kiedy zamykałam drzwi od mojego pokoju telefon zaczął dzwonić. Zayn.
-Is, spotkamy się ?
-Kiedy ?
-Zaraz.
-Zayn, nie mogę, mam zajęcia ...
-Za godzinę mam samolot.
-Bądź u mnie za 5 minut.
Musiałam z nim pogadać, skoro jutro wyjeżdża. Jadą dalej w trasę, to nie jego wina. Mogłam być z nim miesiąc dłużej w Londynie, ale Nowy York to była moja decyzja. Jest jak jest. Tylko .. co dalej ? Wczoraj powiedział mi, że mnie kocha, natomiast Perrie jest z nim w ciąży ... to chore. Jak na razie muszę wybrać.
-Pomóż-wykręciłam numer do Kim.
-Jeśli naprawdę kochałabyś tego pierwszego, nigdy nie zakochałabyś się w tym drugim. Tyle ode mnie.
-Johnny Depp ?
-Wiesz, że kocham jego cytaty-zaśmiała się.-Ale mówię poważnie.
-Dziękuję Kim.
-Spiesz się, masz pół godziny.
-Spóźnię się ..
-To powodzenia.
Cholernie się cieszyłam, że Kim jest ze mną w USA. Ona zawsze potrafiła pomóc. Przebrałam się w jakieś wygodne ciuchy i wyszłam na balkon wyczekując na Zayn'a. Zauważyłam jego samochód przed domem, więc wróciłam do środka.
-Cześć piękna-uśmiechnął się do mnie wchodząc do pokoju i dał mi buziaka w policzek. Delikatnie się odsunęłam chcąc uniknąć tego.-Co jest ?-zaniepokoił się.
-Musimy pogadać.
-Mam pół godziny.
-Więc słuchaj. Zayn ... to by się nie udało. Ja jestem w Nowym Yorku, Ty mieszkasz w Londynie, w dodatku jesteś teraz w trasie ... Ty masz dziewczynę, która jest z Tobą w ciąży, a ja kogoś, kto zastąpi mi Ciebie. Chce żebyś wiedział, że Cię kocham. Kochałam Cię od początku. Zdałam sobie sprawę z tego, że to nie prawdziwa miłość .. Bo zakochałam się w Nicholas'ie, co znaczy, że nie darzyłam Ciebie silnym uczuciem. Widocznie tak musi być Zayn. Każdy z nas idzie w swoją stronę.
-Zaraz, co to ma znaczyć ?-patrzył na mnie zdezorientowany.
-Cieszę się, że ten związek nawet się nie zaczął-położyłam rękę na jego ramieniu.
-Rzucasz mnie ?
-Malik, nic nie było. Zostańmy przyjaciółmi-mój ton głosu stał się wyjątkowo poważny.-A teraz wybacz, mam zajęcia.
-Ale Is, przecież ...
-Zayn, masz samolot, do zobaczenia z kilka lat.
-Spotkamy się, kiedy wrócisz-przerwał mi.
-Nie wracam na bal-odwróciłam się do niego.-Nie wracam-powtórzyłam i otworzyłam przed nim drzwi.
-Is ..
-Zayn, odejdź-spojrzałam na niego zaszklonymi oczami. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Czułam ból, ale zdałam sobie sprawę, że to ja zraniłam go bardziej. Dotknął prawą dłonią mojego policzka, przybliżył się i złożył namiętny pocałunek na moich ustach.
-Po co to robisz !?-krzyknęłam odpychając go od siebie.
-Nie zapomnę o Tobie-szepnął.
-Zayn, odejdź-powiedziałam stanowczo z zaciśniętymi zębami.
-Nie chciałbym, żebyś Ty o mnie zapomniała-złapał moją dłoń i położył mi na niej swój wisiorek z małym, srebrym papierosem i zamknął moją dłoń.-Kocham Cię-szepnął mi pocałował mnie w policzek. Spojrzał na mnie ostatni raz i w końcu wyszedł.
mam dla was 7 ! zadowoleni ? co sądzicie o rozdziale ? sądzicie, że to koniec, że wszystko się tak ładnie wyjaśniło ? otóż nie ! Zayn powróci, ale nie powiem kiedy ;p ej i ten, no ... komentujcie ;p dodaję rozdział dziś, bo akurat tak mi się podoba, mam urodziny i dziś mija dokładnie rok odkąd jestem Directioner :) jestem dumna. jedna data, a dwa takie ważne wydarzenia, ryczę .. ;c i ten, tego ... jest was co raz mniej, komentujcie miśki ;p kocham was :) - Alex :)
Rozdział jest cudny ;) z okazji urodzin życzę Ci zdrowia, szczęścia, radości, spotkania z 1D , i spełnienia wszystkich marzeń :D a co do drugiego wydarzenia to życzę Ci abyś była Directionerką przez następne cudowne lata ;) pozdrawiam :]
OdpowiedzUsuńawww, dziękuję ! ;)
UsuńWspaniały rozdział! Tylko Is powinna być z Zayn'em ;c Ale cóż, trudno... A z okazji urodzin życzę Ci wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia i radości! I żebyś była nienażarta jak Niall, zabawna jak Lou, opiekuńcza jak Li, zboczona jak Hazza i ładna jak Zayn :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next ;)
+zapraszam do mnie
moja-szalona-wyobraznia.blogspot.com
hahah, dziękuję baaardzo <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Współczuję i Is, i Zaynowi (choć w tym opowiadaniu niespecjalnie go lubię, ale mimo wszystko), i Nickowi. Ale komplikacje muszą być, a trójkąciki miłosne zawsze są ciekawe. :) I jeszcze ta sytuacja z matką Is... Ona się dowie, na bank, albo ją przypadkowo spotka, ale na pewno coś się wydarzy, czuję to. I już się nie mogę doczekać. :D
OdpowiedzUsuńNo i wszystkiego co najlepsze z okazji urodzin. :) :*
Pozdrawiam. xx :)
dziękuję :)
Usuńi jeśli niespecjalnie lubisz Zayn'a, to zadbam o to, by każdy czytelnik kochał go tak bardzo jak ja :)
luv it! ale jak mogłaś tak potraktować Zayna? no nie wybaczę ci chyba tego -.- czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńOjeju, ale smutne zakończenie. Jej serce jest podzielone na pół, matko jakie to przykre,no ale żeby rezygnować z kruczowłosego ? Oj czyli teraz szansa dla Nicka ? No mówi się trudno.
OdpowiedzUsuńWOW ta akcja z jej matką, a ojciec to maskara. Taki upierdliwy -,-
Rozdział smutny, ale fajny.
Całuje.
Isiia.
nie warto się załamywać, opowiadanie będzie miało więcej rozdziałów :) - Alex :)
UsuńWow. Nie chciałabym być w jej skórze. Nie zazdroszczę jej sytuacji. Rozdział świetny. czekam na następny, pozdrawiam Asiek :*
OdpowiedzUsuńAlex, Alex, Alex.. Cóż mam ci powiedzieć? Zaskoczył mnie ten rozdział, nie spodziewałam się czegoś takiego. Podoba mi się to, co powiedział Nick, że "skoro jest gotów rzucić Perrie dla ciebie to skąd masz pewność, że później nie rzuci ciebie dla innej", choć pewnie chodziło mu tylko o to, by postawić go w złym świetle.
OdpowiedzUsuńKońcówka rozdziału złamała mi serce. Była taka idealna, przemyślana i piękna! Naprawdę ją uwielbiam!
Czekam na kolejny ze zniecierpliwieniem! <3
O Boże, nawet nie wiesz jak uwielbiam Ciebie i te Twoje komentarze, dziękuję <3
Usuńrozdział nowy pojawi się dziś lub jutro :)